Leszek Żebrowski zdradza kulisy swego konfliktu z Jackiem Międlarem

Na swoim profilu facebookowym znany popularyzator historii Leszek Żebrowski opisał kulisy swojego konfliktu z byłym księdzem a dziś publicystą Jackiem Międlarem. Jak informuje Leszek Żebrowski „w dniu 10 grudnia 2018 r. podczas nagrania dla wRealu24.pl Marcin Rola przeczytał pytanie od jednego z widzów, dotyczące Jacka Międlara. Poświęciłem tej sprawie zaledwie 36 sekund (od: 36:44 do 37:20).
Oto zapis mej bardzo krótkiej wypowiedzi:
Pytanie. "Kim dla pana jest Jacek Międlar?"
Moja odpowiedź: "Nikim. Ja go nie znam i nigdy się z nim nie zetknąłem. I nie zamierzam żadnych kontaktów nawiązywać, dlatego, że jest to osoba, która popierała takich, którzy walczyli z Kościołem, walczą z Kościołem, pokazywali swoje najbardziej ohydne oblicze. Mówię tu o takim przebierańcu, który chodzi w mundurku, latem w krótkich spodenkach, zimą w długich. Jest to Wojciech Olszański, czyli Aleksander Jabłonowski.
Jacek Międlar wielokrotnie się z nim pokazywał, nagrywał, kolegują się, poklepują po ramionach. Jeśli to jest ten sam poziom, to znaczy że jednego i drugiego w całości odrzucam".”
Jak informuje Leszek Żebrowski po dwu dniach tej wypowiedzi Jacek Międlar przesłał do niego „sms-a o następującej treści:
"Dzien dobry Panu. Pisze Jacek Miedlar.
Chcialbym zamienic kilka slow na temat Pana nieprawdziwej wypowiedzi na moj temat jakobym wspolpracowal z Olszanskim. Jest to klamstwo, ktore publicznie dementowalem wielokrotnie. Widzialem tego czlowieka RAZ w zyciu.
Prosze o kontakt w wolnej chwili i zdementowanie tej wypowiedzi. Nie ukrywam ze jest mi tez przykro ze powiela Pan na moj temat nieprawdziwe informacje, zwlaszcza ze sam w publikacji bronilem Pana przed zarzutami Olszanskiego i czesto odsylam moich czytelnikow do Pana publikacji.
Czy moge liczyc na Panskie ustosunkowanie sie do powyzszego?"
Leszek Żebrowski wysłał Jackowi Międlarowi następująca odpowiedź:
"Witam. Widziałem przynajmniej dwa nagrania, gdy pojawił się Pan w towarzystwie przebierańca, zabierając tam głos. Oba wydarzenia były dla Pana skrajnie kompromitujące, szczególnie pod pomnikiem R. Dmowskiego, gdy żarliście tłustą świnię a Pan nie był w stanie odmówić modlitwy przed posiłkiem, umazany tłuszczem. Modlitwę odklepał następny nawiedzony, nie znając jej treści.
Odcięcia się Pana od przebierańca nie znam, widocznie tego nie było, lub było nieistotne.
W związku z tym, co miałbym prostować?
Te nagrania mają ludzie zachowane.
Obrony przed nim nie potrzebuję, z zasrańcami radzę sobie sam. Reszty dopełni sąd.
Zawierzyło Panu wiele osób, które czują się oszukane. Wie Pan, dlaczego..."
Jak informuje Leszek Żebrowski „następnie Jacek Międlar zadzwonił do mnie, stosując potajemnie technikę operacyjną PT ("Podsłuch Telefoniczny"). Nagrywanie rozmów jest możliwe i dopuszczalne, jeśli osoba nagrywana jest o tym informowana. Tak robią instytucje i organizacje, banki itp. Późniejsze tłumaczenie JM, jakoby czuje się on zagrożony i dlatego nagrywa wszystkich swoich interlokutorów, jest dziecinne a przede wszystkim nieuczciwe. Gdyby chciał naszą rozmowę utrwalić, z pewnością dostałby moją zgodę. Nie mam nic do ukrycia, powtórzyłem to samo, co w sms, tylko szerzej. Teraz wpisuje komentarze, nagrywa się, uruchamia swych wiernych wyznawców itp., oczekując ode mnie przeprosin, odcięcia się itp”.
Według Leszka Żebrowskiego „dostępnych nagrań jest już kilka, z różnych miejsc, widać kamracenie się [Jacka Międlara] z człowiekiem cierpiącym na bardzo wyraźny deficyt umysłu i elementarnej kultury; są słowa, że "potrafimy po prostu kopać do tej samej bramki". Ile czasu potrzebuje homo sapiens na rozpoznanie takiego przypadku? A efektem tej znajomości są wspólne nagrania, poklepywanie się i obejmowanie i konfidencjonalne zwracanie się do siebie po imieniu.
Wreszcie JM dokonał własnego nagrania, w którym ponownie posługiwał się kłamstwami, wpierając mi coś, czego przecież w nagraniu dla wRealu24.pl nie powiedziałem. Jacek Międlar” stwierdzić miał [od 12:30] "Kilkanaście, kilkadziesiąt razy Leszek Żebrowski mi dzisiaj powiedział, że ja jestem współpracownikiem Wojciecha Olszańskiego"
Komentując twierdzenia Jacka Międlara, Leszek Żebrowski stwierdził, że „z uwagi na powyższe, jednoznacznie przypominam to, co JM [Jacek Międlar] sam powinien wiedzieć:
- stosowałem czas przeszły: "popierał", "pokazywał się", "nagrywał";
- mówiłem: "kolegują się, poklepują po ramionach" (te zachowania zostały utrwalone i są ogólnie dostępne w sieci; na dementowanie i zaprzeczanie nie natrafiłem);
- JM kategorycznie, używając WIELKICH LITER, sprowadził swój kontakt z przebierańcem do incydentu ("RAZ"), a dziś już wiadomo, że ujawnionych nagrań było kilka (w różnych miejscach i okolicznościach);
- zachowanie JM w obecności WO chluby mu nie przynosi, a brak reakcji na poniżające wyzwiska z ust WO wobec polskich biskupów (wszystkich!), a właściwie jednoznaczna reakcja w postaci aprobującej mimiki po tych obelgach świadczy, że "kto z kim przestaje, taki się staje";
- udzielanie poparcia, wycofywanie się i wracanie do poparcia ze strony JM wobec jakichś efemerydalnych "Frontów" (froncików) jest faktem, co świadczy, że dalsze między nimi kontakty (czy tylko telefoniczne?) były, lub nadal są.
Co zatem w tym zdaniu jest nieprawdziwe: "Jacek Międlar wielokrotnie się z nim pokazywał, nagrywał, kolegują się, poklepują po ramionach"? Czy to nie jest forma współpracy?
Do "obrony" JM przede mną zostały uruchomione różne środowiska i osoby, wszyscy w tym samym duchu, sprowadzając wszystko do żądania: "przeproś Jacka Międlara!". Dla rzekomej "równowagi" on sam, czy też jego wyznawcy wrzucają w sieci screeny z mojej konfrontacji z WO w Łodzi, do której doszło ponad dwa lata temu. Tam chodziło wyłącznie o skuteczne obnażenie nicości umysłowej (i nie tylko) WO, do żadnych poufałości, poklepywania się i obejmowania nie doszło”.
Zdaniem Leszka Żebrowskiego „przykładem "obrony" JM może być emocjonalne wystąpienie p. Katarzyny Treter-Sierpińskiej z 12 grudnia 2018 r. [wRealu24.pl]” która stwierdziła, że Leszek Żebrowski "Na pytanie o Jacku Międlarze powiedział, że nie zna go i nie chce go poznać, ponieważ Jacek Międlar jest współpracownikiem i jakimś tam przyjacielem pana Jabłonowskiego [...]
Więc chciałam z tego miejsca sprostować tę informację, nie wiem, kto pana Leszka Żebrowskiego wprowadził w błąd, być może ktoś mu naopowiadał jakichś dziwnych historii - to jest nieprawda. [...]
Panie Leszku, bardzo proszę nie rozpowszechniać takich nieprawdziwych informacji".
Pytam zatem: co Pani prostuje i gdzie usłyszała Pani te słowa, które rzekomo wypowiedziałem?”.
Zdaniem Leszka Żebrowskiego Katarzyna Treter-Sierpińska „ozpowszechnia informacje nieprawdziwe. Czasem lepiej wielokrotnie zamilczeć niż raz coś nieprawdziwego powiedzieć”.
Leszek Żebrowski kończąc swój wpis stwierdził, że wyjaśnia „to wszystko wyłącznie po to, aby przerwać ów świadomie i celowo rozsiewany zamęt i pokazać Czytelnikom, z czym mamy do czynienia: sieć zależności i poufałości (nie tylko w przypadku tych osób) jest znacznie bardziej gęsta i trwała, niż nam się wydaje”.
Jan Bodakowski
Źródło: JB