Tęczowy Disney (FELIETON)

0
0
Pixabay
Pixabay /

Wszyscy z grubsza wiemy co to jest gender, ale nadal mamy trudności z pełnym rozszyfrowaniem nazwy LGBTQIA2s+. Ciągle do literek LGBT coś nowego przybywa i tylko wybitni znawcy mogą się rozeznać w pełnej nazwie.

Ostatnio tęczowe grupy opanowały królestwo świata bajek. Walt Disney Company jest potężną firmą, zatrudniającą 220 tys. ludzi, a co roku jego główny skarbiec zapełnia się dochodami z przeróżnych spółek córek i wnuczek, czyli studiów filmowych, kanałów telewizji, wydawnictw, fabryk, kin, serwisów internetowych, statków wycieczkowych, hoteli, parków rozrywki. Ten przychód to prawie 90 mld dol.. Serwis streamingowy obecny w 42 krajach, również w Polsce, ma 160 mln gapiów

Choć świat baśni jest tak bogaty, to w ubiegłym roku jego wartość spadła o ponad 40 proc.. Taki wynik to zasługa Boba Chrapka, który zarządzał tym królestwem od dwóch lat. Toteż nic dziwnego, że go zdetronizowano i przywrócono starego prezesa Boba Igera. Ma on naprawić błędy, które wynikły z wojny Chrapka z polityczną gwiazdą Ameryki, gubernatorem Florydy, republikaninem Ronem DeSantisem. A chodzi o nachalną promocję ideologii LGBT i tzw. kultury woke, która oznacza stan przebudzonej i pobudzonej postępowej świadomości. Gubernator Florydy wypowiedział wojnę Radzie Doradczej LGBTQIA+. Zakazał indoktrynowania dzieci w przedszkolach i pierwszych trzech klasach szkoły kwestiami ideologii gender i LGBT. O dopuszczeniu tych ludzi do placówek oświatowych mają decydować jedynie rodzice. I właśnie Chrapek razem z armią prawników wypowiedział temu zakazowi wojnę. Ale DeSantis w odpowiedzi pozbawił przywilejów prawnych i podatkowych największy park rozrywki w Orland.

Pozycja DeSantisa jeszcze bardziej się umocniła w chwili jego zwycięstwa wyborczego. Pokonał on swego przeciwnika z Partii Demokratycznej niemal 20pp. Tym samym Floryda stała się najbardziej republikańskim stanem Ameryki . W przyszłości najjaśniejsza gwiazda republikańska może wygrać wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych..

Zwycięstwo w indoktrynacyjnej bitwie nie przyniosło jednak radykalnych zmian w królestwie Disneya. Tak się stało, bo ta wielka korporacja nie tylko sprzedaje swój towar, ale również chce wychowywać Amerykanów, szerząc genderowski postęp.

Wśród aktywistów w korporacji Disneya doszło do kompletnego zidiocenia na temat szerzenia ideologii postępu seksualnego. Ze starych bajek nakręconych kilkadziesiąt lat temu wyrzucono obrazoburcze treści. I tak „Rejs po dżungli” został ocenzurowany i z filmu zniknęła scena, w której Murzyn pomaga wspiąć się na palmę białemu. Oceniono to za wstecznictwo, bo biały pnie się po plecach murzyna ku karierze. Podobnie jest z legendarną „Królewną Śnieżką i siedmioma krasnoludkami”. Dwie aktywistki Disneya oglądając ponownie bajkę zrealizowaną w 1937 r. uznały za niedopuszczające, aby książę bez zgody królewny całował ją. Wydano oświadczenie, w którym czytamy: „Czyż nie ustaliliśmy już, że brak zgody na pocałunki jest we wcześniejszych filmach Disneya poważnym problemem? Że uczymy dzieci, iż całowanie bez zgody nie jest w porządku? Trudno zrozumieć, dlaczego Disneyland w 2021 r. zdecydował się pokazać scenę tak staroświeckimi wyobrażeniami o tym, co mężczyzna może zrobić kobiecie”. Aktywistki zażądały usunięcia owej sceny zarówno z wesołego miasteczka, jak i oscarowej adaptacji filmowej. W Disneylandach zrobiono przegląd atrakcji pod kątem ich zgodności z politpoprawnością oraz równościami i zgodnie z cancel culture wykasowano te nieprawidłowości. Na sztandarach Disneya powinna powiewać flaga równości seksualnej i płciowej, bo to jest w życiu najważniejsze.

Opracowano nową doktrynę i szefowa Vivian Warem ds.”inkluzywności i różnorodności” oznajmiła, że w parkach rozrywki odchodzi się od takich wstecznych pojęć, jak pan, pani, chłopiec, dziewczyna i używa się form nieokreślonych. Zapowiedziała także, że połowa postaci w kolejnych produkcjach będzie ze społeczności LGBT i mniejszości rasowych. Zresztą ta ideologia jest już znana w produkcjach Disneya od 2014 r.. Wtedy to powstał pierwszy serial o takich treściach: „Good luck Charlie”.

W imię postępu transmitowano w sieci koncert dla małych dzieci z występami wróżek poprzebieranych jak stare kokoty. Dzieci były zabawiane przez płynnopłciowców.

Na nowe seksualne treści filmów Disneya nie zgodzili się muzułmanie, którzy zakwestionowali scenę z filmu „Rok świetlny”. Nie podoba im się pocałunek dwóch lesbijek i destrybutorzy z krajów islamskich zażądali usunięcia tej sceny. Ale na darmo. Podniósł się krzyk aktywistek i film wycofano z krajów arabskich. Inaczej jest z Chinami, które także zażądały usunięcia owej sceny. Tutaj zadziałał już biznes i Chińczycy nie będą musieli oglądać tej sceny.

Trudno się dziwić, że treści tak nasycone treściami ideologii LGBT nie przypadły także do gustu samych Amerykanów. W ub. r. wartość Disneya spadla o blisko 70 mld dol. W telewizji Fox News jedna z matek była oburzona, że w parku rozrywki do którego wybrała się z córeczką trwała w najlepsze impreza homoseksualistów i lesbijek. Oburzona kobieta powiedziała, że już nigdy tam nie pójdzie.

Oby ta chora moda przeszła jak najszybciej, bo i tak zrobiła duże spustoszenia w umysłach dziecięcych.

Maria Górzna

Źródło: MG

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną