Kiedy w tym tygodniu prezydenci Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej ogłosili przełomowe porozumienie mające na celu powstrzymanie agresji Korei Północnej, jeden element paktu wyróżniał się.
Były to plany umieszczenia amerykańskiego okrętu podwodnego z bronią jądrową w Korei Południowej. Ma to na celu sprawienie, że Pjongjang dwa razy pomyśli o przeprowadzeniu ataku nuklearnego na swojego południowego sąsiada.
"Nasz traktat o wzajemnej obronie jest żelazny i to obejmuje nasze zobowiązanie do rozszerzenia odstraszania - i to obejmuje zagrożenie nuklearne, odstraszanie nuklearne" - powiedział prezydent USA Joe Biden na konferencji prasowej w Białym Domu z prezydentem Korei Południowej Yoon Suk Yeol.
Ale podczas gdy ruch ten ma ogromną wartość symboliczną, niektórzy eksperci kwestionują, czy ma on sens jako posunięcie militarne. Niektórzy wskazują, że okręty podwodne są w stanie uderzyć w Koreę Północną z odległości tysięcy mil; inni argumentują, że wysłanie okrętu podwodnego na - bardzo publiczną - wizytę w porcie zagranicznym tylko naraża na szwank skuteczność broni zaprojektowanej do ukrywania się.
Marynarka wojenna USA posiada 14 okrętów podwodnych klasy Ohio z napędem jądrowym z pociskami balistycznymi (SSBN), z czego osiem bazuje w stanie Waszyngton, a sześć w Georgii.
Te okręty podwodne, zwane potocznie "boomerami", mają wyporność ponad 18 tys. ton w zanurzeniu i każdy z nich jest zasilany przez pojedynczy reaktor jądrowy.
Marynarka twierdzi, że okręt podwodny klasy Ohio ma spędzać średnio 77 dni na morzu, a następnie 35 dni w porcie na przeglądy. Okręty podwodne mają po dwie załogi - nazywane "niebieską" i "złotą" - i są one rotowane, aby 155 marynarzy w każdej załodze miało odpowiedni odpoczynek i trening pomiędzy patrolami.