Sławomir Broniarz – dwie dekady patologii ZNP

0
0
/ flickr

Strajk nauczycieli stał się w Polsce wydarzeniem na tyle istotnym oraz nośnym społecznie i politycznie, że nie sposób jest nie wyrazić swojej opinii komentując regularnie inne społeczne i polityczne wydarzenia w naszym kraju. Nim przejdę do omówienia aktualnego stanu sytuacji, konieczne jest odniesie się do historii. Zacznijmy od grzechu pierworodnego sprzed dwudziestu lat, czyli reformy oświaty za rządów AWSu i UW. To wtedy rozpoczął się faktyczny proces rozkładu polskiej oświaty.

Ważne jest, żeby o tym pamiętać w kontekście dzisiejszych komentarzy przedstawicieli opozycji, którzy podejmowali wtedy takie, a nie inne decyzje. Pan Broniarz i jego lewicowa ekipa z ZNP byli wtedy przeciwko reformie edukacji. Największą ówczesną głupotą było wprowadzenie gimnazjów, czego negatywne skutki dało się odczuć już po kilku latach. Ze skutkami reformy stanowczo próbował walczyć Roman Giertych ówczesny szef MENu. Wtedy uruchomiony został przeciwko niemu Pan Broniarz, który przecież powinien był być zadowolony z kierunku zmian zaproponowanego przez Giertycha. Broniarz rozpoczął organizację protestów.

Posunięto się nawet do tego, że żeby zachęcić związkowców do sobotniego wyjazdu do Warszawy płacono im dniówki, byle była frekwencja. Ci nauczyciele, którzy nie chcieli poprzeć protestów byli szykanowani. Wtedy również uruchomiono etatową młodzież i rodziców, skandujących pod MEN, słynną rymowankę: „Giertych do wora a wór do jeziora” co budziło głęboki niesmak nawet wśród oponentów Giertycha. Co ciekawe ówczesny PiS bronił wtedy gimnazjów, wiem o tym, bo sam miałem okazję uczestniczyć w telewizyjnej debacie podczas, której zaatakował mnie senator czy poseł PiS z okręgu sieradzkiego, który jednocześnie był nauczycielem za to, że krytykuję zasadność istnienia gimnazjów. Już wtedy powinien zostać zrobiony porządek z tym gimnazjalnym wrzodem. Tak się jednak nie stało. Prezes i PiS potrzebowali czasu, żeby dojrzeć do tego i przyznać się, że część członków jego aktualnej partii poparła kiedyś tę głupią reformę.

Kiedy do władzy doszedł PiS udało się wreszcie zrobić porządek z gimnazjami, co oczywiście musiało budzić niezadowolenie jak każda zmiana, która dotyka grupę ludzi zainteresowanych zachowaniem aktualnego stanu. Pan Broniarz doznał znów cudownego olśnienia i tym razem nie był przeciwko gimnazjom, a za ich utrzymaniem. Czego się nie zrobi dla utrzymania się na świeczniku i pobierania przez 20 lat wynagrodzenia na poziomie posła czy senatora. Swoją drogą Broniarz przypomina mi trochę Marksa. Tamten walczył o prawa robotników, nie będąc nigdy w fabryce za to wykorzystując własną służącą, której nie płacił wynagrodzenia za pracę. Szef ZNP reprezentuje dwie dekady nauczycieli mimo, że od dwudziestu lat kredą rączek nie ubrudził. Idą wybory do PE i koniec kadencji PiSu.

Dzięki pięćsetkom Naczelnika z Żoliborza opozycja wie, że ma marne szanse na zwycięstwo w wyborach, a przecież chudnie w oczach odstawione od korytka. Trzeba było więc zrobić coś spektakularnego, coś, co zaboli szerokie masy społeczne ….no i od czego mamy dyżurnego politycznego pieniacza Sławka Broniarza. Do tego uruchomiono lamentująca gazetkę Adaśka, TVN i kilka portali. No zaczęła się jazda. Strajk zaczęli popierać masowo celebryci, ci sami, którzy często z pogardą wypowiadali się o nauczycielach vide Agnieszka Chylińska, nagle ze łzami w oczach opowiadają, o tym ile to zawdzięczają nauczycielom. Śpiewak Podsiadło, który ma problem żeby sklecić trzy pełne zdania złożone, idol licealistów i starszych pań, które przeżywają drugą młodość, rozwodzi się nad tym ile dali mu nauczyciele. Akcja się napędza, z początkowej niechęci zdecydowanej większości społeczeństwa wobec strajku i wysokości roszczeń nauczycieli robi się brazylijski wyciskacz łez. Durnym celebrytom, którzy stają się dla ludzi ekspertami od wszystkiego wtórują politycy i dziennikarze opozycji. Ci sami którzy, kiedy rządziła PO a nauczyciele wyrażali swoje niezadowolenie, krytykowali ich za ich roszczeniowość i oczekiwania.

Świetnie punktuje ten cynizm i zakłamanie publicysta Bogdan Piętka, który w jednym z wielu swoich wpisów w temacie strajku stwierdza: „Pamiętam pana Leszka Balcerowicz z roku bodajże 2009 lub 2010, gdy dawał rady rządowi PO-PSL. Jego rada była wtedy właściwie tylko jedna i brzmiała: nie dawać podwyżek nauczycielom. A teraz pan Balcerowicz krytykuje "Solidarność" za to, że stała się "reżimowym związkiem zawodowym ", czyli popiera strajk ZNP (sic!)”. W popieranie strajku angażują się również samorządy w których rządzi pozycja co też jest patologią.

I tu nasuwa mi się pewna refleksja. Otóż na pograniczu polsko-czeskim polscy rodzice wysyłają swoje dzieci do czeskich szkół z językiem polskim. Dlaczego tak robią? Ponieważ w Czechach szkoły są bezpośrednio finansowane przez państwo, a nie samorządy, w efekcie pieniędzy jest więcej, oferta edukacyjna jest lepsza, w szkołach jest bezpieczniej, a praca nauczyciela cieszy się większym poważaniem niż w Polsce. I tak sobie myślę, patrząc na to, jak łatwo wykorzystywać szkoły do politycznych rozgrywek, że i w Polsce powinno być podobnie. Na koniec chcę powiedzieć, że rozumiem niezadowolenie nauczycieli, bo jak większość Polaków nie zarabiają tyle ile powinni, żeby żyć na godnym poziomie. Natomiast nie zgadzam się z wysokością ich roszczeń płacowych, jak i formą przeprowadzanego strajku. Jako funkcjonariusze publiczni powinni się liczyć z konsekwencjami podejmowania akcji strajkowej realizowanej w taki sposób oraz w takim okresie. Nie zgadzam się na wykorzystywanie szkoły, systemu oświaty oraz dzieci do walki politycznej. Dla uratowania resztek honoru ZNP i należących do niego związkowców, polityczny pieniacz i zadymiarz Sławek Broniarz powinien zostać usunięty z okupowanego przez siebie stanowiska.

 

Źródło: Arkadiusz Miksa

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną