Nie reagowali na zbrodnię, tylko nagrywali? Jak tłumaczą się studenci UW?

7 maja 2025 r. na Uniwersytecie Warszawskim została zamordowane 53-letnia portierka.
Mord maił brutalny i przerażający charakter. Mieszko R. zaatakował kobietę siekierą i zadał jej wiele ciosów, pojawiły się też informacje o odrąbaniu głowy. 22-letni student prawa miał też dokonać aktu kanibalizmu na ciele zamordowanej kobiety. Tymczasem jak powiedział jeden z policjantów cytowany przez WP.pl:
Pierwszy telefon na policję był już po ataku, nie rozumiem tego. Dlaczego łapali za telefony, żeby nagrywać tragedię, a nie dzwonili po pomoc, gdy jeszcze był czas na reakcję policji. Gdyby patrol dotarł na miejsce na czas, pewnie użyłby broni i udałoby się zapobiec tragedii.
Samorząd Studentów UW zaprzecza tym doniesionym:
Zgodnie z ustaleniami prokuratury, przedstawionymi podczas konferencji prasowej w dniu 8 maja, policja otrzymała telefony dotyczące zdarzenia, pierwszy o godzinie 18:39. Wśród osób, które niezwłocznie poinformowały służby, byli również studenci naszego Uniwersytetu. Reakcja była szybka i adekwatna – studenci bez zbędnej zwłoki wezwali policję oraz powiadomili straż uniwersytecką.
- czytamy w oświadczeniu.
"Zrobiłem to" Mieszko R. ujawnia motyw zbrodni!
Zdementowano też doniesienia, że Mieszko R. wcześniej spacerował po kampusie z siekierą, a studenci "ostrzegali się przed nim", lecz nikt nie zawiadomił służb. Samorząd Studencki oświadcza iż siekiera była schowana:
Nieprawdziwe są również informacje, jakoby sprawca przez dłuższy czas przemieszczał się po kampusie z siekierą w ręku bez reakcji otoczenia. Jak potwierdziła prokuratura, narzędzie zbrodni było ukryte w torbie aż do momentu ataku. Potwierdzają to również zapisy z monitoringu.
Jednocześnie studenci zaprzeczyli sami sobie, jeśli chodzi o brak reakcji na zbrodnię. Bo przyznają, że mord był nagrywany.
Pojawiły się również zarzuty dotyczące rzekomego ukrywania się studentów oraz biernego nagrywania zdarzenia. Pragniemy zaznaczyć, że nagrania, które niestety krążą w internecie, są obecnie dowodami w postępowaniu i pełnią istotną rolę w wyjaśnianiu okoliczności tragedii. Apelujemy jednak o powstrzymanie się od dalszego udostępniania tych materiałów – ich rozpowszechnianie jest nie tylko nieetyczne, ale może również zaszkodzić śledztwu.
Może gdyby osoby filmujące całe zdarzenie, ruszyły racze na pomoc kobiecie, nie doszło by do takiej makabry?
Całe oświadczenie TUTAJ