Etyka po żydowsku czyli jak Hartman broni Durczoka

Będąca częścią żydowskiej cywilizacji żydowska etyka to według Feliksa Konecznego dwoistość, to znaczy odmienne zasady jakie mają w niej obowiązywać w stosunkach między Żydami i w stosunkach Żydów z gojami. A moralne i etyczne jest to co Żyd uzna za uczciwe, moralne i etyczne. Cóż dzięki temu Koneczny trafił obok księdza Trzeciaka (przedwojennego tłumacza Talmudu na język polski) na listę nienawistników i antysemitów.
Jednak jeżeli oprzemy się na jego podziale cywilizacji i przyjrzymy się temu co pisał o cywilizacji żydowskiej nie można się dziwić, że znany miłośnik kazirodztwa, prominentny przedstawiciel żydowskiej masonerii z loży B'nai B'rith (Synowie Przymierza) w Polsce, profesor (o tempora o mores) Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie Jan Hartman broni Kamila Durczoka. Pisząc na Twitterze, że: „Kamil Durczok całe życie ma jakieś afery. Ale potem się jakoś podnosi. I tak też będzie tym razem. Bardzo mi go żal, choć to trudny gość. Może jego problemy to nie całkiem jego wina? Pamiętajmy, ile dobrego zrobił i nie przekreślajmy go”.
Cóż nie ważne co Durczok zrobił, tylko kim jest. A jest „swój”, więc należy go bronić za wszelką cenę. Zresztą obroną swoich bardzo skutecznie zajmują się sądy. Jak popatrzymy na wyroki na piratów i morderców drogowych (przeważnie uniewinnienia) pokroju Henryka Wujca, Piotra Najsztuba, Włodzimierza Cimoszewicza to możemy być pewni, że tym zmotoryzowanym bandziorom włos z głowy nie spadnie. Tak więc również Durczok dzięki łagodności piotrkowskiego Sądu Okręgowego wyszedł już z aresztu i ze spokojem może oczekiwać uniewinnienia, albo jakieś łagodniutkiej kary na poziomie odebrania prawka na pół roku i dwóch tysięcy złotych grzywny. A potem się dziwimy, że w Polsce w wypadkach samochodowych przez lata ginęło najwięcej ludzi w całej Europie i do dzisiaj są to wskaźniki zatrważające.
Bandzior z tira, który swoim działaniem spalił szóstkę ludzi w tym trojkę dzieci pod Szczecinem dzięki łaskawości sądu też już wychodzi z aresztu tymczasowego, chociaż spowodował katastrofę w ruchu drogowym i potworną tragedię. Cóż skoro on może nie siedzieć, to tym bardziej pijany „dziennikarz”, a raczej celebryta. Umoczony i w molestowanie koleżanek i w mobbing, a teraz bawiący się w nachlanego jeźdźca Apokalipsy. Który dzięki niesamowitym kombinacjom sądów został w poprzednich sprawach uniewinniony. Teraz też pewnie będzie. W końcu nie takie figury geometryczne „nasze” sądy wykonywały. A że zatrzymany po kolizji w piątek, na autostradzie pod Piotrkowem Trybunalskim, pijany w trzy d...py (2,6 promila w wydychanym powietrzu po dwóch godzinach jazdy – pytanie ile miał jak wsiadł?) zalicza się do pseudelit „tegokraju” to raczej mu włos z głowy nie spadnie. Prokurator zażądał aresztu i postawił dziennikarzowi zarzut „kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości” i „sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym”. To jednak mogłoby dotyczyć tylko jakiegoś Kowalskiego, a nie gwiazdy TVN-u z właściwym pochodzeniem etnicznym i rodzinnym.
Wiem, że go wspierają różnej maści alkoholowe chlory inteligentne inaczej pokroju prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszarda Niemca, który pod twittem SympatycznegoŻabola, który obok zdjęcia Durczoka zamieścił portrety innych celebrytów, którzy po pijaku jeździli samochodem i opatrzył je tytułem: „Poczet wielkich kierowców polskich” napisał: „Niech rzuci kamieniem, ten co na fleku nie wsiadł do auta!” Cóż jak widać Hartman jest taką samą łajzą, jak inni obrońcy Durczoka. Co więcej kieruje się w swoich działaniach typowo talmudycznym podejściem do „najmojszej racji” i obrony swojaka. Cóż dość powszechne – wystarczy wspomnieć jak środowiska żydowskie broniły swoich seksualnych zwyrodnialców pokroju Polańskiego, Woody Allena, Epsteina, Cohn - Bendita, Stauss-Kahna, czy Weinsteina (ale tylko do momentu gdy nie zagrażało to całej społeczności żydowskiej, bo wtedy się odcinali). Mamy tu czystą plemienność. Zresztą czego po tym chorym na antypolskość dziadowskim pseudoetyku i filozofie za dychę, jak Jan Hartman można było spodziewać? Właśnie dokładnie tego. Można byłoby spokojnie stwierdzić, że z niego taki etyk, jak z koziej rzyci trąbka, a i tak byłaby to jeszcze pochwała profesorskiej miernoty. Wraz z Sadurskim, Bilewiczem i całym stadem różnych badaczek i badaczy Holokaustu pokroju Śpiewaka, Engelking-Boni, Grabowskiego i Grossa pokazują najlepiej, czym jest mentalność plemienna narodu wybranego i ich odporność na prawdę jak teflonu na wodę.
Źródło: Piotr Stępień