Uważaj, bo cię Polak zje!

0
0
fot. flickr.com
fot. flickr.com /

Pożytkiem, chociaż dość wątpliwym, z zamieszania wywołanego przez izraelskich ministrów jest możliwość otwartego poruszania pewnych kwestii, dotąd zamilczanych.

Każde ich omawianie groziło bowiem oskarżeniem o antysemityzm, choćby takim w żadnej mierze nie było.
        W latach dziewięćdziesiątych współpracowałam z redakcją jednej z gazet codziennych ( nie była to absolutnie Wyborcza), pisząc o różnych życiowych sprawach. Pewnego razu natknęłam się na dość bulwersującą historię, związaną z Żydami. Opisałam to krótko, zaniosłam do redaktora prowadzącego. Przeczytał, mruknął pod nosem, spojrzał na mnie jakby z lekka spłoszony i oświadczył: - Niestety, tego nie możemy drukować. Rozumie pani. Antysemityzm...
       Dlaczego? Przecież opisałam po prostu paskudne oszustwo. Jeśli ma ono coś wspólnego z jakimś anty-, to raczej z zupełnie innym. A sprawa była rzeczywiście wstrętna.
      Na skrzyżowaniu ulic Stawki i Dzikiej, gdzie istniał w czasie wojny mur getta, zbudowano pomnik pamięci ofiar: Umschlagplazt. Miejsce obowiązkowo odwiedzane przez żydowskie wycieczki czy to z Izraela czy też z innych krajów. W sezonie wycieczek tych było nawet sporo, czasem jedna po drugiej. Przeważała młodzież. 
      Kilka metrów za pomnikiem widniał kawałek muru zaniedbanej sąsiedniej posesji; mieścił się tam warsztat  wulkanizacyjny. W krótki czas po zbudowaniu pomnika na murze tym zaczęły pojawiać się widoczne z daleka napisy „Jude raus” lub „Jude” z narysowaną obok szubienicą. Po oddaniu hołdu przy pomniku uczestnicy wycieczek robili sobie tam zdjęcia, uwieczniając wręcz namacalny dowód na nienawistny antysemityzm Polaków. Zdjęcia te każdy zawiózł do siebie, do domu. Czy potrzebny był lepszy argument, co Polacy myślą o Żydach i co by chcieli z nimi zrobić?    
      Napisy te, za każdym razem zmywane lub zamalowywane przez służby porządkowe, pojawiały się systematycznie przez dłuższy czas. Mieszkańcy sąsiedniego osiedla zauważyli w końcu, o czym często rozmawiano, że ten kto to maluje, musi znać doskonale terminarz wycieczek, bowiem napisy dziwnym trafem wyskakiwały zawsze w noc je poprzedzającą. Dawało to do myślenia. Wreszcie ktoś wpadł na pomysł przeprowadzenia własnego śledztwa, aby wykryć owego „pisarza”. Postanowił podyżurować w okolicy pomnika i złapać łobuza na gorącym uczynku.  
        Pewnego późnego wieczora przy murku zjawiło się dwóch typków z puszką farby. Zabrali się do roboty. „Tropiciel”, odczekawszy na koniec tej „artystycznej” działalności ruszył śladem sprawców, docierając za nimi do…Teatru Żydowskiego przy Pl. Grzybowskim, z którym prawdopodobnie byli związani. „Tropiciel”, wykorzystując do tego celu znajomego, niczego nie świadomego Żyda, puścił poprzez niego informację, że wszystko się wydało i prawda o tej zniesławiającej Polaków prowokacji  zostanie szeroko ujawniona. Od tej pory już nigdy na murze nie pojawił się żaden napis. A potem ów nieszczęsny „antysemicki” mur rozwalono pod nowy, powstający tam budynek. Jednak pisanie o tej historii w gazetach okazało się, jak już wspomniałam, niemożliwe. Zadawałam sobie wówczas pytanie czy łobuzy robiły to na własną rękę, samodzielnie, czy też ktoś nimi sterował. I jaki miał w tym cel?  
        Skutków straszenia Polakami doświadczyłam na własnej skórze, gdy pewnego dnia wracałam do domu, przechodząc jak zwykle obok pomnika. Kłębiła się przy nim kolejna wycieczka, tym razem nie tylko złożona z żydowskiej młodzieży. Wśród wycieczkowiczów, przy około trzydziestoparoletniej kobiecie stała mała dziewczynka o ślicznej buzi okolonej czarnymi lokami. Zerknęła na mnie i posłała mi uśmiech. Odpowiedziałam tym samym. Wtedy jej opiekunka, chyba matka, szarpnęła dziecko do siebie, spojrzała na mnie z nienawiścią i…splunęła mi pod nogi. A jednak – pomyślałam, kiedy już ochłonęłam z wrażenia - łobuzy od „Jude raus” udanie wykonały swoją część niecnego planu.  
                                                                                                       Zuzanna Śliwa

Źródło: felieton

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną