Czy obrona konieczna to mrzonka? W Polsce niestety tak!

0
0
/ źródło: pixabay.com

Zgodnie z prawem możemy bronić siebie i swoich bliskich. Gwarantuje to obrona konieczna, która w założeniach stanowi sprawiedliwe rozwiązanie, jednak w praktyce podlega niejednokrotnie kontrowersyjnym interpretacjom sądów.

Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem” – mówi Kodeks karny. Tyle jeżeli chodzi o teorię prawa. Praktykę polskich sądów ukazują natomiast konkretne przypadki, w których ludzie stający w obronie własnej oraz bliskich po odparciu zagrożenia musieli mierzyć się jeszcze ze skutkami „przekroczenia granic obrony koniecznej” lub gorzej – oskarżeniami o nieumyślne spowodowanie śmierci. Ten drugi casus dotyczy Tomasza G. z Bytomia, którego kontrowersyjną sprawą zainteresowały się ogólnopolskie media, i to z kilku przyczyn.

Przebieg zdarzenia wyglądał następująco: w wyniku rozmowy dwóch znajomych, Tomasza G. i Bartosza Zająca, doszło do kłótni. Po wyjściu z restauracji Zając, który był pod wpływem alkoholu, obrażał Tomasza G. i jego rodzinę, opluł go, a następnie zamierzył się nie niego, tak jakby chciał zadać cios. Tomasz G. odepchnął lub uderzył napastnika (tego nie rozstrzygnął sąd), a zupełnie pijany agresor przewrócił się na ziemię. Niestety w efekcie niefortunnego upadku (nie ciosu!) mężczyzna uderzył głową o trotuar lub betonowy kosz, w wyniku czego zmarł następnego dnia w szpitalu. Zdaniem sądów pierwszej i drugiej instancji w ogóle nie doszło do obrony koniecznej – Tomasz G. usłyszał wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności (20 miesięcy) z powodu nieumyślnego spowodowania śmierci.

Sprawa Tomasza G. unaoczniła również, co może czekać obywatela, który ma przeciwko sobie koneksje medialno-polityczne. Otóż jak się okazuje, mężczyzna zmarły w wyniku całego zajścia był kuzynem ówczesnego prezydenta Bytomia. Ten fakt może po części wyjaśniać, dlaczego mainstreamowe stacje z taką wściekłością atakowały Tomasza G. i próbowały przedstawić go jako najgorszego bandytę. Weźmy za przykład telewizję TVN i jej popularny program „Uwaga!”, którego jeden z odcinków poświęcono na istne zlinczowanie oskarżonego. Jak łatwo się domyśleć – i co z łatwością wypunktowali dziennikarze – materiał nie był wolny od przeinaczeń czy „brakujących” wątków.

W wywiadzie „Granice obrony koniecznej ustala sąd” opublikowanym przez „Nasz Dziennik” o sprawie Tomasza G. wypowiedział się mec. Marcin Iwanowski, który współpracuje z Instytutem na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. W czasie rozmowy z red. Mariuszem Kamienieckim przedstawił swoje stanowisko wobec omawianego wyroku:

Sporządziłem w tej sprawie tzw. opinię przyjaciela sądu, w sprawie o wznowienie postępowania. Według mnie, w tym przypadku doszło do skandalicznej sytuacji skazania Tomasza Greczkowicza na karę – na początku – pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, natomiast później do skazania go na karę bezwzględnego pozbawienia wolności, na ponad rok tzw. odsiadki. W realiach tej sprawy jest czymś niedopuszczalnym, skandalicznym. Uważam, że w tym przypadku sąd nie spełnił swojej roli. Nie wiem, czym powodowany był sąd, wymierzając taki, a nie inny wyrok. Chciałbym wierzyć, że w tym przypadku nie wchodziły żadne aspekty pozaprawne. Natomiast sam wyrok jest skandaliczny, stąd też moje osobiste zaangażowanie się, żeby w tej sprawie pomóc” – oświadczył prawnik.

Mecenas odniósł się również do kwestii prośby o ułaskawienie skazanego. Jak się okazuje, Tomasz G. postanowił skorzystać z prawa łaski i zwrócić się do prezydenta RP Andrzeja Dudy o rozpatrzenie jego przypadku:

Wiem, że pod tą prośbą podpisało się szereg osób publicznych, szereg przedstawicieli zawodów zaufania publicznego i mam nadzieję, że prezydent Andrzej Duda weźmie pod uwagę zarówno okoliczności tego zdarzenia, jak i samą osobę Tomasza Greczkowicza, z którym ja osobiście się nie poznałem, natomiast wiem z relacji osób, które go poznały, że jest to wzorowy mąż, ojciec, osoba zaangażowana w działalność charytatywną. W związku z tym wykonanie wobec niego kary pozbawienia wolności byłoby rażącą niesprawiedliwością” – przekonywał mec. Marcin Iwanowski.

Na ten moment tylko podpisanie aktu łaski przez głowę państwa może uratować Tomasza G. przed – w opinii wielu – niesłusznym wyrokiem skazującym go za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Jakub Zgierski

 

Źródło: dorzeczy.pl, naszdziennik.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną