PKP z rekordowymi obrotami, ale spóźnione po staremu

0
0
/

Media rządowe triumfalnie poinformowały społeczeństwo o przewozowym sukcesie PKP Intercity, które przewiozło w ubiegłym roku blisko 59 milionów pasażerów, a więc o 10 milionów więcej niż w rekordowym dotychczas roku 2019. Rekordowym miesiącem był sierpień, w trakcie którego polscy kolejarze przewieźli ponad 6,5 miliona pasażerów.

 

W styczniu 2022 roku, PKP Intercity ogłosiło znaczące rozszerzenie swojej strategii rozwoju i inwestycji z perspektywą do końca bieżącej dekady. Z 19 do 27 mld zł zwiększyły się środki, jakie spółka zainwestuje do końca 2030 roku. W tym okresie flota PKP Intercity zostanie w dużym stopniu wymieniona, wszystkie pojazdy przewoźnika będą nowe lub znacznie zmodernizowane. Efektem realizacji tych planów będzie uruchomienie w 2030 roku około dwa razy więcej połączeń oraz zaoferowanie pasażerom wysokiego i jednolitego standardu podróży. Normą staną się podróże z prędkością 160-250 km/h, co pozwoli skrócić znacząco czas przejazdów. Nowe pojazdy będą dostosowane również do potrzeb różnych grup odbiorców, w tym rodziców z dziećmi czy osób z niepełnosprawnościami.

Tyle o sukcesach i ambitnych planach, a jak to wygląda kolejowa proza życia z perspektywy podróżnego. Autor niniejszego artykułu w ubiegłym roku wielokrotnie podróżował polskimi pociągami. Odbywał podróże we wszystkich porach roku, wszystkimi klasami pociągów jakie oferują polskie koleje, a więc najdroższymi w stawce pociągami Pendolino, pociągami Intercity i najtańszymi TLK. Pełni obrazu dopełniają przejazdy kolejami regionalnymi województwa mazowieckiego, łódzkiego i lubelskiego. Podróże odbywały się na trasach z Warszawy do Łeby, Łodzi, Bydgoszczy, Białej Podlaskiej, Wrocławia i Krakowa, a więc w bardzo różnych kierunkach. Podróże odbywały się zarówno w I jak i II klasie. Wszystko to pozwoliło autorowi zebrać bardzo skrajne opinie co do usług transportu pasażerskiego oferowanych przez PKP.

Po pierwsze dostrzegalny jest znaczący skok, jeśli, idzie o komfort podróżowania. Ergonomiczne fotele, z różnego rodzaju ułatwieniami w podróżowaniu. Przejrzyste monitory i wyświetlacze informujące o przebiegu trasy. Jest czysto i przytulnie nawet w toalecie Cieszy również fakt, że zarówno lokomotywy jak i wagony kupowane są w Polsce a nie np. w Korei Południowej jak to ma miejsce w Warszawie. Konduktorzy są uprzejmi i przyjaźni pasażerom. Coraz więcej dworców jest zmodernizowanych lub nowo wybudowanych. Pasażerowie żalą się jednak często, że powstające dworce nawet w powiatowych miastach bardziej przypominają swoim metrażem kioski niż dworce. Choć mamy też niechlubny przykład w drugą stronę. Największą bowiem porażką, jeśli idzie o dworce jest bez wątpienia dworzec Łódź Fabryczna, ogromny dworzec, na którym brakło pieniędzy na ławki dla pasażerów gdzie funkcjonuje jedna kasa biletowa, a po godzinie 20.00 wszystkie kasy są zamknięte.

Średnio tylko jeden na dziesięć pociągów dociera do stacji docelowej o czasie. Pozostałe mają często znaczące opóźnienia. O ile w dłuższej trasie można wybaczyć jeszcze kwadrans spóźnienia to zastanawiające jest jak to się dzieje, że pociąg ruszający ze stacji początkowej potrafi spóźnić się już na starcie o 20-30 minut a WC w nim wygląda jakby po poprzedniej marszrucie nie była w ogóle sprzątana. Największym nieporozumieniem zwłaszcza zimą okazują się najdroższe w ofercie PKP pociągi Pendolino, które zimą są trudne do uruchomienia i w efekcie z 50 minutowym opóźnieniem rusza z Warszawy zastępczy skład, który nie jest pociągiem Pendolino i posiada dużo niższy standard podróży. PKP zamiast zwrócić pasażerom przynajmniej wartość różnicy w cenie obu klas - bo przecież powinny proporcjonalnie zwrócić również za każdą minutę opóźnienia - pozostaje tylko przy słownych przeprosinach. Tymczasem pociągiem tym z Warszawy jechało na lotnisko w Krakowie wielu obcokrajowców, którzy blisko przy godzinnym opóźnieniu mogli nie zdążyć na samolot. Przed wojną polskie koleje słynęły z punktualności do tego stopnia, że ludzie ustawiali zegarki na podstawie ruszających pociągów, a dla maszynisty punktem honoru było dotarcie planowo zgodnie z rozkładem jazdy. Dziś opóźnienia to standard, dlatego jeśli potrzebujesz dotrzeć gdzieś na czas pociągiem lepiej zdecyduj się na podróż, która uwzględni nawet kilkudziesięciominutowe opóźnienie pociągu.

Pendolino na trasie do Krakowa niesie niestety ze sobą jeszcze jedną praktykę. Mianowicie pociąg Pendolino na bezpośredniej trasie do Krakowa był tylko 20 minut szybszy od zwykłego pociągu a znacznie droższy więc pasażerowie omijali szerokim łukiem składy Pendolino. Wówczas władze PKP wpadły na pomysł jak zmusić pasażerów do korzystania z droższych składów. Zwykłe pociągi do Krakowa puszczono przez Kielce znacznie wydłużając czas przejazdu, w efekcie część pasażerów musiała zacisnąć zęby i wrócić do drogiego podróżowania Pendolino. Otwartym pozostaje pytanie o etyczny wymiar takiego podejścia do pasażerów.

Dramatem jest też kupowanie biletu za pośrednictwem internetowej platformy sprzedażowej PKP za pośrednictwem telefonu komórkowego. Platforma sprzedażowa z której korzystają każdego dnia dziesiątki tysięcy pasażerów funkcjonuje tak jakby powstała dekadę temu i nie była aktualizowana.

Pozostaje nam więc wierzyć, że rzeczywiście za kilka lat doczekamy się nie tylko nowoczesnego taboru, szybszych przejazdów ale również punktualności czy zastosowania takich rozwiązań, które pozwolą pasażerom na nieprzepłacanie za przejazdy na najbardziej popularnych trasach.

Arkadiusz Miksa

 

Źródło: AM

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną