Zdaniem eksperta PiS przegrał wybory samorządowe

Na stronie „Nowej Konfederacji” ukazał się raport "Krajobraz po samorządowej bitwie. Jak wygląda Polska po wyborach z 2018 r.?". W raporcie tym profesor Rafał Matyja „podsumowuje wyniki ostatnich wyborów samorządowych, przedstawia dane dotyczące realnego układu sił we władzach samorządowych, a także analizę zmian elity samorządowej, do jakich doszło w perspektywie ostatnich czterech lat”.
Rafał Matyja to „historyk i politolog, doktor habilitowany nauk społecznych, twórca i wieloletni prodziekan Wydziału Studiów Politycznych i kierownik Zakładu Studiów Politycznych Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu, obecnie wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie. Stały współpracownik „Nowej Konfederacji””.
Według eksperta „wybory samorządowe okazały się sukcesem opozycji, której – mimo niekorzystnych w ostatnich trzech latach sondaży – udało się zmobilizować do wyższego niż zwykle udziału w wyborach mieszkańców większych miast oraz zachować władzę w części sejmików i powiatów oraz w największych miastach”.
Ekspert uważa, że „Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło znacznie niższy od powtarzającego się od trzech lat w sondażach wynik wyborczy, ale pozyskało o dwa miliony wyborców więcej niż w wyborach sejmikowych 2014 roku. Jednocześnie na tę partię zagłosowało pół miliona mniej niż w wyborach sejmowych 2015 roku”.
Zdaniem eksperta „Koalicja Obywatelska uzyskała poparcie o milion głosów większe niż wynik PO w wyborach sejmikowych 2014 roku oraz o 700 tys. głosów mniej niż wspólny wynik PO i Nowoczesnej w wyborach sejmowych 2015 roku”.
W opinii Eksperta „Polskie Stronnictwo Ludowe przetrwało, ale nie zachowało istotnych zasobów władzy regionalnej – przede wszystkim władzy w istotnych dla tego ugrupowania sejmikach świętokrzyskim i lubelskim – i lokalnej, zwłaszcza na szczeblu powiatowym”.
Ekspert zwraca uwagę, że „bardzo słaby wynik lewicy w wyborach sejmikowych kontrastuje z przyzwoitymi wynikami kilku prezydentów należących lub wywodzących się z SLD. To tworzy pewien zasób w przyszłej rywalizacji tej formacji z dominującymi partiami centroprawicowymi, a także pokazuje potencjalny kierunek rozwoju polityki samorządowej – skupionej raczej na miastach, także średnich i małych, niż na sejmikach i powiatach”.
Ekspert wskazał, że „wybory sejmikowe na wsi Prawo i Sprawiedliwość wygrało z większą przewagą niż miało to miejsce w skali całego kraju, zdobywając 40,3% głosów. Drugim ugrupowaniem na wsi było Polskie Stronnictwo Ludowe (19,3%), a trzecim – Koalicja Obywatelska (16,1%). W miastach – bez względu na ich wielkość – wygrywała KO, zdobywając w wyborach sejmikowych poparcie 33,8% ich mieszkańców i nieznacznie wyprzedzając PiS (30,3%). Trzecią formacją miejską było SLD z wynikiem 7,6%”.
Zdaniem eksperta „PiS nie tylko nie udało się uzyskać istotnych sukcesów w wyborach prezydentów i burmistrzów, straciło władzę nawet tam gdzie miało ją przed rokiem 2018 (Nowy Sącz, Siedlce)”.
Jednocześnie ekspert uważa, że „nie należy przy tym ulegać stereotypom o zwycięstwie KO w wielkich miastach i sukcesie PiS na prowincji. Podział wpływów w samorządzie nie przebiega według tej osi, Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory prezydentów i burmistrzów nawet w średnich i małych ośrodkach, a zarazem zdobyło nowych – w porównaniu do roku 2014 – wyborców w wyborach w największych miastach”.
Zdaniem eksperta „Koalicja Obywatelska zwyciężyła w sposób spektakularny wybory w Warszawie i Łodzi oraz w Poznaniu i Wrocławiu. Jej kandydaci nie odnieśli jednak sukcesu w Gdańsku, Szczecinie i Katowicach. We wszystkich trzech przypadkach pokonali ich wysoko kandydaci niezależni (w Katowicach startujący z poparciem PiS). W Szczecinie i Gdańsku nie udało im się nawet wejść do drugiej tury wyborów. Wrażenie sukcesu KO wzmocniło natomiast zręczne politycznie i skuteczne jako pomysł na blokowanie PiS popieranie innych kandydatów niezależnych (w Krakowie, Rzeszowie, Gliwicach)”.
W opinii eksperta „Samorządowa Trzecia Siła, obejmująca ugrupowania lokalne nie powiązane z czterema ogólnopolskimi partiami – osiągnęła istotne sukcesy w wyborach prezydentów i burmistrzów, a zarazem – poza województwem dolnośląskim – poniosła porażkę w wyborach sejmikowych; w większości miast partia rządząca przegrywała nie z „antyPiSem”, ale z „niePiSem”, z kandydatami nie mającymi wyraźnej afiliacji partyjnej”.
Zdaniem eksperta „wymiana personalna w roku 2018 była słabsza na poziomie władz miejskich, a silna na poziomie składu sejmików województw, co było w znaczącym stopniu efektem znaczącego wzrostu liczby radnych PiS i umieszczenia na listach wielu kandydatów nie mających doświadczenia na tym szczeblu samorządu”.
Jak przypomina ekspert „Prawo i Sprawiedliwość będzie współrządzić w ośmiu sejmikach, przełamując niekorzystną dla siebie passę złych wyników na tym szczeblu samorządu, trwającą od roku 2010. PiS będzie miał możliwość samodzielnego i swobodnego rządzenia sześcioma województwami (lubelskim, łódzkim, małopolskim, podkarpackim, podlaskim i świętokrzyskim) oraz – pod warunkiem utrzymania koalicji z BS – dolnośląskim; zdobycie władzy w ósmym, silnie zurbanizowanym, województwie śląskim było możliwe dzięki przeciągnięciu na swoją stronę radnego wybranego z list KO”.
Ekspert wskazał też, że „w sejmikach wzrósł znacząco – o cztery punkty procentowe – odsetek kobiet, zmalał natomiast udział kobiet w rządzeniu dużymi, prezydenckimi miastami. Utrzymuje się ich bardzo skromny udział w rządzeniu miastami średnimi (szczególnie mniejszymi ośrodkami powiatowymi) oraz powiatami (szczególnie na stanowisku starosty). Nie doszło jednocześnie do istotnych zmian pokoleniowych, średnia wieku elit samorządowych nie uległa istotnym zmianom, we władzach miast i województwa nie pojawiło się większe grono polityków przed czterdziestką”.
W opinii eksperta „warto dodać, iż jednym z poważniejszych błędów w interpretacji wyników wyborów samorządowych 2018 roku było utożsamianie wyników wyborów prezydentów miast z wynikami rywalizacji partyjnej. Nie bierze ono pod uwagę zjawiska określanego jako split voting, polegającego na tym, że wyborca oddaje głosy na kandydatów różnych ugrupowań w ramach głosowania w jednym dniu wyborczym. Inaczej głosuje w wyborach prezydenckich, inaczej w sejmikowych. Bywa, że jeszcze inaczej w wyborach rady miasta lub powiatu. Nie ma w tym nic dziwnego, ale mylenie jednego i drugiego bywa pułapką, w którą łatwo wpaść”.
Jan Bodakowski
Źródło: www.nowakonfederacja.pl