Oficjalne dane za styczeń wskazują, że większość „zakażonych” była zaszprycowana. Niedzielski się nie zraża i kontynuuje swój przekaz!

0
0
/ pixabay/YouTube/wideoprezentacje (kolaż)

Z oficjalnych danych za styczeń w rządowej Bazie Analiz Systemowych i Wdrożeniowych (BASiW) wynika, że prawie 60 proc. osób, które miały pozytywny wynik testu na koronawirusa było uznawanych za w pełni zaszprycowanych. Tymczasem władza z ministrem pandemii Adamem Niedzielskim na czele wciąż przekonuje, że trzeba się kłuć, by nie zachorować/nie zachorować ciężko/nie umrzeć/umrzeć z poczuciem odpowiedzialności.

Jak zapewne pamiętacie, przez pewien czas w dziennych raportach o ilości pozytywnych wyników testów na koronawirusa – błędnie podawanych jako „zachorowania” – ministerstwo pandemii podawało także informację o tym, ile z tych osób było zaszprycowanych. Tu należy wtrącić, że te dane i tak były wprowadzające w błąd. Zakładano podział tylko na „zazsczepionych” i „niezaszczepionych”, jednak do tej pierwszej grupy należały wyłącznie osoby, które pozytywny wynik testu dostały po co najmniej 14 dniach od przyjęcia drugiej dawki szprycy. „Niezaszczepiony” w statystyce rządu to osoba zarówno czysta, jak również po jednej dawce preparatu, ale również i po dwóch, jednak w w czasie krótszym, niż 14 dni. To już daje duże pole do manipulowania. Ale mniejsza teraz o to.

 

To, co nas interesuje, to fakt, że od pewnego czasu informacji o ilości czystych i zaszprycowanych już nie uświadczymy w codziennych komunikatach. Dlaczego?

 

Odpowiedź znalazł vloger Krzysztof Woźniak, znany także jako „Ator”. Przytoczył dane z publicznie dostępnej rządowej BASiW za styczeń. Wynika z niej, że prawie 60 proc. osób z pozytywnych wynikiem w minionym miesiącu to osoby w pełni zaszprycowane.

 

Wiecie czemu ostatnio przestali podawać ilość zakażonych z podziałem na zaszczepionych i niezaszczepionych? OTO ODPOWIEDŹ! Dane za STYCZEŃ 2022. Liczba zakażonych zaszczepionych: 458 735 – czyli 57% wszystkich Liczba zajarzonych niezaszczepionych: 346 302. Czyli 43% wszystkich – napisał na Twitterze Krzysztof Woźniak.


 

 

Co ważne, już wcześniej pojawiały się oficjalnie dostępne informacje, że tak właśnie będzie, choć nie były one w skali całego kraju, a miejscowe, jeśli ktoś wysłał zapytanie do szpitala.

 

Na przykład w okresie 1.11.2021-20.12.2021 w szpitalu w Siemianowicach Śląskich osoby hospitalizowane z powodu Covid-19 w 36,5 proc. były w pełni zaszprycowane. Co ważne, w pełni zaszprycowani pod respiratorami stanowili aż 69,3 proc..

 

W połowie grudnia na „Onecie” pojawiła się wypowiedź Sławomira Głaza, rzecznika Wielospecjalistycznego Szpitala Powiatowego w Tarnowskich Górach, który przyznał, że „większość tych pacjentów [covidowych – red. Prawy.pl] to osoby po szczepieniach z pierwszego kwartału tego roku, bez dawki przypominającej”. Innymi słowy, ponad połowa pacjentów hospitalizowanych na Covid-19 była w pełni zaszprycowana.

 

O cudownej mocy preparatu od wybranych globalnych koncernów mówią też wiele liczby. Jerzy Wasiukiewicz zwrócił uwagę, że w styczniu ubiegłego roku – gdy mało kto przecież przyjął preparat – mieliśmy ponad 209,5 tys. pozytywnych wyników testu na koronawirusa. W tym roku – gdy wiele osób przyjęło „bezpieczny i skuteczny” preparat – mieliśmy ich ponad 805 tys.. Po co więc przyjmować preparat? Może liczby zależą tylko i wyłącznie od tego, ile testów jest wykonywanych, a procent pozytywnych wyników jest stały?

 

 

Tak wynika z dzisiejszego wpisu ministra pandemii Adama Niedzielskiego. Wpisu, którego nie można skomentować, gdyż Niedzielski najwyraźniej boi się dyskusji.

 

Dzisiejsza liczba zakażeń jest po raz pierwszy w V fali mniejsza od zeszłotygodniowej. Dzieje się to przy malejących od 5 dni zleceniach na badania wystawianych przez POZ i dużej liczbie ale hamującej dynamice testów. Jest to poważny sygnał możliwego wejścia w punkt przesilenia – przekonuje na Twitterze minister pandemii.

 


 

Warto zauważyć, że gdy niedawno zwiększono liczbę wykonywanych testów, Niedzielski nie ogłaszał tego tak chętnie. Zamiast tego trąbiono o „nowych rekordach zakażeń”. Ale gdy testów wykonuje się mniej, to już minister chętnie o tym wspomina.

 

Czy można być aż takim baranem, by mimo dostrzegania tej zależności, wciąż wierzyć w narrację o śmiertelnej pandemii zabójczego koronawirusa? Niestety, rzeczywistość pokazuje, że tak. To jest chyba też jedna z niewielu zalet Wielkiej Histerii – każdy mógł, nieraz boleśnie, zobaczyć, kto jest wspomnianym baranem, który uwierzy we wszystko, co podadzą mu skorumpowani politycy i finansowane przez koncerny wielkie media.

 

 

 

 

Dominik Cwikła
 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 


 

Źródło: twitter.com / mz.gov / nczas.com / prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną