Polska bez granic (FELIETON)

0
0
fot. CC/www.stockvault.net
fot. CC/www.stockvault.net /

11 listopada 1918 r. Polska po długiej niewoli odzyskała niepodległość. Tak było w Warszawie, gdzie uroczyście świętowano ten dzień. Rozbrajano Niemców, tłumy na ulicach wiwatowały, ludzie płakali. Tak było w stolicy, ale już na obrzeżach nie było tak radośnie. Popularny był wówczas dowcip mówiący o granicach Polski. „Które państwo jest największe na świecie? Polska! Przecież jest jedynym na świecie państwem bez granic”.

Nie wesoło było na południowym-wschodzie. Lwów znalazł się w sytuacji tragicznej. Ukraińcy w XIX w. nabyli świadomości niepodległościowej i koniec I wojny światowej stał się dla nich nadzieją na zrealizowanie swych dążeń niepodległościowych. Było to całkiem realne. Na jesieni 1918 r. Austriacy liczyli na powstanie młodej Ukrainy w formie federacji z Wiedniem i podsycali ruchy wolnościowe. Władysław Pogóg-Malinowski pisał: „Dlatego też w ostatnich tygodniach austriacka Komenda Naczelna zaczęła wycofywać z Małopolski Wschodniej oddziały złożone z żołnierzy Polaków. Zatrzymywać zaś i dosyłać z frontu włoskiego pułki całkowicie ruskie lub z wyraźną przewagą Rusinów w szeregach, przekazując im tez magazyny wojskowe oraz składy broni i amunicji”. 

W połowie października Ukraińska Rada Narodowa proklamowała powstanie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. W nocy z 31 października na 1 listopada opanowali całą Małopolskę Wschodnią z Przemyślem. Wynikało z tego, że Lwów znalazł się tez pod ich rządami. Gdy jednak mieszkańcy zobaczyli, że są pod okupacją, rozpoczęły się spontaniczne walki uliczne. Początkowo chaotyczne, z przewagą ukraińską. Później siły się wyrównały, bo ukraińscy żołnierze chcieli jechać do domów, a siły polskie wzmocniła ludność cywilna. 11 listopada obie strony liczyły na wsparcie z zewnątrz. Tydzień później polska ofensywa ppłk. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego odbiła miasto, ale nie był to koniec wojny. Granica Polski południowo-wschodni jeszcze przez wiele miesięcy była płynna i związana z linią frontu.

A jak było na granicy południowo-zachodniej? Jeszcze przed 11 listopada porozumiały się ze sobą Polska Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego i czechosłowacka Zemsky Narodni Vybor pro Slezsko. Porozumienie było korzystne dla Polski. Ale tych porozumień nie zaakceptowały centralne władze w Czechosłowacji i po dwóch miesiącach i tutaj rozpoczęła się wojna. Czesi przełamali polską obronę bez problemów, bo główne siły nasze były skoncentrowane na Ukrainie. Ofensywa została dopiero wstrzymana na początku lutego 1919 r.. Przyczyniła się do tego wygrana walka pod Skoczowem pod  egidą płk. Franciszka Latinika.
Na terenach Śląska, Wielkopolski, Pomorza nerwowo wyczekiwano na postanowienia konferencji pokojowej, od której byliśmy uzależnieni. Na tych terenach było dość spokojnie, bo Niemcy nie czuli się silni. W ich kraju wrzały nastroje rewolucyjne i nie wiedzieli, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń.

 A Polska zdawała sobie sprawę, że Niemcy nawet bardzo osłabieni mają liczebną siłę większą niż nasze oddziały. Niemieckie oddziały znajdowały się wciąż na Litwie, Białorusi, w Rumunii, na Podlasiu. Na Podlasiu 16 listopada doszło do tzw. Krwawych Dni Międzyrzeca. Były to pogromy polskich cywilów dokonywane przez spanikowane wojska niemieckie.
Przeszło miesiąc po 11 listopada wybuchło powstanie wielkopolskie. Jedyny wygrany w tym czasie zryw wolny od bezsensownej przemocy, zemsty i aktów okrucieństwa.  Wybuch powstania był uzasadniony, bo w niemieckim sztabie powstawały plany uderzenia na Wielkopolskę. 
W polskiej polityce spierały się wówczas dwie koncepcje – federacyjna i inkorporacyjna. Na czele koncepcji federacyjnej stał Józef Piłsudski, który w młodych państwach na wschodzie dopatrywał się buforu przeciwko sowieckiej Rosji, ale państwa te miały być jedynie satelitami mocarstwowej Polski.

Natomiast Roman Dmowski chciał wchłonąć wszystkie trzy narody.
Kłopot był zwłaszcza z Litwinami, którzy przed 11 listopada  powołali Republikę Litewską i mieli mocarstwowe zapędy. Chcieli przywrócenia wszystkich ziem, które kiedyś należały do Wielkiego Księstwa Litewskiego, chociaż tereny te zamieszkiwało jedynie 30 proc. Litwinów. 
Na terenach powołanej w Mińsku Białoruskiej Republiki Ludowej i Republiki Litewskiej stacjonowały cały czas wojska niemieckie i wiadomo było, że gdy opuszczą te ziemie, wejdą na nie albo Polscy albo sowieci. Dopiero po krwawej wojnie z bolszewikami w 1920 r. tereny te znalazły stabilizację. 
Stabilizacja na ziemiach polskich nastąpiła dopiero po przeszło czterech latach od daty odzyskania niepodległości. Na Warmii i Mazurach i na Śląsku odbyły się plebiscyty. Na Śląsku zakończone trzema powstaniami. 
 

Polska 11 listopada 1918 r.  liczyła ok. 180 tys. km2 powierzchni  i obejmowała niecałe ziemie Królestwa Polskiego, Galicję Zachodnią i mały kawałek Wschodniej, większość Śląska Cieszyńskiego. W 1923 r. tereny Polski powiększyły się znacznie o ponad 200 tys. km2. Polska liczyła blisko 400 tys. km2 i była szóstym co do wielkości krajem w Europie. 
Maria Górzna
 

Źródło: MG

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną