Światowa Organizacja Zdrowia ostrzegła we wtorek przed "ogromnym zagrożeniem biologicznym" po tym, jak sudańscy bojownicy zajęli Narodowe Laboratorium Zdrowia Publicznego w stolicy Chartumu.
Strzelanina i ryk myśliwców były słyszane przez dziennikarzy CNN w Chartumie we wtorek, pół dnia po tym jak ogłoszenie 72-godzinnego rozejmu wzbudziło nadzieję na otwarcie dróg ucieczki dla zdesperowanych cywilów. Ciężkie starcia wybuchły między sudańskim wojskiem a Szybkimi Siłami Wsparcia, paramilitarną grupą walczącą z armią o kontrolę nad krajem, w północnej części stanu Chartum.
Dwie walczące strony oskarżyły się wzajemnie o naruszenie porozumienia. Liczba zabitych w Sudanie od czasu wybuchu przemocy jedenaście dni temu sięgnęła co najmniej 459 ofiar śmiertelnych, podała też we wtorek Światowa Organizacja Zdrowia, a co najmniej 4 072 osoby zostały ranne.
Wysokiej rangi źródło medyczne powiedziało CNN, że laboratorium, w którym znajdują się próbki chorób i innych materiałów biologicznych, zostało przejęte przez siły RSF. WHO nie przypisało winy za zajęcie laboratorium, ale powiedziało, że technicy medyczni nie mają już dostępu do obiektu.
Nima Saeed Abid, przedstawiciel WHO w Sudanie, opisał rozwój sytuacji jako "niezwykle niebezpieczny, ponieważ mamy izolaty polio w laboratorium, mamy izolaty odry w laboratorium, mamy izolaty cholery w laboratorium".
