„Wyborcza” znalazła prawnika, który… wypowiedział się na temat parawanów nad Bałtykiem (FELIETON)

0
0
/

Są rzeczy, które się największym filozofom nie śniły. I tak właśnie dowiedziałem się, że istnieje prawnik, który chce interweniować w zakresie… parawanów plażowych nad Bałtykiem. Ponieważ mu ten proceder przeszkadza i jego skromnym zdaniem stanowi… złamanie prawa.

„Gazeta Wyborcza” zamieściła wywiad… z prawnikiem, który twierdzi parawany łamią prawo. I całemu temu wywiadowi nie powiem skąd dała mrożący krew w żyłach tytuł „Parawany na plażach. Prawnik: Prawo karne nie jest obojętne na tę praktykę”. Cóż zawsze wiedziałem, że ta gazeta jest oparta na paranoi, ale i tak ich nie doceniłem. Po prostu są walnięci o wiele więcej, niż mi się wydawało w najgorszych snach. Prawna wojna z parawanami plażowymi to coś, czego jeszcze nie było.

 

Parawan bałtycki świętością nienaruszalną

 

Parawan nad Bałtykiem ma kilka zalet. Otóż jest niezwykle praktyczny. Nad polskim morzem często i mocno wieje, a parawanik choć trochę przed tym chroni. Dobrze rozstawiony i odpowiednio wysoki także w pewnym stopniu chroni przed Słońcem. A w końcu daje też odrobinę prywatności. Nie tyle, żeby jak niektóre pary od razu kopulować, ale można chociaż na spokojnie majtki kąpielowe zmienić. I wyłazi jakiś prawniczyna twierdzący, że wszystkie parawany są nielegalne. Tak samo jest potrzebne drugie połączenie, czyli skarpeta (najlepiej biała) i sandał. Ponieważ skarpeta i sandał to najlepsze połączenie. Ta druga bałtycka świętość – biała skarpeta do sandała też ma sens. Po pierwsze odbija światło słoneczne i powoduje, że stopie jest chłodniej, a po drugie piasek nie włazi pomiędzy palce u stóp. Same zalety. Zresztą nawet wiadoma „Gazeta” wylicza pewne zalety wymieniane przez samych plażowiczów: „Pogoda nieprzewidywalna. Taki urok Bałtyku. Bez parawanu ani rusz. Chroni od wiatru, jak już się uda złapać odrobinę słońca, to człowiek chce się opalić, a nie zostać przewianym. (…) Parawany są dobre, jak się ma małe dzieci. I tylko wtedy. Ogradzasz teren, dziecko nie wyjdzie samo”. Jednak głównie twierdzi, że parawany to zło najgorsze.

 

Parawany grozy

 

„Na każdego plażowicza przypada nie tylko gorąca kukurydza i ręcznik zasypany piaskiem, lecz także parawan. Parawany tworzą prawdziwe miasteczka. A to budzi sprzeciw wielu osób. Parawany to przekleństwo każdego plażowicza. Nikt ich nie lubi, każdy rozstawia. Sąsiad się ogrodził, to ja będę gorszy”? - rozpoczyna swoją opowieść grozy (a w zasadzie wywiad grozy) wiadoma „Gazeta”. I ciągnie dalej wiadomą narrację powołując się na „oburzonych plażowiczów”: „Nie dość, że blokują dostęp do plaży, do wody, rozbijają te parawany niemal przy samej linii morza, to jeszcze śmieci tam mnóstwo. Zwijają parawany, śmieci zostawiają. (…) Byłam świadkiem jak ktoś uprawiał seks za parawanem. Myśleli, że są niewidzialni, bo są za parawanem”?

 

Prawnika logika nie tyka

 

„Przede wszystkim wydzielony skrawek plaży nie przestaje być miejscem publicznym, bo ktoś rozstawił na nim swój prywatny parawan. Plaża jest nadal miejscem publicznym i ogrodzony parawanem teren w żadnym razie nie korzysta ze szczególnej ochrony prawnej. (...)Plażowicz, któremu brakuje miejsca, nie naruszy reguł postępowania obowiązujących w nadmorskiej społeczności, gdy zmniejszy teren zarezerwowany przez kogoś, kto z niego nie korzysta. Nie narazi się na odpowiedzialność karną, gdy skorzysta z miejsca publicznego, odgrodzonego ofensywnie przez inną osobę.

 

I dodaje: „Niezależnie od tego, jaki jest nasz osobisty pogląd na parawany i jak wolelibyśmy korzystać z plaży - prawo karne nie jest do końca obojętne na praktykę użycia parawanów. Plaża publiczna to miejsce wspólne! Pamiętajmy o tym, wygrzewając się na słońcu za parawanem lub bez parawanu”.

 

Parawany to zło, a prawnicy będą z nimi walczyć… Tego jeszcze Bałtyk nie widział. A przecież nad polskim morzem było już wszystko – mrożony dorsz atlantycki sprzed pół roku, udający świeżaka (bynajmniej nie z Biedronki, tylko z Bałtyku), toalety po 10 zł, paragony grozy (gdy dwie grube baby wzięły porcje dla 6 osób i były zdziwione, że zapłaciły jak za 6 osób, a nie za dwie), gołe baby w wieku późnosanatoryjnym w Chałupach i celebryci „przypadkowo” atakowani przez paparazzi na plaży w Międzyzdrojach, a nawet arktyczny mors, który wpadł na foczki na plażę w Mielnie. Jednak do tej pory brakowało mi prawnika, który by łaził od parawanu do parawanu i wrzeszczał na Janusza i Grażynę, czy Sebe i jego Karynę, że ich parawan jest nielegalny. Chętnie bym to zobaczył. Ciekawe który dres pierwszy by naruszył nietykalność cielesną pana macenasa?

 

Zdzisław Markowski

 

 

 

 

Źródło: Zdzisław Markowski

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną