Zawieszona nauczycielka i wjazd prokuratury za mówienie prawdy o naszych relacjach z Ukrainą (FELIETON)

0
0
/

Rzecznik magistratu Rafał Łysy w Sosnowcu publicznie robi z siebie nie powiem kogo. Nie wiem, ile miasto mu płaci, ale chyba nie są to sumy za które warto być współczesnym Urbanem? Otóż pan rzecznik sosnowieckiego magistratu właśnie na łamach „Onetu” stwierdził, że działania pewnej nauczycielki to „w naszej ocenie jest to nawoływanie do nienawiści na tle narodowym” i „Jej sprawa trafi do prokuratury”.

A co takiego kobiecina powiedziała? A w zasadzie napisała na Facebooku? Parę słów prawdy. To, że „Ukraina to wrogie Polsce państwo”. Co akurat jest w pełni prawdą. Blokują ekshumację ofiar wołyńskiego ludobójstwa. Blokowali pociągi z Chin, trzymają lwy na cmentarzu łyczakowskim w skrzynkach, ogłaszają rok 2022 rokiem Bandery. Wieszali banderowskie flagi na przywitanie ministra Raua (który stwierdził, że to nie Ukraińcy mu plują w mor... facjatę, tylko deszcz pada) i nie wpuszczają polskich dziennikarzy na konferencje Zełeńskiego oraz robią mnóstwo innych rzeczy, które trudno uznać za przyjazne. Tak więc jest to państwo jawnie nam wrogie. Tylko polscy (na pewno polscy?) politycy ocierają ślinę z twarzy i dalej całują naszych „ukraińskich partnerów” w d..., pardon tam gdzie Słońce nie dochodzi.

Myślozbrodnia na ukraińskiej wrażliwości historycznej

Nauczycielka popełniła także inne „zbrodnie” - na łamach niszowych portali pisała na przykład, że Ukraińcy "są przesiąknięci wrogością do Polaków i chełpią się mentalnością z czasów Rzezi Wołyńskiej" lub twierdziła, że "uczynili ze Lwowa banderowski folwark". To też jest prawdą. Ukraina Zachodnia, a szczególnie Lwów i Łuck to prawdziwy Banderland. Co roku był tam taki festiwal, który się nazywał Banderstad. W tym roku w lipcu pewnie się nie odbędzie, bo jedna ruska rakieta mogłaby za bardzo zmienić go w powtórkę bitwy pod Brodami w 1944 roku, kiedy to zakończył się los większości dywizji SS Galizien (choć szkoda, że nie całej)

Zawieszona za mówienie prawdy

„Anglistka decyzją dyrekcji szkoły została zawieszona. Informacja o jej zachowaniu trafi do rzecznika dyscyplinarnego w Śląskim Kuratorium Oświaty. Myślę, że nikt z nas nie chciałby, żeby taka osoba uczyła jego dziecko” — powiedział w rozmowie z Onetem Rafał Łysy, rzecznik sosnowieckiego magistratu. Mów za siebie pajacu. Ja bym chciał. A pewnie moje dziecko będzie uczył jakiś Ukrainiec po czteromiesięcznym kursie polskiego, który wcześniej wykładał wielkość Bandery i Szuchewycza w jakiejś szkole w Łucku, czy Lwowie. Ponieważ tacy mają po przyśpieszonych kursach trafić do polskich szkół.

Jak donosi  "Onet”

„Na kontrowersyjną działalność nauczycielki zwrócili uwagę internauci, którzy łączą ją z hejterskim profilem na Facebooku "Ukrainiec NIE jest moim bratem". Strona pełna nienawistnych treści miała ok. 70 tys. obserwujących tuż po ukraińskim Majdanie, a obecnie ok. 55 tys. Aktywność na profilu została znacznie zwiększona po ataku Rosji na Ukrainę”. Tak Ukrainiec nie jest moim bratem. Syn i wnuk kogoś, kto nabijał na sztachety polskie dzieci, wyłupywał oczy i palił żywcem swoich sąsiadów moim bratem nie jest. I nigdy nie będzie. Bez względu na skale proukraińskiej paranoi rozpętanej w mediach głównego ścieku od TVP do TVN i od Gazety Polskiej Tomasza Sakiewicza, zwanej , do „Gazety Wyborczej". Nauczycielka do tej pory cieszyła się dobrą opinią. Ma zakaz wstępu do szkoły i kontaktu z uczniami. Przedstawiciele miasta podkreślają, że nie godzą się na propagowanie jakichkolwiek treści ksenofobicznych”.

Robota pewnego zawodowego konfidenta

To wszystko zasługa pewnego zawodowego konfidenta z garbatym noskiem i dziwnie odstającymi uszami/ To taki typ, co mu się wszystko kojarzy z jednym. Z agenturą. I w państwie poważnym sam już by miał dokładne prześwietlenie i pewnie wywalenie z tego kraju. Bo śmierdzi tym samym co Bartosz Kramek, Julia Kozłowska, Natalia Panczenko, Johny Daniels, czy pewien samozwańczy pastor z jednego z miast we wschodniej Polsce. Śmierdzi tak, jak oni wszyscy obcą agenturą na kilometr. A sam udaje, że szuka ruskich agentów? Cóż – najlepiej to chyba oddaje przykład agenta specjalnego Bucka Rockguta z „Pingwinów z Madagaskaru”, któremu się wszystko kojarzy z Czerwonym Wiewiórem. Kto nie wie o jaką skalę paranoi chodzi może sobie obejrzeć:

https://www.cda.pl/video/384128797

O ile jednak ów pingwini agent specjalny jest skrajnym paranoikiem, któremu wszystko się kojarzy z Czerwonym Wiewiórem, ale ma sporo racji (bo Czerwony Wiewiór naprawdę istnieje) to nasz mały konfidencik to drobny geszefciarz, który z rzekomego wyszukiwania ruskich agentów uczynił swoje źródło utrzymania. I o ile w poważnym kraju zamknęliby go w ośrodku bez klamek na badaniach psychiatrycznych. W jednym pokoju z Katarzyną Augustynek (zwaną Babcią Kasią) i Adamem Słomką, to w Polin robi za łowcę agentów.

Trzeba iść po odszkodowanie

Na miejscu owej nauczycielki złożyłbym pozwy o gigantyczne odszkodowanie – od Urzędu Miasta Sosnowiec, Prokuratury i od pewnego internetowego, zawodowego konfidenta. Szczególnie od tej ostatniej szui. I to iść do sądów europejskich, bo na to dziadostwo orzekające w polskich nie ma co liczyć, szczególnie w czasach paranoi. I odbierania ludziom prawa do wolności wypowiedzi. I mówienia prawdy. Tej historycznej oWołyniu i tej politycznej, współczesnej o obecnych stosunkach z Ukrainą.

 

Piotr Stępień

Źródło: Piotr Stępień

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną