Holandia - kraj w depresji i jaki ma to związek z Polską

Jan Amos Komeński – pedagog i pastor protestancki, urodzony na terenie obecnych Czech, wykształcony za pieniądze gminy, do której należał. Trafia do Polski i zaczyna szpiegować nasz kraj na rzecz Szwecji, dzieje się to przed Potopem Szwedzkim. Później pojawiają się kolejne problemy, spotykające nasz kraj. Zdemaskowany i skazany na śmierć przez polskie władze, ale jednak uprzedzony o tym, dzięki czemu udaje mu się uciec do… Holandii, gdzie dożył sędziwych lat, jak na ówczesne czasy. Może zostawił tam również ten antypolski ślad. A może stamtąd właśnie był sterowany bezpośrednio. Nigdy nie udało mi się dotrzeć do materiałów, które by mówiły o prawdziwej przyczynie jego przyjazdu do Polski i osiedlenia się tutaj.
Jak widać z powyższego, bardzo prostego zestawienia, raczej nie był to przypadek. Kto tak nienawidził Polski i dlaczego, że zmanipulował biednego prostego chłopaka, żeby szkodzić krajowi, którego on w ogóle nie znał? Być może warto się cofnąć do czasów Kazimierza Wielkiego, kiedy Holandia straciła wpływy w Europie, właśnie na rzecz Polski. Konkretnie straciły na tym rody kupieckie mieszkające wtedy na terenach obecnej Holandii, ponieważ jako kraj Holandia powstała w 1579 roku, wyzwalając się spod władzy hiszpańskich Habsburgów. Wtedy bardzo rozbudowano transport zboża, ponieważ na naszych ziemiach była znaczna jego nadprodukcja i decyzje naszego króla były jak najbardziej słuszne. Królestwo Polskie stało się głównym krajem eksportującym zboże w Europie, a Holandia straciła pozycję lidera. Z tamtego czasu wywodzi się też powiedzenie: ‘Wyszedł, jak Zabłocki na mydle’, ponieważ ów Zabłocki spławiał mydło Wisłą, z wiadomym skutkiem. Tak czy owak, świadczy to o okresie prosperity w Polsce w tamtych czasach.
To tyle tytułem historycznego wtrącenia.
Pora na czasy współczesne.
Po II wojnie światowej w prywatyzacji polskich przedsiębiorstw, bez sektora finansowego, największy udział w latach 1989 – 2014 miały: Holandia 21.5%, Francja 18.1% oraz Niemcy 17.2%. Jest jeszcze jedna ciekawa zależność, ale bystre oko czytelnika z pewnością ją wychwyci.
Wykres pochodzi z roczników GUS za lata 1989-2014.
Może zestawienie powyższego wykresu i poniższych danych wyda się nietypowe, ale jeśli wziąć pod uwagę skład jednostek SS, to wyglądało to tak:
– Niemcy – 220 000,
– Holandia – 50 000,
– Belgia – 38 000 – może dlatego siedziba UE jest obecnie w Brukseli właśnie, wszyscy ‘dobroczyńcy’ są w tym samym rejonie,
– Dania – 30 000,
– Rosja/Ukraina – ok. 45 000.
“Wbrew bezpodstawnemu przekonaniu jakoby mieszkańcy tych państw chętnie wstępowali do SS podam statystyki z końca czerwca 1941 roku, dotyczące jednostki „Wiking”. Służyło w niej – 631 Holendrów, 216 Duńczyków, 294 Norwegów, jeden Szwajcar i Szwed co stanowiło zaledwie 10 % stanu całej dywizji.”
http://www.vaterland.pl/548,cudzoziemskie_jednostki_waffen_ss.html
W obecnej sytuacji, wbrew pozorom, nie Niemcy i Francja stracą najwięcej w Polsce, ale ciągle chyba właśnie Holandia. A tak naprawdę cała trójka. I teraz właśnie zaczyna być widać, dlaczego były wiceprzewodniczący Frans Timmermans zachowywał się tak, a nie inaczej. Pominę to, że najprawdopodobniej ktoś go stymuluje i utrzymuje w takim stanie. Niemcy też są a amoku, a Francja w osobie Macrona, chociaż ciężko dzieciaka nazwać prezydentem, prawie oszalała, co widać po kolejnych jego wypowiedziach oraz złośliwych uwagach i groźbach w kierunku Polski. I co jeszcze ciekawsze, zwykli obywatele i w Holandii i we Francji, i u nas chyba podobnie, nie mają o tym najmniejszego pojęcia. Bo skąd mają wiedzieć o gierkach ich ‘demokratycznych’ władz? We Francji czy też Holandii, a w Niemczech podobnie, opowiadają się nawet za Polską i szanują pracujących tam naszych rodaków.
Holandia zaś, w wizji ich elit (tak na prawdę rodzin sprzed kilku wieków, które się wtedy wybiły finansowo), jak widać, podobnie jak Francja i Niemcy, nie mogą się pogodzić z faktem, że nie są już mocarstwami kolonialnymi i oby już nigdy nie były. A czasy holenderskich diamentów i ‘kolorowej’ ulicy w Amsterdamie już właściwie są przeszłością. I oni sami do tego doprowadzili i na to pozwolili. Co jest warty kraj bez armii, kraj w którym islam zapuścił już swoje korzenie?! Oni jeszcze nie wiedzą, bo są bardzo słabo wykształceni i są ignorantami, nie wiedzą, co islam robi ze zdrajcami, kiedy już na danym terenie osiądzie.
Nie analizowałem innych krajów pod względem prywatyzacji i kapitałów Holandii, Niemiec i Francji, ale jeśli wyglądało to podobnie lub w sposób zbliżony jak w Polsce, a teraz zaczyna się to zmieniać, to zaczyna się to wszystko układać w spójną całość. I jeśli obecnie Polska i kraje Trójmorza, z jakichś względów są istotne w tej całej rozgrywce, to jako Polacy mamy najzwyczajniej farta.
Podsumowując, i Francja i Holandia są obecnie – w moim odczuciu oczywiście – zupełnie odcięte od głównego nurtu zmian, które się dokonują w zglobalizowanym świecie. Gospodarki USA, Chin i nawet Rosji, jak również takich małych narodowych krajów, jak Polska czy Węgry, będą w stanie więcej zdziałać niż połączone, byłe kolonialne kolosy Unii Europejskiej.
Źródło: Jan Ptasznik/SWP