Polak zastrzelony w Grecji obawiał się o swoje życie. Wiemy co zrobił 2 miesiące przed śmiercią!

43-letni Przemysław Jeziorski to polski profesor mieszkający w USA. Na początku lipca mężczyzna został zastrzelony w Grecji.
Polak przyleciał do Grecji, by spotkać się ze swoimi dziećmi - 10-letnimi bliźniakami Zoe i Angelo - które od 2020 roku mieszkały tam razem ze swoją matką, Konstantiną Michelidaki, nazywaną przez rodzinę i greckie media Nadią Michelidaki. Przemysław Jeziorski został jednak zastrzelony i jak określiły to greckie media - była to egzekucja [więcej na ten temat tutaj]
Do popełnienia zbrodni przyznał się nowy partner Nadii, który wypowiedział szokujące słowa:
"To była dobra okazja, żeby się go pozbyć"
Poza Christosem zatrzymane zostały trzy osoby, które mu pomagały, a greckie służby aresztowały też Nadię. Sądzą bowiem, że to ona była prowodyrką mordu.
Szokujące jest jednak to, że Przemysław Jeziorski już wcześniej obawiał się o swoje życie i złożył do sądu odpowiednie wnioski. Jednak jego sprawa została odrzucona.
Otóż 9 maja 2025 r. czyli prawie dwa miesiące przed śmiercią, Polak złożył wniosek do sądu w Kalifornii o wydanie nakazu zakazującego stosowania przemocy domowej przez jego byłą żonę, Konstantinę Michelidaki oraz zakaz zbliżania.
W oświadczeniu dołączonym do wniosku o nakaz sądowy Jeziorski twierdził, że jego była żona stosowała „przymus”, aby trzymać dzieci z dala od niego w Grecji, nadużywała finansowo ich działalności związanej z wynajmem nieruchomości przez Airbnb i groziła zniszczeniem jego reputacji. Oskarżył również jej partnera, którego w dokumentach określa się jedynie jako „Christos”, o napaść na niego.
- informuje 6abc.com
W swoim wniosku Przemysław Jeziorski opisał też sytuację 15 maja 2024 r., kiedy odwiedził dzieci w Grecji i został „dwukrotnie zaatakowany i napadnięty fizycznie” przez Christosa. Sama zaś Nadia miała grozić Polakowi skompromitowaniem go w celu zniszczenia jego kariery. Miała też stosować nadużycia finansowe. W swoim wniosku
...profesor zażądał, aby jego była żona zaprzestała kontaktowania się z nim (z wyjątkiem „rozsądnej komunikacji dotyczącej dzieci”), zaprzestała wygłaszania zniesławiających oświadczeń na jego temat, zaprzestała kontaktowania się z osobami z jego środowiska akademickiego oraz aby sąd zakazał jej kontroli nad jakimikolwiek kontami bankowymi powiązanymi z wynajmowanymi przez nich nieruchomościami. Zażądał, aby nie zbliżała się do niego na odległość co najmniej 100 jardów, z wyjątkiem „pokojowego kontaktu w celu wymiany dzieci w celu zapewnienia opieki”.
Niestety Sąd odrzucił wniosek Polaka uznając, że ten nie przedstawił wystarczających dowodów do tej sprawy. Jak się jednak okazało, w tym przypadku to wymiar sprawiedliwości się pomylił, a poczucie zagrożenia u mężczyzny miało jak najbardziej realny wymiar...
źródło: https://6abc.com/