PILNE! Jest nowy lek na COVID-19! 97 proc. skuteczności! Szczepienia niepotrzebne?

Sotrovimab - nowy lek, który od czerwca stosowany jest w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wykazuje fenomenalne działanie. W ciągu co najmniej pięciu dni po jego zastosowaniu przez 650 pacjentów wykazano poprawę ich stanu zdrowia - informuje portal Interia.pl.
Lek oparty jest na innowacyjnych przeciwciałach klonalnych i został opracowany przez dwie firmy - GlaxoSmithKline i Vir Biotechnology. Podawano go między 16 a 29 czerwca, ok. 59 proc. przyjmujących go pacjentów miało 50 lub więcej lat. Reszta osób otrzymujących Sotrovimab należy do grup obciążonych z powodu chorób współistniejących, takich jak otyłość, rak, choroby nerek, choroby płuc, choroby układu krążenia, cukrzyca, nadciśnienie i alergie.
Pod koniec maja Sotrovimab został również zatwierdzony do użytku w sytuacjach awaryjnych przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA), co daje większe możliwości oceny długofalowego działania tego specyfiku również na innych grupach osób. Zgodnie z zaleceniami producentów leku, jest on przeznaczony do leczenia łagodnego do umiarkowanego Covid-19 u osób w wieku od 12 lat. W Stanach Zjednoczonych nie jest dopuszczony do stosowania u pacjentów hospitalizowanych z powodu Covid-19 lub wymagających tlenoterapii.
Emirackie ministerstwo zdrowia poinformowało tymczasem, że Sotrovimab stosowany jest w tym kraju w ciężkich przypadkach Covid-19 u dorosłych, kobiet w ciąży i dzieci w wieku powyżej 12 lat, u których występuje ryzyko pogorszenia objawów.
Abu Zabi, było pierwszym miastem na świecie, które otrzymało dostawę Sotrovimabu w połowie czerwca - podała wówczas państwowa agencja prasowa WAM. Wcześniejsze badania laboratoryjne sugerowały, że środek działa przeciwko wszystkim groźnym wariantom koronawirusa. Sotrovimab należy do klasy leków zwanych przeciwciałami monoklonalnymi, które naśladują naturalne przeciwciała wytwarzane przez organizm w celu zwalczania infekcji.
Lek z Emiratów był dopuszczony jeszcze w fazie testów. Tymczasem warto przypomnieć, że we wrześniu zeszłego roku Biomed Lublin na wyrost ogłosił, że ma pierwszy lek na COVID-19. Posypały się wówczas gromy - eksperci wskazywali, że to nie lek, a co najwyżej kandydat na niego. Firma przekonywała, że zaczynają się badania kliniczne i lada moment będą wyniki, które pozwolą wprowadzić specyfik na rynek. Minęło osiem miesięcy, a badanie trwa, i to z problemami. Głównym powodem są trudności... z rekrutacją chorych. Po pierwsze chorzy trafiają za późno do szpitala. Powodem jest to, że - z jednej strony - lekarze nie spieszą się z kierowaniem ich do lecznicy. Ale wina leży także po stronie pacjentów - nie tylko nie zgłaszają się do lekarza, ale część osób nawet się nie diagnozuje. A potem do szpitala przyjeżdża karetką z pacjentem w krytycznym już stanie. Co jest nie tylko niebezpieczne dla ich życia, ale także blokuje badania, bowiem nie nadają się na kandydatów do sprawdzenia skuteczności nowego leku. - Wiele osób odmawia udziału w badaniu, obawiając się, że otrzyma placebo. Tak może być, ale to nie znaczy, że w ogóle nie otrzymają leków. Jak trzeba np. podać remdesivir, to jest podawany - uspokaja prof. Tomasiewicz. Ma nadzieję, że pierwsze wyniki decydujące o tym, czy nadal prowadzić badania (wtedy trzeba będzie zwiększyć grupę pacjentów), czy je przerwać, będą być może w wakacje.
Źródło: interia.pl