Syn banderowca zarekomendowany na wicemarszałka Warmińsko-Mazurskiego

0
0
0
/

„Nie dostał się do sejmu” - cieszą się bezwiednie krytykanci Mirona Sycza, posła PO, który sam przyznał, że był wychowywany w nienawiści do Polaków. Najwyraźniej Platforma swoim zginąć nie da.

 

„Dotychczasowy wicemarszałek Jacek Protas i członkini zarządu województwa Anna Wasilewska zostali wybrani posłami na sejm RP. Mandatu posła nie można łączyć ze sprawowaniem żadnych funkcji w samorządzie” - czytamy na stronie bartoszyce.wm.pl (miejscowości, która słynie z licznej mniejszości ukraińskiej). „Oboje więc, w związku z wyborem, opuszczają samorządowe krzesła. Na ich miejsce mogą zostać wybrani Miron Sycz i Marcin Kuchciński. Takie rekomendacje uchwalił dziś zarząd regionu Platformy Obywatelskiej. Miron Sycz rekomendowany został na stanowisko wicemarszałka. Zgodnie z umową koalicyjną PSL-PO, która "rządzi" w naszym regionie, stanowisko wicemarszałka i członka zarządu obsadzane jest przez osoby rekomendowane przez PO.” - piszą dalej redaktorzy portalu.

 

Analogiczne informacje podaje serwis elbląg24, dodając, iż „Przewodniczący warmińsko-mazurskich struktur Platformy Jacek Protas zaznaczył, że zgłoszono więcej kandydatów, a rekomendowani uzyskali poparcie członków zarządu partii w głosowaniu”. Z radością muszą najwyraźniej poczekać wszyscy ci, którzy zajmują się ludobójstwem, dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich na 135 tysiącach polskiej ludności cywilnej - Wołynia i Małopolski Wschodniej. Ojciec byłego parlamentarzysty, a najprawdopodobniej wicemarszałka województwa Warmińsko-Mazurskiego działał w UPA na Podkarpaciu. Choć także tego ostatniego regionu dotyczyły zbrodnie wymienionej formacji, a jest on nadal częścią Rzeczypospolitej Polskiej, wiedza na temat tamtejszej zbrodniczości UPA nie jest obszernie znana.

 

Miron Sycz jest członkiem budzącego silne kontrowersje Związku Ukraińców w Polsce, która to organizacja, korzystając z dotacji państwowych, prezentuje zdaniem środowisk kresowo-patriotycznych postawę rażąco antypolską. Związek ten uważany przez niektórych Kresowian za odpowiednik Ruchu Autonomii Śląska tymczasowo reprezentuje ludność nie mieszkającą w wystarczająco zwartych - do żądania autonomii - skupiskach. Stało się tak dzięki operacji „Wisła” przeprowadzonej w 1947 roku, do potępienia której przez sejm RP pragnie doprowadzić ZUwP. Otworzyłoby to także drogę do roszczeń odszkodowawczych, na zasadzie dziedziczenia schedy prawnej po PRL przez III RP. Środowiska kresowe uważają jednak, iż także sytuacja etniczna w Polsce może ulec zmianie.

 

Niepokoi je choćby stan posiadania, lub wzięcia w użytkowanie przez Ukraińców licznego majątku nieruchomego w Polsce, który w samym Przemyślu liczy kilkanaście budynków. Zauważają także wzrost studentów pochodzenia ukraińskiego w naszym kraju. Już bowiem, niemal co drugi studiujący obcokrajowiec jest Ukraińcem. Do tego dochodzi powszechne uznanie członków ludobójczej OUN-UPA na Ukrainie za bohaterów, co uczynił premier, prezydent i parlament na Ukrainie. Sprzyja to przyjmowaniu przez zwykłych obywateli Ukrainy, których drogi zmierzają do Polski - ideologii tych organizacji, mimo zapewnień nienawistnej wobec Polski. Sam ukraiński kontrowersyjny

Związek usiłuje przejmować opiekę kulturalną nad przyjezdnymi Ukraińcami. Wielu polskich polityków postuluje przyjmowanie Ukraińców z ich kraju, objętego na wschodnich krańcach wojną.

 

W ostatnim czasie także poseł Małgorzata Gosiewska postuluje opiekę i przyjmowanie 1,3 miliona ukraińskich uchodźców wewnętrznych. Na Podkarpaciu zauważany jest wykup mieszkań przez rodziny ukraińskie. Powstała tam również firma deweloperska „Sicz Construction Pawło Striłka”. Na łamach tygodnika „Nasze Słowo”, organu prasowego ZUwP, wydawanego dzięki dofinansowaniu z polskich podatków, już niemal 20 lat temu pisano o potrzebie stopniowej reukrainizacji „Zacurzonia”. Ten ostatni termin określa skrawki utraconych województw wschodnich, które zostały jeszcze przy Polsce. Kroki, które zalecał wspomniany tekst (za który nikt nigdy nie poniósł konsekwencji), miały być podejmowane, „choćby to dla Polaków miało być gorzkie”.

 

Złośliwi mówią, że skoro milczymy nawet o historycznej polskości zabranych województw, by nie rozdrażniać „Ukraińców” (ukraińskich nacjonalistów), to w sposób naturalny mogą oni wtłoczyć zwykłym Ukraińcom, że pozostałe w Polsce ich skrawki to ukraińska krzywda. Możliwości demograficzne stwarza też wielka emigracja Polaków za chlebem. Niektórzy politycy uważają nawet, że Ukraińcy zastąpią nam Polaków i szybko się spolonizują. Czują także potrzebę, by wolę nieprzyjmowania islamskich uchodźców usprawiedliwiać potrzebą przyjęcia Ukraińców.

 

Aleksander Szycht


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną