Największe tajemnice wszechświata Oramusowi objaśnia profesor Wolszczan

Nakładem wydawnictwa Fronda ukazała się praca „Największe tajemnice wszechświata objaśniają czołowi polscy naukowcy” autorstwa Marka Oramusa, w której znany pisarz science fiction zamieścił niezwykle ciekawe rozmowy o kosmosie z 27 wybitnymi polskimi naukowcami. Marek Oramus to prozaik, krytyk literacki, publicysta. W latach 1990-2004 pracował w miesięczniku „Nowa Fantastyka” jako kierownik działu publicystyki. Współpracował z pismami „Świat Techniki”, „Świat Nauki”, „Wiedza i Życie”. Autor powieści „Senni zwycięzcy”, „Arsenał”, „Święto śmiechu”, „Trzeci najazd Marsjan” oraz opowiadań „Hieny cmentarne” i „Rewolucja z…”.
W rozmowie z Markiem Oramusem wybitny polski fizyk profesor Aleksander Wolszczan stwierdził, że „obraz nauki jako zmagań podobnych do rywalizacji sportowców jest obrazem fałszywym. Niemniej w nauce rzeczywiście liczy się przede wszystkim ten, kto pierwszy. Nigdy nie konkurowałem z Lyne’em. Lyne i ja odkryliśmy swoje pulsary mniej więcej w tym samym czasie, ale on wcześniej się pochwalił. Ja koncentrowałem się na obserwacjach i obliczeniach, przez długi czas nie przyszło mi do głowy, że mógłbym mieć aż takie szczęście, żeby odkryć pierwsze planety pozasłoneczne. Kiedy zdałem sobie sprawę, że wyniki idealnie pasują do modelu planetarnego, przeżyłem olśnienie i wielkie uniesienie. Chciałbym jeszcze kiedyś doświadczyć podobnego uczucia. Warto na to pracować przez całe życie”.
Aleksander Wolszczan opisując swoje badania, stwierdził - „Dysponowałem największym radioteleskopem na Ziemi, jakim jest obiekt w Arecibo. Jest to superczuły system odbiorczy, wyposażony w najlepszą elektronikę, zbudowaną specjalnie z myślą o obserwacjach pulsarów. Procesor dokonuje wstępnej obróbki informacji w czasie rzeczywistym, a obliczeń dokonywaliśmy na komputerach o najpotężniejszej obecnie mocy obliczeniowej – Crayach i IBM-ach. Cały ten system to jakby wielkie sito do przesiewania szumu kosmicznego, co nie zmienia faktu, że wykrywanie planet na takie odległości przypomina szukanie igły w stogu siana. Musi Pan wiedzieć, że dokładności osiągane obecnie w radioastronomii przewyższają 10 tysięcy razy precyzję metod astronomii optycznej. Rozważałem oczywiście różne problemy instrumentalne, efekty propagacji, bo gdyby ów pulsar był otoczony obłokiem gazu zjonizowanego, w dodatku jakoś tam rotującego, to puls ulegałby wtedy opóźnieniu. Takie efekty są jednak zależne od częstotliwości fal. Zmierzenie tego na dwóch różnych częstotliwościach wykluczyło jednak i taką możliwość”.
Odnosząc się do dyskusji o istnieniu wielu planet w kosmosie profesor Aleksander Wolszczan, stwierdził, że „na ten temat obowiązują dwa odmienne stanowiska. Pesymiści uważają, że planety tworzą się wokół zwykłych gwiazd niesłychanie opornie. Być może z jakichś powodów planety tworzą się łatwiej wokół gwiazd neutronowych. Nie lubią zwykłych gwiazd, a kochają pulsary. Choć wydaje się to mało prawdopodobne. Natomiast optymiści widzą planety dosłownie wszędzie, a to, że jeszcze ich nie odkryliśmy, przypisują winie metod. Istotnie, na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że skoro wokół pulsarów utworzyły się planety, to tym łatwiej proces ten zajdzie wokół spokojniejszych gwiazd. Ale taka logika niekoniecznie obowiązuje".
Komentując skutki, jakie odkrycia przynoszą naukowcowi profesor Aleksander Wolszczan, zaznaczył, że „tego typu spektakularne dokonanie powoduje, że człowiek natychmiast staje się sławny, rozpoznawany i szanowany. Mój naukowy prestiż wzrósł niepomiernie, do tego stopnia, że władze mojego uniwersytetu w Pensylwanii używają mnie jako wizytówki. Każdy uniwersytet chce mieć takich ludzi, dzięki którym można wykazać, że opłaca się uprawiać, a zwłaszcza finansować naukę. W związku z tym spadło na mnie trochę obowiązków administracyjnych, których nie lubię, ale staram się z nich wywiązywać najlepiej jak można”.
Profesor Aleksander Wolszczan nie ukrywa, że „podniecenie związane z (...) możliwością [uzyskania nagrody Nobla] właściwie całkiem mnie już opuściło. No bo co – mam siedzieć i gryźć paznokcie? Dostanę to dostanę, nie to nie, trzeba po prostu zabrać się do pracy, tym bardziej, że pomysłów badawczych mi nie brakuje”.
Na pytanie Marka Oramusa „Radioastronomia poprzez penetrowanie tak straszliwie odległych przestrzeni bywa posądzana o nieustanne ocieranie się o możliwość kontaktu radiowego z innymi cywilizacjami. Czy uważa Pan, że warto prowadzić systematyczny nasłuch typu SETI albo wysyłać jakieś sygnały w nadziei, że ktoś je odbierze i nam odpowie?”. Profesor Aleksander Wolszczan stwierdził, że „jeśli nastąpi wykrycie sygnału sztucznego pochodzenia, to stanie się tak tylko w sposób przypadkowy. Tu nie ma sensu snuć żadnych spekulacji, bo pojutrze to może być bzdura. Co się tyczy nadawania… mniej więcej od 1960 roku zaczęliśmy emitować w przestrzeń fale radiowe na tak znaczną skalę, że zaawansowani technicznie obserwatorzy powinni umieć to wykryć. Po 30 latach fale te, rozchodzące się z prędkością światła, dotarły na odległość 30 lat świetlnych. Czy ktoś rozumny w takiej odległości się znajduje – oto jest pytanie”.
Jan Bodakowski
Źródło: Jan Bodakowski