Wstrząsający performans „staw krwi” – chcieli uderzyć w Rosję spowodowali traumy u ryb (FELIETON)

Wojna na Ukrainie, czyli rosyjska, pełnoskalowa agresja na sąsiednie państwo spotyka się z potępieniem na całym świecie. Czasami za pomocą dziwnych, albo oryginalnych metod. I tak staw, a w zasadzie niewielkie jeziorko, przed rosyjską ambasadą w stolicy Litwy Wilnie właśnie został przez aktywistów zabarwione na czerwono. Na znak sprzeciwu wobec wojny i zbrodni wojennych na Ukrainie. Staw przed rosyjską ambasadą w Wilnie wygląda, jakby był pełen krwi.
Litewska pływaczka olimpijska (ale jeszcze nie transkobieta) niejaka Rūta Meilutytė wraz z litewskimi aktywistami (nie wiem, czy to byli pokojowi aktywiści, czy może aktywiści klimatyczni, ekologiczni, LGBTQRWA ZNP, czy transaktywiści) zabarwiła taki większy stawik (w sumie to nawet mniejsze jeziorko) przed przed rosyjską ambasadą w stolicy Litwy Wilnie na czerwono. Po czym poszła w nim popływać, ale nie tak zwykle popływać, tylko zrobiła to dla idei ponieważ ogłosiła:
„Performance "Przepływanie" to wezwanie do działania na rzecz narodu ukraińskiego, który stoi w obliczu ludobójstwa popełnianego przez Rosję. Krwawy staw podkreśla odpowiedzialność Rosji za popełnienie zbrodni wojennych na Ukraińcach, a samo przepłynięcie symbolizuje potrzebę ciągłego wysiłku w walce”.
Kto chce może sobie zobaczyć akcję z przepływaniem na twitterze owej pani:
Swimming Through
— Rūta Meilutytė (@MeilutyteRuta) April 6, 2022
The performance “Swimming Through” is a call for action in support of the Ukrainian people who are facing genocide committed by Russia. pic.twitter.com/LuXRFms2c4
Litewska i samicza wersja naszego Antka Królikowskiego
Tak można w największym skrócie skomentować ową akcję. W sumie dobrze, że w przeciwieństwie do białoruskich aktywiszczy w Warszawie, które szczują swoim niewyrośniętym cy.. wypryskiem klatki piersiowej w ramach walki z Łukaszenką, to ta pani chociaż założyła kostium pływacki, a nie świeciła w czerwonej wodzie gołą d... To na plus. A na minus, że cała akcja jest skrajnie kretyńska i pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Jednak jest głośna i chyba o to chodziło.
Akcja na polecenie upadłego oligarchy?
„The lake in front of the Russian embassy in Lithuania If you are worried, so the colourant is safe”, czyli „Jezioro przed ambasadą rosyjską na Litwie Jeśli się martwisz (o przyrodę, ekologię – przyp. Aut.), więc barwnik jest bezpieczny” – napisał na swoim twitterze Michaił Chodorkowski.
The lake in front of the Russian embassy in Lithuania
— Mikhail Khodorkovsky (English) (@mbk_center) April 6, 2022
If you are worried, so the colourant is safe pic.twitter.com/OF0waHNTge
Kolejny rosyjski oligarcha żydowskiego pochodzenia, który chciał wygryźć z siodła samego Władimira Putina i tą walkę przegrał, a żeby nie skończyć jak kilku innych nazbyt ambitnych konkurentów władcy Kremla wylądował w więzieniu na 10 lat za korupcję (jak najbardziej słusznie, ponieważ wśród oligarchów w Rosji, czy na Ukrainie trudno byłoby znaleźć choć jednego uczciwego) i po zwolnieniu uciekł do Wielkiej Brytanii. W sumie to nawet nie uciekł, tylko zwolniony z więzienia po odbyciu 10-letniej kary został zmuszony do emigracji. Obecnie mieszka w Londynie, gdzie za pieniądze zachodnich podatników prowadzi organizację pozarządową „Open Russia", która stara się promować wartości demokratyczne w Rosji. Pytanie, czy to jest zrobione na jego osobiste polecenie, czy może tylko postanowił rozpropagować akcję młodych Litwinów?
A rybom nie zaszkodzi?
Co prawda zarówno Meilutyte, jak i Chodorkowski dodali przy swoich wpisach na twitterze, że „woda w stawie została zabarwiona ekologiczną farbą, która nie wyrządza szkód środowisku naturalnemu”, jednak może nie jest to do końca prawda, ponieważ ryb, żab i raków nikt o zdanie nie spytał. Ponieważ biedne ryby mogą mieć taką samą traumę, jak psy. Także nominalnie psy - ponieważ york to raczej stworzenie psopodobne i trzeba pilnować, żeby go jakaś kuna, sroka, czy większa łasica nie porwała – przy strzałach petardami w Sylwestra. Tymczasem biednym rybom ktoś przerobił ich dom na czerwono i wygląda to tak, że te wszystkie biedne karpie i inne karasie i piskorze mieszkają teraz tak, jakby ktoś im przerobił chałupę na burd... dom publiczny. Z tym czerwonym wszędzie. To może spowodować u nich potężną traumę. A niestety pomimo euro(p)oślicy Spurek psychoterapeuci ryb są jeszcze zawodem rzadko spotykanym, nie certyfikowanym i nie uwzględnianym w funduszach unijnych.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień