Afera z hejtem

Dwóch dziennikarzy śledczych: Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach tygodnika „sieci” ujawnili aferę hejterską. SokzBuraka ma swoje profile na Facebooku i Twiterze i jest znany z memów i niewybrednych żartów politycznych, których głównym bohaterem jest PiS. Ten kto nienawidzi PiS-u a wielbi PO jest stałym odwiedzającym SokzBuraka. Zasłynął on nieprawdziwymi informacjami o Małgorzacie Wassermann, która miała dokonać aborcji. To tam można znaleźć kpiny z prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, zdjęcia powykrzywianej w grymasach Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego opatrzone nieprawdziwymi cytatami. A obok tego wygładzone zdjęcia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i innych prominentów Platformy Obywatelskiej.
A komentarze aż kipią od nienawiści i rynsztokowego słownictwa. Profil obserwuje ponad 800tys. osób, a to oznacza, że jest on ważnym elementem walki politycznej. Politycy Platformy pytani o SokzBuraka udają, że go nie znają, albo dowodzą, że ten rodzaj działalności nie jest taki zły. Dziennikarze „sieci” ustalili, że z portalem związany jest Mariusz Kozak-Zagozda, sprawny piarowiec, który od lat pracował dla dużych koncernów. Domenę SokzBuraka.pl wykupił 12 marca 2014 roku korzystając z wi-fi w Lord Hotel& Conference Center w Warszawie.
Podczas kampanii samorządowej, gdy na prezydenta Warszawy kandydował Patryk Jaki, SokzBuraka przysłużył się do jego porażki, rozsyłając plotki o wypuszczeniu przez Jakiego groźnych przestępców, którzy znów uprawiają swój morderczy proceder. Gdy kandydat Zjednoczonej Prawicy zawiadamia policję o przestępstwie, Kozak Zagozda z perturbacjami stawia się na przesłuchania. Na początku zaprzecza, że ma coś aktualnie z domeną wspólnego, bo w 2017 roku sprzedał ją, ale komu, nie pamięta. Podczas drugiego przesłuchania odzyskał pamięć i podał personalia właścicieli domeny sokzburaka. Są nimi zarejestrowana w brytyjskim Watford spółka DomizzLtd, którą reprezentuje Hubert Nowacki. Firma ta zajmuje się produkcją stalowych konstrukcji i nadawaniem sygnału radiowego Wolnego Radia Opornik. Studio ma w Wielkiej Brytanii i jest to radio skrajnie krytyczne wobec PiS-u. Jego działalność jest możliwa jedynie poza granicami Polski. Oprócz Nowackiego założycielem jest także Andrzej Szuliński i Andrzej Niemczuk. Mówią chętnie o swoich koligacjach z SokiemzBuraka. A Kozak-Zagozda choć sprzedał domenę sokzburaka, to nadal jest związany z hejterskimi profilami SzB w mediach społecznościowych. Sama postać Mariusza Kozaka-Zagozdy była ściśle chroniona i dostępna jedynie elicie zaufanych dziennikarzy wojujących z PiS-em.
Dziennikarzom z „Sieci” udało się ustalić, że Kozak-Zagozda od kwietnia tego roku jest zatrudniony w warszawskim urzędzie miasta, w biurze marketingu. Nie wiadomo, co tam właściwie robi, ale przez ostatnie pięć miesięcy zarobił co najmniej 25 tys. zł. Ma także etat w Platformie Obywatelskiej. Pracuje tam od lutego 2018 roku do dziś. Zarobił ponad 150 tys. . Współpracuje także z Klubem Parlamentarnym Platforma Obywatelska – Koalicja Obywatelska. Co miesiąc pobiera tam wynagrodzenie kilku tysięcy. Złoty okres dla niego to wybory. Pobierał wówczas nawet 20 tys. miesięcznie.
„Mariusz Kozak-Zagozda na stałe jest w partii, na stałe w ratuszu, ma ciągłe zlecenia z klubu parlamentarnego i od czasu do czasu robi przy kampaniach, a to nie koniec. Od dekady jest jeszcze dyrektorem projektów strategicznych w jednej z warszawskich agencji reklamowych. Ta naprawdę rozległa działalność musi budzić swego rodzaju podziw i może zaprzeczać tezie, że doba ma tylko 24 godziny”.
Gdy dziennikarze z „sieci” pytali się o tę postać znanych polityków PO, ci wypierali się jakiejkolwiek znajomości z Kozakiem-Zagozdą. Ale dowody są niezbite na ścisłą współpracę z nim (tworzenie podobnych grafik, w tych samych kolorach w ciemnego różu i przekontrastowanych czarno-białych zdjęć). Podczas kampanii samorządowej Rafał Trzaskowski grafikę SokuzBuraka wykorzystywał na konferencji prasowej.
Platforma zgodnie z zaleceniami Donalda Tuska skupia się na walce w internecie. Podczas czerwcowych wystąpień król Europy, przekonywał, że nie ma co biadolić i wziąć się za internet, bo to przyniesie korzyści. Platforma na to nie skąpi pieniędzy. Tylko w jednym tygodniu kampanii parlamentarnej wydała na swoją promocję na Facebooku pół miliona złotych. Pis 40-krotnie mniej.
Źródło: Iwona Galińska