Czas uniezależnić się od rosyjskiego gazu! Jaka jest alternatywa?

0
0
/ źródło: pixabay.com

Wojna na Wschodzie błyskawicznie uświadomiła krajom Unii Europejskiej, że ich utopijna transformacja energetyczna po utracie rosyjskiego gazu nagle traci rację bytu. Węgiel usłyszał szybkie, ale nieszczere przeprosiny.

Decydenci UE, a przede wszystkim twórcy Europejskiego Zielonego Ładu, ponieśli kolejną druzgocącą porażkę. W obliczu realnego konfliktu zbrojnego na Ukrainie i światowej presji ws. sankcji pojawiła się konieczność zrezygnowania z importu rosyjskich surowców, w tym gazu. Okazało się, że bez paliw kopalnych z imperium Putina europejski system energetyczny traci bardzo istotny komponent, który dotychczas pozwalał na zbilansowanie źródeł pozyskiwania energii. Niespodziewanie atom i węgiel uznano (musiano uznać?) za dopuszczalne formy przejściowe w procesie pełnej transformacji, która docelowo oczywiście ma mieć charakter zeroemisyjny i proekologiczny.

W zderzeniu z brutalną rzeczywistością wszystko wróciło na swoje miejsce. Odnawialne źródła energii utraciły nimb świętości, gdy w kryzysie trzeba było szybciutko przeprosić się z atomem, a nawet z dotychczasowym wrogiem numer jeden – węglem. Poważni gracze już przystępują do działania. Geopolityczne położenie Polski zwłaszcza na nas wymusza podjęcie zdecydowanych i przemyślanych decyzji w celu zapewnienia państwu suwerenności energetycznej. Ochrona rodzimego górnictwa i kopalni to jedno. Musimy jednak zainwestować również w inne sektory energetyki. Postawienie na atom ma swoje odzwierciedlenie w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ), który zakłada budowę kilku reaktorów typu PWR do 2040 roku.

Ciekawe perspektywy przedstawia m.in. energetyka wiatrowa, która w naszym kraju boryka się jednak ze swoistą barierą rozwojową w ustawodawstwie. Otóż od 2016 roku obowiązuje tzw. zasada 10H, która stanowi, że turbiny mogą być stawiane od zabudowań w odległości co najmniej 10-krotności długości łopaty wiatraka. W efekcie restrykcyjnych przepisów na 99,7 procent obszaru Polski nie mogą być budowane nowe farmy wiatrowe. Obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości – chociaż przez wiele lat był przeciwny takim rozwiązaniom – w ubiegłym roku zaproponował projekt zwiększający kompetencje gmin w zakresie decyzyjności, w którym znajduje się m.in. wymóg obowiązkowych konsultacji społecznych.

W obliczu obecnej sytuacji geopolitycznej filarem bezpieczeństwa energetycznego musi być szybka redukcja naszej zależności od paliw kopalnych oraz jak najszybsza eliminacja dostaw surowców energetycznych z Rosji. Takie szanse daje nam szybki i dobrze zaplanowany rozwój odnawialnych źródeł energii, a w tym lądowej energetyki wiatrowej, która może uzupełniać źródła węglowe i systemowo w najkrótszym czasie dostarczać potrzebną energię. Obecne przepisy wykluczają 99 proc. obszaru Polski z inwestycji wiatrowych. Zmiany w ustawie zakładają właśnie rezygnację z tzw. zasady odległościowej, zakładającej minimalną odległość elektrowni od budynku równą dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej (10H) w sytuacji, gdy lokalna społeczność wyrazi na to zgodę (minimalna odległość nie może być niższa niż 500 metrów). W przypadku nowelizacji ustawy najważniejsze jest właśnie przesunięcie decyzyjności na poziom lokalny w miejsce, gdzie inwestycje te będą realizowane. Te zmiany poza kwestiami bezpieczeństwa przełożą się też na kieszenie Polaków – energia z wiatru obniży nasze rachunki za prąd, bo to najtańsze źródło energii, im jej więcej, tym mniej zapłacimy w przyszłości. To również rozwój gospodarczy i tysiące nowych miejsc pracy, a także bezpośrednie korzyści dla polskich przedsiębiorców – z liberalizacji zasady 10H skorzystają przede wszystkim polskie firmy” – twierdzi Piotr Czopek, Dyrektor ds. Regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej.

Jak wynika z ustaleń serwisu green-news.pl, propozycja liberalizacji zasady 10H zdążyła już uzyskać pozytywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Zgodnie z zapewnieniami resortu, „trwają nadal prace nad nowelizacją ww. ustawy”, co jednak nie jest informacją przełomową, biorąc pod uwagę fakt, że projekt opublikowano w maju 2021 roku, a ostatnie aktualizacje z postępu prac pochodzą z listopada ubiegłego roku. Niedługo mija rok, odkąd Rządowe Centrum Legislacji otrzymało propozycję do zaopiniowania i nie podjęło w tej kwestii stosownych działań.

Jakub Zgierski

 

Źródło: biznesalert.pl, dorzeczy.pl, green-news.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną