Wolność w wydaniu Czarzastego

SLD pokazała swoją właściwą twarz. A zaprezentował ją jej lider Włodzimierz Czarzasty, który będąc „Gościem Wiadomości”, przedstawił stary, powielany przez tyle lat rządów komunistycznych schemat historii, jakoby ZSRR w 1945 roku wyzwoliło nas. „Ci ludzie nas wyzwolili, ci ludzie dali nam wolność” – perorował. Na gwałtowny sprzeciw prowadzącego, dalej dowodził, jak to Armia Czerwona niosła nam na czołgach wyzwolenie. Poczuliśmy się obrażeni tymi słowami. Wszyscy dobrze wiedzą; czy to z danych historycznych, z filmów, literatury, czy dramatycznych przekazów rodzinnych, jak wyglądało w rzeczywistości to wyzwolenie. Potem lider SLD dowodził, że tyle to i tyle żołnierzy radzieckich zginęło na naszej ziemi. Gdybyśmy szli tym sposobem rozumowania, to powinniśmy również oddawać hołd żołnierzom Werhmachtu, bo też ginęli na terenach Polski. Po prostu, podczas wojny toczą się działania, rozgrywane są bitwy, podczas których giną ludzie. Ale to nie oznacza jeszcze wyzwalania.
W 1939 roku Rosja sowiecka zawarła pakt z Niemcami hitlerowskimi, na mocy którego 17 września wojska sowieckie zajęły część terytorium Polski. Dokonał się IV rozbiór Polski. Potem sojusznik zdradził Sowietów i wkroczył na ich ziemie. W 1945 roku Armia Czerwona wyzwalała swój kraj i w walkach z Niemcami szła przez nasze tereny. Nie miało to nic wspólnego z wyzwalaniem nas. Nie otrzymaliśmy wolności, ale jedna okupacja niemiecka zamieniła się w okupację sowiecką, która przez kolejne lata przybierała różne formy.
Wtedy, gdy inne narody świętowały zwycięstwo i koniec wojny, my przeżywaliśmy dramat kolejnej niewoli. Tak odwdzięczył się nam Zachód za tyle przelanej polskiej krwi w walkach niemal na całym świecie. Układ z Teheranu i Jałty zaklepał naszą niewolę sowiecką.
Lata po bezpośrednim naszym „wyzwoleniu” były tragiczne: naznaczone naszą krwią i cierpieniem ludzi. Armia Czerwona zajmując nasze tereny, niosła ze sobą zbrodnie, gwałty, okrucieństwo, grabieże. Wkraczające na nasze tereny czołgi przyniosły nam nie wolność, ale okrutne gwałty kobiet, tortury, zagrabienie mienia, niszczenie dóbr naszej kultury. A pierwsze lata rządów nowej władzy radzieckiej? To krwawy czas, gdy bohaterowie walczący z niemieckim okupantem byli wyłapywani, osadzeni w więzieniach, poddawani wymyślnym torturom i skazywani na wyroki śmierci. Kończyli swoje życie w więziennych podziemiach, dostając kulkę w tył głowy. Ciała ich nawet nie wydawano rodzinie, ale pod osłoną nocy grzebano ich bezimiennie. Dopiero w ostatnich latach odnajduje się ich szczątki i organizuje godne pochówki. Bohater polskiego podziemia Witold Pilecki, który przeszedł dobrowolnie piekło Auschwitz, osadzony w więzieniu na Rakowieckiej torturowany i skazany na śmierć powiedział, że prawdziwe piekło poznał dopiero przed śmiercią i doznał go od oprawców komunistycznych. W porównaniu z Rakowiecką Oświęcim był niczym. Władza NKWD a później UB siała postrach i zniszczenie, Szykanowała całe rodziny akowców, naznaczając je piętnem zdrady.
Jeszcze dziś Żołnierze Wyklęci traktowani są przez spadkobierców tamtej władzy jako bandyci, którym nie należy się taka cześć, jaką obecne władze oddają tamtym bohaterom. Nie chce się przyjąć do wiadomości, że część polskiego podziemia nie pogodziła się z nową formą wyzwolenia i walczyła dalej, skazując siebie na partyzancki los, pozbawiający normalnego życia, rodziny, dzieci, godząc się na bycie wiecznie tropionej zwierzyny. Tak było przez lata. Ostatni Żołnierz Wyklęty został wytropiony i zabity w 1963 roku.
Tak wyglądało nasze wyzwolenie i wolność, która przyjechała na sowieckich czołgach. Włodzimierz Czarzasty nie jest ignorantem. On doskonale zna naszą historię, ale świadomie nie przyjmuje jej do wiadomości. W dzisiejszych wolnych czasach śmie głosząc podobne historyczne brednie, obrażać naród polski. Powinien posłuchać wczorajszego programu „W tyle wizji”. Do jego uszu dotarłyby głosy Polaków, którzy dzwonili do redakcji i opowiadali swoje tragiczne dzieje rodzinne. Czarzasty nie wycofał się ze swoich skandalicznych wypowiedzi i nadal twierdzi, że „Lewica mówi o historii obiektywnie”. Jego wynurzenia poparł Leszek Miller udzielając wywiadu w Polsacie. Podtrzymał wszystkie tezy swojego partyjnego kolegi.
Co na to szeroko rozumiana lewica z Robertem Biedroniem i Adrianem Zantbergiem na czele? Jak wyglądają jej deklaracje, że oni są nową lewicą i nie mają nic wspólnego z przeszłością komunistyczną? Co na to ma do powiedzenia światły lewicowiec, który przyjechał do Polski z Danii i chce realizować postulaty nowej lewicy? Jest koalicjantem SLD i siłą rzeczy reprezentuje również takie postawy jak Czarzasty. A Robert Biedroń, który z wdzięcznym uśmiechem mówi w Brukseli o prześladowaniu gejów w Polsce, zastanowił się nad poglądami koalicjanta? Niedługo SLD oficjalnie przejmie pieczę na Wiosną.
Taka jest współczesna polska lewica i tylko przykro, że znajduje w społeczeństwie takie poparcie, które pozwoliło jej wejść do parlamentu i stać się jego trzecią siłą.
Źródło: Iwona Galińska