Donald Tusk złożył kolejną obietnicę wyborczą. Tym razem chce dawać 1500 zł matkom, ale tylko tym, które chcą wrócić do pracy. Ma być to forma aktywizacji zawodowej.
Były premier powiedział w Częstochowie: "Kobieta w Polsce chce mieć pole wyboru, nie chce, aby z jakichś powodów władza, otoczenie, Kościół, mąż, prokurator rozstrzygali o tym, jak ma wyglądać jej życie. Matki po tych najważniejszych tygodniach i miesiącach bardzo chciałyby wrócić do pracy, ale nie mogą, bo nie mają z kim zostawić dziecka albo nie ma pieniędzy na żłobek".
Dodał też: "Chcemy, żeby kobiety mogły dokonać wyboru. Proponujemy 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy".
Trudno nie widzieć w tym licytowania się z obecnym programem 500 plus dla rodzin. Tusk idzie najgorszą możliwą drogą, populistycznie proponując rozdawnictwo jeszcze większych pieniędzy. Większym sensem byłoby ułatwienie tworzenia żłobków, żeby były w nich miejsca i ceny spadły.