Czy Polska prowadzi suwerenną politykę zagraniczną?

0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com

Kampanię wyborczą w tegorocznych wyborach do parlamentu zdominowała licytacja na socjal osiągająca poziom absurdu. Z całego politycznego towarzystwa jedynie Konfederacja zachowuje racjonalne myślenie. Skupienie się na socjalu spowodowało, że trudno przeciętnemu Kowalskiemu, stwierdzić jakie poglądy mają poszczególne komitety wyborcze na kwestię kierunku, w którym powinna iść polska polityka zagraniczna. Ta dotychczasowa, od roku 1989 jest kuriozalna.

Porównując politykę zagraniczną III RP z okresem PRLu, nasuwa się pewna prawidłowość. W okresie PRLu, Polska w kolejnych dekadach stopniowo uzależniała się od Związku Radzieckiego. W wypadku III RP jest dokładnie odwrotnie. Polska w roku 1989 była zdecydowanie bardziej niezależnym i suwerennym państwem niż jest nim dzisiaj. Przystąpienie do Paku Północnoatlantyckiego, do Unii Europejskiej, podpisanie Traktatu Lizbońskiego przez Lecha Kaczyńskiego, czy wreszcie przywleczenie do Polski amerykańskiej armii przez jego brata. Uzależnienie od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, to kamienie milowego w drodze do odebrania Polsce suwerenności, niezależności i niepodległości.

 

Polska polityka zagraniczna jest antypolska i nudna jak flaki z olejem. Oczywiście jej "nudność" brać się może z antypolskości, ale może być też tak, że oba zjawiska biegną równolegle nie zazębiając się na siebie. Antypolskie mechanizmy w polskiej polityce zagranicznej doskonale opisuje były polski dyplomata Krzysztof Baliński w książce: MSZ polski czy antypolski?, więc ja skupie się na flakach z olejem. Polska polityka zagraniczna ostatnich trzydziestu lat skupia się bez względu na rządzącą krajem ekipę praktycznie na tych samych zasadach. Być może to dlatego, że bez względu na to czy rządził AWS, SLD, PSL, PO czy PiS, to w gruncie rzeczy władza pozostawała w rękach około setki ludzi, którzy co pewien czas zmieniają wewnątrz tej grupy, krąg swoich politycznych sympatii i antypatii. Stąd płynne przejścia polityków z jednej do drugiej, często wydawałoby się skrajnie wrogiej partii. Polska polityka opiera się teoretycznie na osi euroatlantyckiej, Praktycznie jest to jednak oś Waszyngton-Jerozolima-Berlin, przy czym Berlin i Waszyngton, to w pewnym stopniu i tak Jerozolima. Kiedy rządziła Platforma wspierana i finansowana przez Niemcy Polska stawiała bardziej na Unię a tym samy na Niemcy, choć i amerykanom nie szczędzono krwi polskich żołnierzy. Dla przysłowiowego picu, Polska od czasu do czasu wskazuje się aktywnością w ramach Grupy Wyszehradzkiej, inicjatywy tej poważnie nie traktowała Platforma i nie traktuje PiS, choć wydawałoby się że PiSowi ta inicjatywa jest bardziej potrzebna. PiS dla zyskania poparcia społecznego idzie w kierunku retoryki antyniemieckiej, nie ukrywa też niechęci wobec Francji więc nigdy nie wiadomo kiedy Wyszehrad może się przydać, choć polityka Węgier czy Słowacji względem Rosji mocno irytuje Kaczyńskiego i jego podnóżki. O ile Platforma względem Rosji stosowała politykę neutralnego dystansu, o tyle PiS postanowił z konfrontacji z Rosją zrobić jeden ze swoich motywów przewodnich będących politycznym paliwem. Dążenie do maksymalnego skonfrontowania z Rosją, popycha PiS w objęcia żałosnych sojuszników w postaci Gruzji, Litwy czy upadłej Ukrainy. Rosja przez dłuższy czas niczym stary lew, nie reagowała na polskie zaczepki ale od pewnego czasu na agresję odpowiada tym samym. Na to tylko czekała "nasza" dyplomacja, to bowiem doskonały pretekst do ściągnięcia do Polski amerykańskich wojsk. Po ćwierćwieczu na terytorium Polski znów stacjonuje obca armia.

 

Choć Witold Waszczykowski nie należy do osób o umyśle szczególnie błyskotliwym, to jako szef MSZu miał odwagę żeby podjąć próbę normalizacji stosunków dyplomatycznych z Białorusią i choć ostatecznie opcja proamerykańska wybiła mu to skutecznie z głowy, to samą próbę należy docenić. To co zrobił Waszczykowski, to pierwsza od bardzo dawna próba prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej, nawet jeśli głównym jej celem nie było wprowadzenie wzajemnych relacji na takie tory, dzięki którym oba kraje gospodarczo i kulturowo zyskują, a jedynie chodziło oto, żeby poróżnić Białoruś z Rosją. Waszczykowski chciał zrobić porządek z wyjątkowo szkodliwą dla interesów Polski i Polaków na Białorusi telewizją Belsat, ale okazał się za krótki, żeby przeciwstawić się plecom, jakimi dysponuje szefowa Belsatu.

 

Niestety sondaże wyborcze pokazują, że nie mamy co liczyć aby po 13 października coś się zmieniło i nasza polityka zagraniczna stała się rzeczywiście polską polityką zagraniczną.

Źródło: Arkadiusz Miksa

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną