Polak to niewolnik? Nasza smycz coraz krótsza!

Pewni rodzice opowiadali mi, że jak byli z małym synkiem na wakacjach i nie chcieli, żeby się oddalał, to nałożyli mu szelki i przywiązali go do palika. Dopóki dziecko mogło swobodnie się poruszać, nie było problemu. Kiedy jednak lina się napięła, a ono poczuło, że nie może iść dalej, zaczęło płakać. Ten obraz dobrze oddaje sytuację współczesnych ludzi.
Możemy oburzać się na zachowanie przywołanych rodziców, ale sami jesteśmy jak te dzieci. Znajdujemy się na krótkiej smyczy rządów, korporacji, technokratów, urzędników. Popuszczanie liny przez nich traktujemy jako objaw wspaniałomyślnej wielkoduszności, a jej ściąganie jako konieczną troskę o nas. Dobitnie pokazały to liczne bezprawne lockdowny i ograniczenia, kiedy obywatele autentycznie cieszyli się, że mogą w końcu swobodnie oddychać na świeżym powietrzu. Teraz wielu z nich dziękuje, że władza umożliwia wybranym, tym, którzy się zaszczepili, aby mogli wsiąść do samolotu, autobusu, restauracji, sklepu. To, co kiedyś uważano za oczywiste prawa człowieka, jak przemieszczanie się, stało się reglamentowanym przywilejem.
Na tych przykładach widać też wyraźnie, że wolność nie polega na swobodzie. Smycz można luzować do tego stopnia, że pies nigdy nie zorientuje się, że jest pod kontrolą pana. Nie zmienia to faktu, że obiektywnie nie jest wolny, bo nie stanowi sam o sobie, ma jedynie złudzenie autonomii. Kiedy tylko zboczy z drogi obranej przez pana, zechce pójść w innym kierunku niż dla niego przeznaczony, poczuje szarpnięcie i wróci do szeregu. Doskonale rozumiał to George Orwell, dlatego jego słowa uczyniłem mottem tej książki: „Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta”.
U fundamentów wolności znajduje się prawo do prawdy – prawo do poznania prawdy o sobie i otaczającej nas rzeczywistości ściśle związane z prawem do jej wyrażania. Niewolnik to ktoś kto żyje i działa w taki sposób, jak ktoś mu karze. Dawniej, w starożytności, sytuacja była o tyle klarowna, że niewolnik wiedział, że jest niewolnikiem, kim jest jego pan i czego od niego chce. Nikt go nie oszukiwał przy tym, że jest wolny. Jednocześnie rządzący tworzyli pewne możliwości, że mógł on, po zebraniu odpowiedniej kwoty pieniędzy, wykupić się z niewoli. Dzisiejszy niewolnik nie ma tych wszystkich przywilejów. Nie wie, że jest niewolnikiem, kto nim rządzi i nie prezentuje mu się możliwości zmiany tego stanu rzeczy.
Jak widać, to właśnie wiedza umożliwia rozpoznanie stanu niewoli, a następnie wyjście z niego. Współcześnie jest ona czymś ukrywanym, a nawet prawnie zakazanym. Za jej rozpowszechnianie w wielu miejscach świata, nawet w niektórych wypadkach w Polsce, można spotkać się nie tylko z zarzutami o oszołomstwo, ostracyzmem, ale nawet stracić pracę i stanąć przed sądem. Wystarczy głosić, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, homoseksualizm jest wynaturzeniem, szczepionka na koronawirusa jest eksperymentem medycznym, każdy ma prawo do wychowania dzieci po swojemu, nie ma czegoś takiego jak 56 płci itd. itp.
Obecnie, na masową skalę, przez media, edukację czy wykreowane autorytety pierze się ludziom mózgi, aby przestali myśleć, powtarzali slogany, w ramach politycznej poprawności i ideologii gender. Nie będąc w stanie wyrazić żadnego własnego sądu, nie będą mogli też zobaczyć własnej niewoli. Nie zbuntują się więc, ale będą posłusznie godzić się na odbieranie sobie kolejnych praw, jak również majątku i dzieci, które coraz mniej mają związków z własną rodziną.
W XX w. zaczęto eksperymenty z kontrolą umysłu w Związku Radzieckim, ale też w tzw. wolnym świecie, na Zachodzie, w demokracjach liberalnych, jak USA. Sięgnięto przy tym po osiągnięcia nauki, psychologii eksperymentalnej, nowe wytwory techniki. Zachód posłużył się także nowymi ruchami religijnymi, ruchem charyzmatycznym, psychoanalizą, ideologią gender, polityczną poprawnością. Na całym świecie sięgnięto po bat rzekomej pandemii i w imię publicznego zdrowia drastycznie ograniczono prawa człowieka. Do tego obserwujemy bardzo negatywne zjawiska, jak rozwój Bitcoina, który wygląda na kolejną metodę okradzenia ludzi i to w imię antysystemowości. Od ponad 100 lat rozwijają się także zniewalające wizje szczęścia w ramach New Age.
Pierwszą rzeczą potrzebną, by się wyzwolić, jest dostrzeżenie, że się jest na smyczy, a następnie, idąc za nią, zobaczyć dokąd nas zaprowadzi, kim są ci, którzy za nią stoją i czego od nas chcą. Następnie trzeba powiedzieć głośno, najpierw do siebie, a potem do innych, że dwa plus dwa równa się cztery i nikt nie ma prawa odebrać nam prawa do tego, żebyśmy to przypominali. W końcu pozostaje już wyciągnąć konsekwencje z głoszonej prawdy, tzn. normalnie żyć i nie pozwolić się dłużej zniewalać.
Źródło: redakcja