Rosja wróciła do Rady Europy, a Polsce nie może wrócić rozum do głowy

0
0
Kreml, Moskwa
Kreml, Moskwa / pxhere.com

Wczoraj w programie Minęła 20 w TVP INFO redaktor Rachoń postanowił się rozprawić z ze skandalicznym według niego, jak i jego przełożonych, faktem jakim były wyniki głosowania w Radzie Europy w sprawie ponownego przyjęcia do Rady Europy Federacji Rosyjskiej. W celu rozprawy z Rosją Rachoń przeprowadził rozmowę na żywo z Georgem Fridmanem, znanym amerykańskim politologiem żydowskiego pochodzenia, który w pewnym sensie przejął schedę zajadłego wroga Rosji, po Zbigniewie Brzezińskim. Friedman postrzegany jest jako prorok, który przewidział wzrost znaczenia Rosji na arenie międzynarodowej oraz chęć osłabienia przez nią struktur NATO. Friedman nie był, żadnym prorokiem ponieważ z pewnością dysponował wiedzą na temat koncepcji założeń "dorżnięcia" Rosji jaką wdrażał przez wiele lat wspomniany Brzeziński. Oczywistym było, że upadlać i upokarzać Rosję można było za degenerata Jelcyna, ale Putin na takie traktowanie Rosji nie pozwoli. Oczywiście w podobnym tonie do TVPiS, wypowiedział się w tej

Rosja została usunięta z Rady pięć lat temu po tym jak na skutek wyników referendum mieszkańcy Krymu podjęli decyzje, że chcą Krymu, który będzie częścią Rosji, a nie Ukrainy. Rosyjskie "tak" dla tej inicjatywy stało się przyczyną zawieszenia Rosji w prawach członka. Co ciekawe pierwotnie polski MSZ zakładał poparcie powrotu Rosji w szeregi Rady Europy. Nie przemawiał za tym jednak  zdrowy rozsądek,  ale chęć przysłowiowego psucia krwi Rosji. Polska strona liczyła, że dzięki obecności Rosji w Radzie, obywatele tego kraju będą się mogli skarżyć na swoje władze. Ostatecznie jednak delegacja polska postanowiła głosować przeciwko obecności Rosji w Radzie. Jednak w trakcie głosowania polski delegat w osobie Krzysztofa Mieszkowskiego z Nowoczesnej, jak twierdzi przez pomyłkę zagłosował za przyjęciem Rosji. Teraz biedaczek próbuje się z tego tłumaczyć obiecując sprostowanie. Mieszkowski tłumaczy się tak jakby swoją decyzją miał zarazić całą Europę chorobą weneryczną. Rozkład poparcia lub braku dla idei powrotu Rosji dobitnie pokazuje, że Polska ze swoim postrzeganiem Rosji znajduje się na europejskich peryferiach.  Nie jest więc sercem Europy jak twierdzili politycy PiSu w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Przeciwko obecności Rosji w Radzie zagłosowały z wiadomych względów w całości delegacje:  Ukrainy, Gruzji, która rozpętała w Osetii wojnę z Rosją oraz krajów nadbałtyckich posiadające znaczny odsetek mniejszości rosyjskiej, którą najchętniej. gdyby to było możliwe wypędziłby ze swoich państewek. W grupie państw, które w większości były przeciwko oprócz Polski znalazła się Szwecja i Wielka Brytania, co nie powinno dziwić, bo oba te kraje zwalczają Rosję na arenie międzynarodowej od dawna. W składzie obok Skandynawów i Brytyjczyków zabrakło Rumunów, co jest z pewnością sporym zaskoczeniem, bo od pewnego czasu państwo to znalazło się w grupie największych wrogów Rosji. Wśród państw, których delegacje w całości poparły Rosję w radzie Europy znalazły się liczące się kraje Europy Zachodniej: Włochy, Francja czy Hiszpania. Co może zaskakiwać dołączyła do nich Norwegia i Turcja, która przecież jeszcze 2 lata temu należała również do zaciekłych przeciwników Rosji. Miejsce Polski w geopolitycznym układzie europejskim pokazuje głosowanie w grupie państw Grupy Wyszehradzkiej, Są to przecież kraje  najbliższe Polsce kulturowo, tożsamościowo i polityczne, a mimo  w kwestii rosyjskiej mające pragmatyczne podejście. Słowacja w całości zagłosowała za przyjęciem Rosji, Czesi w większości a Węgry po prostu nie wzięły udziału w głosowaniu, co jednak należy odbierać jako głos na rzecz Rosji, ponieważ Węgry z pewnością przeliczyły wstępnie potencjalne głosy z poszczególnych państw wiedziały, że brak Węgier i kilku innych prorosyjskich delegacji przyniesie sukces Rosji. Polska ma więc coraz mniej wspólnego z resztą grupy państw V4, z którymi powinna trzymać się najbliżej i prowadzić zbieżną politykę.

 

Wśród przeciwników Unii Europejskiej pojawiły się komentarze krytyczne względem decyzji Rosji wyrażające  chęć przynależności do Rady Europy. Po co Rosji przynależność do zgniłego politycznie tworu nie przedstawiającego z punktu widzenia rosyjskiej geopolityki większego znaczenia. Oczywiście przynależność ta w sama w sobie ma wymiar propagandowy. W dobie skrajnie zawistnych ataków na Rosję, w których za wszelką cenę próbuje się wyrugować przynależność kulturową Rosji do Europy Rosja chce pokazać, że była jest i będzie integralną częścią europejskiej kultury i tożsamości, co znajduje zrozumienie wśród znacznej części zachodnioeuropejskiej prawicy, już nawet nie tylko tej tożsamościowej, która widzi w Rosji potencjalnego poważnego sojusznika  w idei   wyparcia wpływów islamu z Europy. Ponadto przeforsowaniem swojego członkostwa Rosja, chciała utrzeć nosa zarówno samej Ukrainie, jak i krajom pełniącym rolę amerykańskich kolonii w Europie. Rusofobiczne ośrodki w Polsce czy na Ukrainie, próbują wmówić opinii publicznej, że Rosja nie jest kulturowo i tożsamościowo  częścią składową Europy. Rosja zaś nie pozwoli się wypchnąć z Europy, mając za sobą wieki chrześcijaństwa, istotny wkład w europejską kulturę i  naukę.  To od Polski zależy czy znajdzie się obok Słowacji, Węgier czy Czech w grupie państw potrafiących robić interesy z Rosją i doceniających jej wkład w w tożsamość i charakter Europy.

Źródło: Arkadiusz Miksa

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną