Hołownia "teolog": psy i koty pójdą z nami do raju

0
0
Szymon Hołownia
Szymon Hołownia / Dzień Dobry TVN

Jak przystało na naczelnego modernistę i w dobie kultury ekologicznej, prozwierzęcej, wegetariańskiej... taki katolicyzm może liczyć na poklask obrońców karpi, norek i zwolenników zakazu strzelania w Sylwestra. Tyle, że Hołownia idzie o krok dalej. Atoli, idzie w herezję, tak głupią, że chyba śmieszną.

"Mamy pełne prawo wierzyć, że nasze psy, koty, konie, chomiki będą z nami po tamtej stronie życia. Przede wszystkim dlatego, że one nigdy nie należały do nas"

- stwierdził Szymon Hołownia.

"Powtórzę, bo nie mogę się temu nadziwić: nie pojmuję pa­storalnej dezynwoltury, z jaką wielu znanych mi zawodowych teologów, księży, religijnych publicystów podchodzi do tej in­tuicji tak przecież licznych zastępów swoich "poddanych". Na samo zadanie pytania: "Czy mój pies będzie ze mną w niebie?", reagują fontanną żachnięć, fochów i okrzyków, jakby ktoś napluł im w twarz duszy. Ile to już razy słyszałem i czytałem owe połajanki o niebezpieczeństwach antropomorfizacji, zapełnia­niu sobie luk w relacjach międzyludzkich poprzez projektowa­nie swoich emocji na resztę natury (patrz te przeklęte miejskie pary, co zamiast płodzić liczne dzieci, biorą sobie pieska). Albo moje ulubione zestawienia o najwyższym poziomie meryto­rycznej abstrakcji: "O pieski się martwicie, a giną nienarodzone dzieci""

- rozwinął swoją myśl teologiczną naczelny katolik TVN-u.

"Andrew Linzey, anglikański teolog, autor fundamentalnej pracy Teologia zwierząt, pisze o starej, lecz cytowanej do dziś doktrynie głoszącej, że "co nie zostało zawarte we wcieleniu, nie będzie uzdrowione w odkupieniu". Super, tylko jak wtedy rozumieć świętego Jana od Krzyża, twierdzącego przecież, że "łącząc się z człowiekiem, Bóg zjednoczył się z naturą wszyst­kich stworzeń"? Albo słowa świętego Pawła: "aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako głowie, to, co w niebiosach, i to, co na ziemi" (Ef 1, 10), lub te: "Bóg pojednał w Chrystusie świat ze sobą" (2 Kor 5, 19)? Albo świętego Ireneusza, piszą­cego o Panu, "który zawiera w sobie wszystkie stworzone rze­czy i istnieje w całości stworzenia, gdyż Słowo panuje i urządza wszelkie stworzenie"?"

- argumentuje Hołownia cytując m.in. anglikańskiego teologa.

"Mam czasem wrażenie, że jakoś bardziej i głębiej rozumieją to ludzie, którzy mają w sercu chrześcijański Wschód albo do niego po prostu należą. Nasz wybitny katolicki teolog, znakomity znawca prawosławia, ojciec Wacław Hrynie­wicz wiele razy pisał o tym, że nadzieję na niebo mogą mieć wszyscy: i ludzie, i wszystkie stworzenia, bo jesteśmy jednoś­cią, i basta. O tym, że niebo zwierząt to u prawosławnych nie "bambistyczna" fantazja, lecz kawał solidnej nadziei, przekonał mnie biskup Kallistos Ware w swojej bestsellerowej (jak na na­szą religijną branżę) książce Kościół prawosławny"

- cytuje tym razem Hołownia ks. Hryniewicza, teologa, który nie wierzy, że istnieje piekło z duszami potępionych...

""Przemienienia dostąpi ostatecznie nie tylko ludzkie ciało, ale całe stworzenie. »Potem ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły« (Ap 21, 1). Odkupiona ludzkość nie ma być wyrwana z reszty stworzenia - wraz z nami zba­wione i wsławione ma być również stworzenie (jak już zauwa­żyliśmy, pierwocinami tego odkupienia materii są ikony). (...) Podobnie jak prawosławne nauczanie o ludzkim ciele i prawo­sławne pojmowanie ikony, to pojęcie »odkupienia kosmosu« opiera się na prawidłowym rozumieniu Wcielenia: Chrystus przyjął ciało - coś z materialnego porządku świata - i przez to umożliwił odkupienie i przemienienie (gr. metamorphosis) ca­łego stworzenia - nie tylko tego niematerialnego, ale również fizycznego""

- kontynuuje gwiazda TVN.

"Sytuacja jest tu więc prosta: to, co zostało stwo­rzone, zostało zbawione i będzie ocalone. Tytułem do życia, biletem na drugą stronę śmierci, jest sam fakt bycia dziełem Boga, stworzonym z miłości (On inaczej niczego nie stwo­rzył). Dzień końca świata, ów - jak go nazywali ojcowie Koś­cioła - "ósmy dzień tygodnia", nie przyniesie - jak wyobraża sobie wielu - destrukcji i Armageddonu, przyniesie kontynua­cję i kulminację dzieła stworzenia, odnowienie świątyni, którą jest cały świat. Ale do tego wątku wrócę jeszcze za chwilę. Zaskakujące, że to my - widzący w zwierzętach nieco wię­cej niż ci, którzy widzą tylko kotlety - musimy udowadniać im, że mamy rację, a nie oni nam. Powtórzę: nadzieję na zmar­twychwstanie całego stworzonego świata, wyrażającą się choć­by w czułej pamięci o bliskich nam zwierzętach, uważam nie za herezję ani infantylizm, lecz za przejaw eschatologicznej wraż­liwości"

- puentował medialny eschatolog...

Owoce posoborowe jak widać nie zatrzymują się w swojej rewolucji. Nowinek ciąg dalszy zapewne jeszcze przed nami, a to co przez setki lat było herezją, jest teraz przejawem "eschatologicznej wraż­liwości".

Źródło: deon.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną