Jak to się stało, że znany prezenter i salonowy katolik, ulubieniec liberalnych mediów Szymon Hołownia nagle jest przez nie ostro krytykowany i traci poparcie?
Jak się wydaje, Hołownia został wyznaczony do odegrania pewnej roli, która polegała na tym, żeby zebrać wyborców na prawo od KO, podbierając ich PiS-owi i tworząc miejsce dla katolików, którym przeszkadzał antykatolicki zwrot Tuska. W ten sposób mógłby nie tylko osłabić prawicę, ale wzmocnić ewentualne rząd Tuska, stając się jego koalicjantem. Problem w tym, że Hołownia uwierzył w swoją sprawczość i zaczął podbierać wyborców, a nawet posłów samemu Tuskowi. Stało się to, bo sam się zradykalizował, upodobnił do szefa KO i stracił w większości swój katolicki wizerunek. Przez takie zachowania, jak odmowa poparcia Trzaskowskiego przeciwko Dudzie w wyborach prezydenckich czy niechęć do wspólnej listy z KO stał się wrogiem numer 1 Gazety Wyborczej. Teraz naraził się tym, że nie chce maszerować wspólnie z okazji marszu 4 czerwca.
Hołownia na nagraniu opublikowanym na Facebooku powiedział: "Słuchajcie, odpuśćcie sobie, odpuśćmy sobie naprawdę z tym marszem 4 czerwca. Co to za jakaś nowa dyskusja, która nam zabiera krew, emocje i wszystko inne? 4 czerwca jest 4 czerwca. Co zrobimy 4 czerwca, czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie, że my pomaszerujemy w Warszawie? Pamiętacie marsze w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? Pamiętacie te sondaże, które wtedy pokazywały wspaniałe zwycięstwo? Marszami w Warszawie wyborów się nie wygrywa".
Zareagował na to Paweł Wroński z GW, który napisał: "Można się domyślać, że pozazdrościł Donaldowi Tuskowi pomysłu i postanowił go zdezawuować, a ewentualnych uczestników tego marszu zniechęcić. A może to sprawa pokoleniowa? Szymon Hołownia z racji wieku daty 4 czerwca nie docenia".
Hołownia nie może już liczyć na wsparcie dużych mediów, które pokładają nadzieję we wspólnej liście. Brakuje mu struktur i odpowiednio dużych funduszy, aby osiągnąć prawdziwy sukces. W dodatku nagłaśniane są protesty w łonie jego partii działaczy, którzy skarżą się na wodzowski sposób uprawiania polityki przez lidera. Ostatnio głośno było o podwarszawskim kole Polska 2050, które się rozwiązało. Już teraz sondaże mówią o gwałtownie kurczącym się poparciu dla Hołowni, które przed wyborami może spaść nawet w okolice 5%. Jak wiele na to wskazuje, Hołownia podzieli los Nowoczesnej, a resztki jego ugrupowania zostaną w końcu i tak wchłonięte przez KO.
Chris Klinsky