Od ponad trzech dni studenci Uniwersytetu w Chartumie są uwięzieni w budynkach kampusu, gdy wokół nich pada ogień artyleryjski i karabinowy w stolicy Sudanu.
Zaciekłe walki między armią kraju a grupą paramilitarną rozprzestrzeniły się w całym kraju od czasu wybuchu w sobotę - ale obszar uniwersytetu jest szczególnym punktem zapalnym ze względu na jego bliskość do Generalnego Dowództwa Sił Zbrojnych, z samolotami wojennymi unoszącymi się nad głową i pobliskimi budynkami zniszczonymi przez ogień.
"To przerażające, że nasz kraj w ciągu jednej nocy zamienił się w pole bitwy" - powiedział 23-letni Al-Muzaffar Farouk, jeden z 89 studentów, członków wydziału i pracowników, którzy schronili się wewnątrz biblioteki uniwersyteckiej.
Kończy się jedzenie i woda, ale wyjście nie wchodzi w grę - jeden student został już zabity przez ostrzał z zewnątrz. Khalid Abdulmun'em próbował uciec do biblioteki z pobliskiego budynku, kiedy został trafiony, powiedział Farouk.
Uniwersytet potwierdził śmierć Abdulmun'ema w poście na Facebooku, mówiąc, że został zastrzelony w okolicach kampusu. W osobnym poście w poniedziałek uniwersytet wezwał organizacje humanitarne do pomocy w ewakuacji dziesiątek osób, które utknęły na terenie kampusu.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken potwierdził, że w poniedziałek doszło do ataku na amerykański konwój dyplomatyczny. "Wczoraj doszło do ataku amerykański konwój dyplomatyczny, który został ostrzelany. Wszyscy nasi ludzie są bezpieczni, ale ta akcja była lekkomyślna, była nieodpowiedzialna i oczywiście niebezpieczna" - powiedział Blinken na konferencji prasowej we wtorek.
Ambasador Unii Europejskiej w Sudanie również został zaatakowany w swojej rezydencji w poniedziałek, choć obecnie ma się dobrze, według rzecznika głównego dyplomaty UE.