Ks. Jacek Stryczek był dyrektorem Stowarzyszenia Wiosna, które organizuje akcję Szlachetna Paczka. Po oskarżeniach Onetu o mobbing podał się do dymisji. Teraz TVP INFO wyemitowało dokument, w którym zaznacza, że sąd i Inspekcja Pracy nie dopatrzyły się w jego zachowaniach złamania prawa. Przypomnijmy kulisy sprawy.
Bombą, która zniszczyła ks. Stryczka, był reportaż Janusza Schwertnera, dziennikarza portalu Onet.pl, z dnia 20 września 2018 r. Dziennikarz opisał wówczas zeznania 21 byłych i obecnych pracowników Stowarzyszenia Wiosna, którzy oskarżyli ks. Stryczka o stosowanie mobbingu
[1].
Dziennikarz Onetu napisał: „Ks. Stryczek w podejściu Polaków do pomagania dokonał rewolucji. A samo Stowarzyszenie Wiosna przeistoczył w doskonale prosperującą korporację, zatrudniającą ponad setkę osób”. Następnie przytoczył świadectwa byłych pracowników, którzy twierdzą, że ks. Stryczek często poniża ludzi, krzyczy na nich, doprowadza do łez. Wynika z nich, że wielu pracowników Wiosny popadło w depresję, podjęło leczenie, niektórzy nie mogą sobie z tym poradzić od lat. Miało być to skutkiem psychopatycznej osobowości ks. Jacka Stryczka, ukrywania się przez niego pod koloratką i okraszania tego dużą dawką hipokryzji. Osoby, które próbowały się skarżyć na te zachowania, miały być piętnowane, nawet z ambony, ponadto grożono im i powoływano się na różne wpływy.
Krzysztof Lis zeznał np. o szefie Wiosny: „Kiedyś powiedział mi wprost: Ludzie mają się mnie bać. Chwalił się, że odkąd wszyscy się go boją, to ma spokój. Niestety nie potrafił dostrzec, jak łatwo jest przekroczyć tę cienką granicę. Dla niego okazywanie siły i wzbudzanie lęku stało się sposobem na zarządzanie ludźmi”. Z kolei koordynator projektów i zespołów Wiosny, w stowarzyszeniu w latach 2015-2017 r., twierdził: „Nowi ludzie często przechodzą szok, bo z góry zakładają, że skoro prezesem jest ksiądz, to będzie szanował innych. A wygląda to inaczej. On sam mówi, że tutaj księdzem nie jest”
[2].
Z kolei bliska współpracowniczka ks. Stryczka, odpowiedzialna za jego osobisty PR, w Wiośnie od października 2017 r. do stycznia 2018 r., powiedziała: „Widziałam, jak krzyczał w pracy. To była jakaś błahostka. Wezwał jedną z pracownic i w obecności kilku osób krzyczał na nią przez dobre kilkanaście minut. Trząsł się i był czerwony na twarzy. Wrzeszczał: Jesteś beznadziejna, nie potrzebujemy takich osób! Byłam w szoku, nie znałam go takiego. Nagle, jak furia opadła, stwierdził, że mamy dwie minuty na ochłonięcie i wyszedł. A potem wrócił uśmiechnięty. Zupełnie inny człowiek. Powiedział mi później: Mam nadzieję, że widzisz, że ciebie traktuję inaczej”
[3].
Podobnych świadectw Janusz Schwertner przytoczył znacznie więcej, część była anonimowa, ale część podpisana. Wybuchł skandal i sprawa trafiła do abpa Marka Jędraszewskiego. Najpierw zażądał on wyjaśnień od ks. Jacka Stryczka, a następnie stwierdził, że sprawę musi wyjaśnić prokuratura. Sam ks. Stryczek stanowczo odrzucał wszystkie oskarżenia: „Zadaję sobie pytanie, czy jeśli jestem społecznikiem i księdzem, to mogę w tym kraju normalnie żyć? Czy mogę pracować i po prostu żyć, czy jestem skazany na takie kryzysy i hejt?”
[4].
Linia jego obrony od samego początku była jednak krytykowana. Po pierwsze dlatego, że najpierw wystąpił w filmiku, na którym miał koszulkę z nadrukiem filmu „Kler”. W ten sposób sugerował, że jest to nagonka na Kościół. Po drugie, bronił się, atakując innych, dziennikarzy, pracowników, całą Polskę. Dziennikarzom zarzucał nierzetelność, pracownikom niewiarygodność, społeczeństwu niechęć do księży.
Ks. Jacek Stryczek najpierw „honorowo” oddał się do dyspozycji zarządu Stowarzyszenia, a potem bojkotował jego decyzje i podważał ich moc prawną. Władzę w Stowarzyszeniu przejęła Joanna Sadzik, która w 2019 r. sama została odwołana. Nowym prezesem został ks. Grzegorz Babiarz, bliski człowiek ks. Jacka Stryczka. Pojawiły się doniesienia, że ks. Stryczek uknuł spisek, aby nie dopuścić do oddania władzy. Ks. Babiarz miał nie mieć należnego doświadczenia i sugerowano, że był marionetką byłego dyrektora. W związku z tym część pracowników zbuntowała się przeciwko niemu. Doszło w końcu do tego, że sąd musiał ustanowić kuratora, który miał uporządkować sytuację w organizacji i ustalić, kto właściwie ma władzę
[5].
Onet donosił, że kurator sądowy Karol Tatara tuż po walnym zgromadzeniu poinformował, że unieważnił dwie umowy zawarte jeszcze za czasów księdza Grzegorza Babiarza. Po objęciu władzy przez tego księdza Stowarzyszenie Wiosna zawarło bowiem umowę na świadczenie usług prawnych z kancelarią mec. Marcina Mioduszewskiego, bliskiego współpracownika ks. Jacka Stryczka. Zapisy dokumentu były rażąco niekorzystne dla Wiosny. Organizacja, mimo że za usługi prawne w ogóle nie musiała płacić, miała przelewać kancelarii przyjaciela ks. Stryczka 8 tys. zł miesięcznie. W dodatku, niezależnie od tego, czy jakiekolwiek usługi były wykonywane
[6].
W świetle obecnych informacji nie wiadomo jednak, czy ks. Stryczek nie został po prostu zniszczony. Jego zwolennicy mówią o wrogim przejęciu, aby położyć rękę na majątku Stowarzyszenia, które miało na koncie miliony złotych.
[1] J. Schwertner
, Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce, źródło: https://www.onet.pl/?utm_source=pl.wikipedia.org_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&pid=9424d989-c5f2-4382-9ab3-41b47900d42b&sid=b177a2c9-166f-4113-9b28-185bbe554807&utm_v=2.
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] K. Rakosza,
Pierwszy wywiad po aferze. Ks. Stryczek broni się i kontratakuje, źródło: https://natemat.pl/249825,szlachetna-paczka-kim-jest-ksiadz-jacek-stryczek.
[5] D. Serafin,
Szlachetna Paczka ma nowego prezesa. "To wybór kompromisu", źródło: https://wiadomosci.onet.pl/krakow/szlachetna-paczka-ma-nowego-prezesa-to-wybor-kompromisu/fpx5rtw.
[6] Tamże.