„Odbijemy okupowany Kaliningrad” - czy generał Skrzypek wagarował na lekcjach historii... w swojej podstawówce?

Od lat, a w zasadzie od dziesiątek lat uważam zawodowych oficerów za idiotów. I to ciężkich idiotów, którzy z trudem nauczyli się czytać i pisać (w przyjednostkowej zawodówce), a czytanie map sztabowych zlecają podoficerom. Nie bez powodu w PRL-u na żołnierza służby zasadniczej mówiono szwej, a na zawodowego trep. Ponieważ bardzo często inteligencja owych „oficyjerów” była na poziomie tresowanej małpy, która w cyrku dopiero się nauczyła rozumieć (bo przecież nie mówić) po ludzkiemu. Niestety III RP poziomu kadry oficerskiej nie podniosła. Za to doszedł jeszcze jeden element – parcie na szkło. Szczególnie w przypadku emerytowanych buców w randze od pułkownika wzwyż. Wojna rosyjsko-ukraińska spowodowała wysyp takich „ekspertów”, z których część (większość) to nieuleczalni kretyni z kompleksem Pana Boga i IQ szympansa.
Generał Waldemar Skrzypczak to były dowódca wojsk lądowych. Tak – to on powinien karnie odpowiadać za stan polskiej armii. Oczywiście nie sam, ale raz kumplami generałami i kumplami politykami. O stanie armii tutaj wypowiadać się nie będę, ponieważ jest wojna w sąsiedztwie i stan zagrożenia, ale powiedzmy, że jest tragiczna. Mamy pięć razy mniej środków obrony przeciwpancernej i 10 razy mniej środków obrony przeciwlotniczej, niż Ukraina. A na naszych autostradach rosyjska armia rozwinęłaby skrzydła i w 24-48 godzin byłoby po nas. Za ten stan odpowiada między innymi Skrzypczak. Tymczasem bryluje on w mediach i za przeproszeniem pier...li jak potłuczony.
Królewiec odbijemy, a może jeszcze Moskwę zdobędziemy...
Gen. Skrzypczak kiedy był gościem w „Super Expressie” u Kamili Biedrzyckiej stwierdził, że „Obwód Kaliningradzki jest pod okupacją rosyjską od 1945 roku. (…) Obszar, który historycznie należał do Polski oraz Prus, a nie do Rosji”. I dodał „Teraz warto byłoby się o nie upomnieć tak jak kiedyś o Ziemie Odzyskane. Warto by się może upomnieć o ten Obwód Kaliningradzki, który moim zdaniem jest częścią terytorium Polski. Mamy prawo mieć pretensje do tego terenu, które Rosja okupuje. (...) W mojej ocenie obszar ten nie ma znaczenia militarnego”. Cóż to ostatnie zdanie w ogóle go dyskwalifikuje jako wojskowego, biorąc pod uwagę liczbę żołnierzy i sprzętu, który jest na tym kawałku terytorium Federacji Rosyjskiej. Skrzypczak powiedział „według mnie Obwód Kaliningradzki nie ma dziś znaczenia militarnego, ponieważ część potencjału, a przede wszystkim stanu osobowego z tych jednostek wojskowych, już walczy na froncie w Ukrainie”.
Do tego – nigdy, ale to nigdy Prusy Książęce, a potem Prusy Wschodnie nie były częścią Polski. W okresie od 1525 roku do 1657 roku, czyli od hołdu pruskiego, do traktatów welawsko-bydgoskich (zawartych z elektorem pruskim) były lennem Rzeczypospolitej. A Ziemie Odzyskane dostaliśmy jako rekompensatę za utracone Kresy Wschodnie. I to dostaliśmy niestety od Stalina, Churchilla i Roosevelta. O czym generał też zdaje się nie pamiętać.
Rosjanie, Ukraińcy i polscy internauci docenili generalski dowcip...
Oczywiście ten kretynizm nie mógł nie zostać zauważony przez Rosję i Ukrainę. I tak internauci wypominają mu nieodpowiedzialne wywoływanie napięcia. „Wielka myśl polskiej wojskowości w stanie spoczynku”, „Doskonały przykład człowieka z zespołem Pana Boga”, „Co się dzieje z wojskowym na emeryturze”, „Czy się z głupim na rozumy zamienił” – czytamy w innych komentarzach.
Rosjanie z kolei szydzą „To jakiś wioskowy głupek? Niech lepiej nie pyskują. Można im przypomnieć słowa towarzysza Stalina, który na pytanie, po co mu Lwów, który nigdy nie był częścią imperium rosyjskiego, odparł, że Warszawa to była częścią tego imperium” – stwierdził kremlowski propagandzista Władimir Sołowjow.
Natomiast Ukraińcy uchwycili się tej wypowiedzi i... kuszą Polskę zdobyciem, albo daniem nam Obwodu Kaliningradzkiego. I tak sekretarz ukraińskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ołeksyj Daniłow ocenił, że po obecnej wojnie Rosja rozpadnie się jako państwo. „Japonia odzyska Wyspy Kurylskie, a Polska jeśli będzie chciała, może sobie wziąć Obwód Kaliningradzki". Oczywiście cytując klasyka „głupi by był, kto by się na to nabrał”.
To kolejny ukraiński pomysł na wmieszanie nas w ich wojnę. Do tego będziemy mieć wzrost inflacji i spadek inwestycji zagranicznych (bo kto chce inwestować w kraju ludzi nieodpowiedzialnych i nieobliczalnych) oraz wzrost napięcia w stosunkach z Rosją. A gdy już politykom i emerytowanym generałom udałoby się wepchnąć nas w wojnę, to sami pewnie by uciekli, a pomocy NATO, może poza przysłaniem broni bym się nie spodziewał. Dziękujemy ci za to durniu w stopniu emerytowanego generała, który wagarowałeś na lekcjach historii w szkole podstawowej.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień