Hejt wobec córki Karola Nawrockiego – granica została przekroczona (OPINIA)

Fala hejtu, która wylała się na siedmioletnią córkę nowo wybranego prezydenta Karola Nawrockiego. Kasia Nawrocka – dziewczynka, która po prostu była obecna przy swoim ojcu w jednym z najważniejszych momentów jego życia – stała się ofiarą nieuzasadnionej, brutalnej fali krytyki w Internecie.
Wystarczyło, że podczas wieczoru wyborczego zachowywała się jak każde dziecko: była radosna, niespokojna, ciekawska i uśmiechnięta. Przeciwnicy polityczni i internauci błyskawicznie podchwycili temat, publikując niewybredne komentarze, szydząc z jej zachowania i wyglądu. Te reakcje pokazują, jak bardzo zatarły się granice między konstruktywną krytyką a bezmyślnym atakiem.
Czy naprawdę tak trudno odróżnić polityka od jego dziecka?
Mała Kasia nie kandydowała, nie przemawiała, nie podejmowała żadnych decyzji – po prostu była obok taty. Takie sytuacje nie powinny być przestrzenią dla nienawiści. Atakowanie dzieci polityków jest nie tylko niemoralne, ale też niebezpieczne. Może prowadzić do trwałych konsekwencji psychicznych . Dzieci zasługują na ochronę i szacunek, niezależnie od poglądów ich rodziców.
Głos rozsądku i empatii
Na szczęście w obronie dziewczynki stanęło wiele osób publicznych. Również Marta Nawrocka, żona prezydenta, odniosła się do sprawy. W jednym z wywiadów przyznała, że hejt towarzyszy im od lat, ale atak na dziecko był dla nich szczególnie bolesny. – Jesteśmy rodziną, która wie, co to znaczy hejt. Ale teraz dotknął naszej córki. I to boli najbardziej – powiedziała.
To nie jest pierwszy raz, kiedy dzieci polityków stają się mimowolnymi ofiarami brutalnej gry politycznej. Ale każda kolejna sytuacja pokazuje coraz wyraźniej, że jako społeczeństwo musimy się zatrzymać. Hejt w sieci nie jest „niewinnym żartem" – jest realnym zagrożeniem, które zostawia trwały ślad.
Nie ma znaczenia, czy jesteśmy zwolennikami danego polityka czy jego przeciwnikami. Dzieci są poza tą grą. I powinny być poza zasięgiem nienawiści.