Warunkiem stabilizacji jest mieszkanie

W Polsce pomimo dużego boomu mieszkaniowego nadal brakuje 3 mln mieszkań. Pod względem średniej liczby mieszkań na tysiąc mieszkańców jesteśmy na prawie samym końcu wszystkich pastw Unii Europejskiej. W Polsce jest ok. 360 mieszkań na tysiąc mieszkańców, a średnia unijna to ok. 450 mieszkań na tysiąc mieszkańców.
Oprócz służby zdrowia, z problemem budownictwa mieszkaniowego obecny rząd nie może sobie w pełni poradzić. Programy „Mieszkanie Plus” i „Mieszkanie na start” nie przynoszą zamierzonych efektów. „Mieszkanie Plus” jest propozycją skierowaną do osób, których nie stać na zakup mieszkania bezpośrednio od dewelopera, a ich dochody są za wysokie, aby otrzymać lokal socjalny. „Mieszkanie na start” to dopłaty do czynszu. Skierowany jest do najemców nowych mieszkań utworzonych lub poddanych rewitalizacji w ramach współpracy inwestorów z gminami.
Rząd działając na tym polu, pragnie wyrównać różnice między dużymi aglomeracjami a małymi miejscowościami. To w nich deficyt mieszkaniowy jest najbardziej dotkliwy. Budowa nowych mieszkań w ramach rządowych projektów napotyka na bariery związane głównie z terenami pod inwestycje. Aby to przezwyciężyć, wprowadzono w życie ustawę o Krajowym Zasobie Nieruchomościami. W wyniku tej ustawy, powstał tzw. bank ziemi, dysponujący gruntami Skarbu Państwa, przeznaczonymi pod budowę mieszkań w ramach programu „Mieszkanie Plus”. Pełny sukces w tej dziedzinie może przynieść współpraca rządu z biznesem, inwestorami i samorządami. A o to ze względów politycznych jest niesłychanie trudno. Zwłaszcza w dużych miastach, gdzie rządy sprawuje Platforma Obywatelska, ze strony samorządów można jedynie liczyć na piętrzenie się trudności. Widać to zwłaszcza na terenie Warszawy, gdzie rządowy program przedziera się z wielkimi oporami do realizacji.
Rządowe programy wspierające polskie rodziny napotykają na tym polu na trudności. A wiadomo, że poczucie bezpieczeństwa młodych par związane jest z posiadaniem własnego kąta. Zwłaszcza na potomstwo decydują się wtedy, gdy mają zapewniony dach nad głową. Stąd program demograficzny pomimo „500+”, 300 na wyprawkę szkolną nie przynosi takich efektów, jak myślano.
Dla tych, których stać na własne mieszkanie rynek nieruchomościami ma ciekawe oferty. Każdy może znaleźć dla siebie to, co potrzebuje. Wbrew wyobrażeniom, że największym powodzeniem cieszą się lokale o dużej powierzchni, młodzi ludzie szukają mieszkań 40-50 metrowych. Są to mieszkania dwu- trzypokojowe. Ważne, że deweloperzy mogą zaplanować rozkład i metraż tak, aby konkretne lokum można było dostosować do wymagań kupujących. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się mieszkania „pod klucz”. Pozwala to oszczędzić czas, uwolnić się od szukania ekipy wykończeniowej, kontroli prac, szukania odpowiednich materiałów, użerania się z robotnikami. Firmy pracujące dla danego dewelopera mogą zacząć wykańczanie mieszkań jeszcze zanim zaczną się odbiory mieszkań. A wszystko to się wiąże z możliwościami finansowymi nabywcy.
Niestety nieruchomości na rynku pierwotnym ciągle drożeją, tak samo jak grunty. I nic nie wskazuje na to, aby ta tendencja została zahamowana. Stąd wysokie ceny mieszkań. Co powoduje, że ceny są tak wysokie? To rosnące koszty materiałów i robót budowlanych, wysokie ceny działek przeznaczonych pod zabudowę, ograniczona ich dostępność i duże zapotrzebowanie na lokale mieszkaniowe oraz aktywność inwestorów kupujących lokale pod wynajem.
Czy jest możliwość zmiany, aby deweloperzy mogli korzystać z niższych cen materiałów oraz robót? Pewne nadzieje wiążą się z prefabrykacją, działającą na zasadach – taniej, szybciej, lepiej. Powstają fabryki prefabrykatów. Zobaczymy, jak się spełnią. Powinny w przyszłości obniżyć koszty związane z wykonawstwem budowlanym. Obniżka ma wynosić nawet 30 proc. w stosunku do technologii tradycyjnych. Najważniejsze, aby cena była dostosowana do jakości, bo nabywcy nie chcą kupować byle czego, aby tylko zaoszczędzić. To nie te czasy. Teraz jakość, cena i funkcjonalność muszą ze sobą współgrać.
Źródło: Iwona Galińska