O cukierku dla Jana Pawła II, który rozpoczął nową, dyskretną tradycję powitalną

Arturo Mari, osobisty fotograf Jana Pawła II, w grudniu tego roku gościł w Bydgoszczy, na otwarciu Domu Jubileuszowego fundacji Wiatrak. Bydgoszczanie mieli więc niezwykłą okazję posłuchać bezpośrednio z jego ust, żywych wspomnień z niezwykłej codzienności papieskich wydarzeń.
Cyklicznie będziemy udostępniać te opowieści, które nie są typową, oficjalną relacją prasową, ale ciepłym i naturalnym w swej spontaniczności, żywym świadectwem Arturo Mari, prawdziwie poruszającym serca słuchaczy!
„Pozwalam sobie mówić wam to wszystko otwarcie, bezpośrednio, bo Jan Paweł II traktował mnie jak syna” – mówił Arturo Mari 7.12.2015r w Bydgoszczy i wspominał:
18 maja są urodziny Ojca Świętego, To był rok, kiedy 18 maja przypadało w niedzielę, a niedziela była zarezerwowana w kalendarzu Jana Pawła II, po to aby odwiedzać parafie.
W niedzielę było zawsze mnóstwo pracy. Tej niedzieli Jan Paweł II udał się do kościoła Chrystusa Króla, to jest kościół, który jest o 10 minut od Watykanu, tam oczywiście był kardynał wikariusz, był biskup sektoru, był proboszcz, przedstawiciele przeróżnych grup i organizacji parafialnych.
Tak jak miał w zwyczaju, Ojciec Święty idąc główną nawą, zatrzymał się na samym początku i zaczął rozmawiać z ludźmi, z dziećmi, pytając: „Jak tam mama?”, „Jak tam tata?”, „Jakie macie problemy?” itd… Zawsze tak robił.
Ojciec Święty raz z prawej, raz z lewej podawał rękę, ja stałem trochę dalej i robiłem zdjęcia i nagle czuję takie uderzenie w nogę, w łydkę, że aż podskoczyłem.
I nagle zobaczyłem jak przedziera się takie dziecko… gdzieś tak około 10-letnie, dobrze ubrane, wyjściowo, staje przed Ojcem Świętym i mówi: „Cześć! Jak się masz?” , a Ojciec Święty mówi: „Ja? Dobrze.” A mały na to: „Widziałeś to, co zrobiłem?”, a Ojciec Święty pyta: „Co takiego zrobiłeś?”, a chłopiec na to: „Ja tych wszystkich twoich goryli, tę całą ochronę… ja im przeszedłem między nogami!”, Jan Paweł II na to: „No wiesz, nie mogę cię pochwalić za to, ale jestem zadowolony, że tutaj dotarłeś”. A to dziecko mówi dalej: „Bo ja w ogóle to uciekłem z domu.” Papież na to: „Ale jak to, uciekłeś z domu?”, „No, uciekłem!”, I zaraz zapytał Ojca Świętego: „A ty w ogóle znasz kobiety?”. A papież: „Ale w jakim sensie?”, a mały na to: „Znasz kobiety, czy nie znasz kobiet?... no bo wiesz, moja mama stała przed lustrem i robiła coś tak po twarzy… i tak dwie godziny, a ja nie mogłem się spóźnić, żeby stracić spotkanie z tobą więc uciekłem z domu. I to że tutaj jestem, to jest mój prezent dla ciebie, bo to jest twoje święto, a przez mamę byśmy się spóźnili, a ja jestem prezentem dla ciebie.”
W tym momencie chłopiec włożył rękę do kieszeni, poczym wyciągnął ją do Ojca Świętego, Ojciec Święty wziął coś, co on mu dał, otworzył dłoń, rękę a tam był cukierek. Po czym chłopiec dopowiedział: „Bo widzisz, ja jestem mały i jestem biedny, ale ja to zrobiłem dla ciebie z całego serca!” Ojciec Święty wziął ten cukierek, pocałował go, położył go sobie na sercu i powiedział cicho: „Nie zasługuję na to.” I od tego momentu, jak ktoś mu podawał rękę, żeby ją uścisnąć i wychodził z takim gestem, to Ojciec Święty mówił: „Nie zasługuję na to”.
Katarzyna Chrzan
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl