Co wiemy o walucie? Felieton o upadku rychłym upadku dolara

Kibicuje de-dolaryzacji świata, więc cieszą mnie wszelkie informacje takie jak ta o kolejnym kraju, który szachuje Stany w ten sposób jak Arabia Saudyjska* - nawet jeśli to blef.
Dla tych, którzy nie wiedzą, to dominacja Ameryki polega na drukowania pustych dolarów i pilnowaniu by były główną walutą rozliczeniową świata - zwłaszcza jeśli chodzi o surowce energetyczne. Na tym polegał strategiczny i zarazem trudny ponad 70 letni mezalians z Arabią Saudyjską.
O jego złożoności i trudności może tylko dowodzić fakt, sprzeczności takich jak to, że część społeczeństwa saudyjskiego najchętniej posłałaby Stany, tam gdzie ich miejsce, do piekła. Rozwód mógłby być bardzo bolesny dla obu stron i być przełomem dla całego świata.
Trump i cały secret goverment alchemiczny gra już va banque. Chciałby uderzyć w pilnujący cen ropy w interesie m.in. Rosji OPEC swoim "NOPECem". Z jednej strony próbują pomóc sobie jako potencjalnemu konkurencyjnemu eksporterowi ropy m.in. do Europy, z drugiej ryzykując uruchomieniem przez Arabów "opcji nuklearnej".
Czy można mieć ciastko i zjeść ciastka? Analitycy mają coraz więcej wątpliwości.
Saudyjczycy bowiem trzymają jaja Trumpa w imadle m.in. poprzez bilion dolarów w papierach wartościowych w tym obligacjach.
Tak jak nasz marionetkowych rząd eunuchów, uginających się pod naporem taśm i nacisków szulerów i lobbystów z Waszyngtonu i spod ściany płaczu - która nie nie potrafi postawić sprawy jednoznacznie tj. koniec z 447 lub wychodzimy z NATO - tak Arabowie grożą wyjściu z paktu o handlowaniu ropą w dolarach.
Niewątpliwie wsparci moralnie kontaktami z Chinami i coraz większe wspólne interesy.
Co oznaczałby fakt de-dolaryzacji handlu ropą przez Arabię Saudyjską? Otóż to, że sankcje nakładane przez USA po całym świecie byłyby już nieskuteczne. Wykorzystują one bowiem głównie fakt, że mogą dowolnie odcinać lub dopuszczać interesy poszczególnych krajów do "swojego" systemu finansowego.
W ten sposób odłączony od niego był Iran, czy podobnie jest atakowana Wenezuela, która tak a propos od ponad roku nie handluje już w dolarze. To oczywiście tłumaczy jej obecną trudną sytuację wewnętrzną i typowe dla państw zależnych interwencje CIA.
Możliwość sprzedaży swoich dóbr i kupowanie surowców energetycznych bez posiadania rezerw dolarowych i dostępu do systemu SWIFT oznaczać będzie, że z gospodarki światowej, przynajmniej wielu jej graczom, zostanie ściągnięta pętla z szyi. Dalej nastąpiłby już efekt domina. Pozycja hegemona ugruntowana w eksporcie pustego pieniądza dobiegłaby końca.
Nastąpiłby prawdopodobnie poważny reset globalnej gospodarki i całego systemu finansowego. Nie wątpliwie Stany nie robią tego bez zabezpieczenia w postaci opcji alternatywnego szachowania świata - już po upadku dolara (np. poprzez kontrolę nad przepływem informacji i internetem) - natomiast i na takie wpływy świat staje się coraz bardziej uodporniony. Istnieje jeszcze ryzyko wojny lub innego sterowanego kryzysku. Na to trzeba się już od dawna przygotowywać. My też powinniśmy.
Nawet jeśli to blef i Arabowie będą dalej prowadzili rozmowy z Ameryką - no cóż. Świat i tak patrzy i obstawia, że upadek obecnego systemu i tak nastąpi. Co roztropniejsi przygotowują się na to pełna parą. Jest też szansa dla Polaków, to jednak temat na osobny felieton.
Źródło: Mateusz Jaroszewicz