Czy zagraża nam wybuch atomowy?

0
0
/

Od poniedziałku na Ukrainie trwa atak rakietowy na ludność cywilną i infrastrukturę. To zemsta za uszkodzenie Mostu Krymskiego, na którym pożar zniszczył część powierzchni i torów. Było to oczko w głowie Putina i barbarzyńskiego odwetu należało się spodziewać. Do tego są już wszyscy przyzwyczajeni – zarówno Ukraińcy jak i Zachód.

Pojawił się natomiast nowy straszak morderczego Putina – broń nuklearna. Zachodzi realna obawa, że w obliczu realnych klęsk agresora, Putin znajdzie się w pułapce i zastosuje siłę do uderzenia atomem. Andrij Jermak, szef administracji prezydenta Zełeńskiego na łamach „The Atlantric” mając na myśli użycie broni atomowej przez Rosję, stwierdził: „Wiemy, że on nie blefuje”.

Rosyjska dziennikarka Farida Rustamowa specjalizująca się w opisywaniu sytuacji i nastrojów na Kremlu, zwróciła uwagę, że „Putin zawsze eskaluje” czyli zwiększa napięcie w danej sytuacji. Wywodzi się to jeszcze z czasów petersburskich, kiedy był młodocianym chuliganem. Wie, że w starciu z silniejszym, trzeba uderzać pierwszy, aby zaskoczyć przeciwnika.

Kiryło Budanow szef ukraińskiego wywiadu wojskowego uważa, że choć na chwilę obecną nie widzi się, aby Rosja przygotowywała atak nuklearny na Ukrainę, to prawdopodobieństwo takiego rozwiązania jest bardzo wysokie.

Według rosyjskiego analityka Aleksieja Arbatowa specjalisty w dziedzinie rozbrojenia atomowego najgorszy moment będzie nie podczas samego wybuchu, ale później. Amerykanie i Zachód odpowiedzą na rosyjski atak. I albo wówczas nastąpi deeskalacja, albo scenariusz będzie się szybko rozkręcać. Putin jest naciskany przez grupę tzw. hurrapatriotów, którzy chcą „iść do końca”. Wśród politycznych elit popularne jest mniemanie, że Rosja tej wojny nie może przegrać, bo będzie to owocowało rozpadem jej mocarstwowości, a nawet rozpadu państwa. W takiej sytuacji Rosja musi się bronić wszystkimi dostępnymi metodami.

Rosja ciągle straszy atomem. W obwodzie kaliningradzkim i na Bałtyku rozpoczęli manewry. Mają tam użyć swoich systemów rakietowych Iskander-2, o zasięgu do 500km., by markować elektroniczne uderzenia na wrogie cele. Systemy te mają zdolność do przenoszenia głowić nuklearnych. Flota Bałtycka ma ćwiczyć reakcję na odpowiedź na tego rodzaju atak.

Ze swojej bazy na półwyspie Kola wyszedł w morze okręt podwodny Biełgorod. Jego uzbrojenie to co najmniej osiem atomowych torped Posejdon. Mówi się, że Rosjanie chcą zademonstrować swoją siłę, odpalając pociski nuklearne na niezamieszkałych terenach Arktyki. Są to wszystko spekulacje zachodnich analityków. Nikt bowiem nie wie, jaka jest tajna doktryna nuklearna Rosji. Co ona przewiduje – wie o tym na świecie tylko kilka osób. Swoją bazę opuścił także „pociąg atomowy” podległy 12. Głównej Dyrekcji Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, odpowiadającej za magazyny długiego składowania, w których są głowice nuklearne. Niewiele wiadomo o misji tego składu, jadącego w stronę granic Ukrainy. Może zamierzają przeprowadzić demonstracyjną próbę nuklearną nad Morzem Czarnym, albo w pobliżu ukraińskich granic.

Nie wiadomo także dlaczego Putin niedawno podpisał dekret o przejęciu przez Federację Rosyjską największej elektrowni atomowej w Europie w Zaporożu. Po co to zrobił, nie wiadomo, bo przecież już zaanektował teren Zaporoża.

Wprawdzie zastępca sekretarza obrony Pentagon Laura K.Cooper powiedziała, że nie ma żadnych danych, że Rosja rozpoczęła przygotowanie do ataku nuklearnego. Wszystkie ich magazyny są pod baczną obserwacją amerykańskich służb, a stopień nadzoru został ostatnio zwiększony.

Gdyby jednak Rosja chciała użyć swojej broni nuklearnej, to wyśledzenie ruchów wroga może być niezwykle trudne. Rosja bowiem dysponuje olbrzymim potencjałem nuklearnym. Jak się szacuje, ma 2 tys. głowic nuklearnych mniejszej mocy, uznawanych za taktyczne środki oddziaływania. Arsenały te w przeciwieństwie do broni strategicznej nigdy nie były przedmiotem rozmów rozbrojeniowych, ani międzynarodowej inspekcji. Rosja ma także 22 systemy podwójnego przeznaczenia: bomby, rakiety, torpedy, artylerię, miny jądrowe.

Na razie mało realny jest atak jądrowy. Rosja bowiem przygotowuje się do kolejnej wielkiej ofensywy na Ukrainę. Jej rozpoczęcie to grudzień lub styczeń, gdy ziemia zamarznie. Gdy Rosja poniesie wtedy kolejną klęskę, uderzenie nuklearne może być dla niej jedynym wyjściem.

Źródło: Maria Górzna

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną