Szwecja ma już dość emigrantów

0
0
/ imigranci, wolnosc24.pl

Od 1984 r. czyli od automatycznego prawa pobytu azylantom, Szwecja była prawdziwym rajem dla nich. W przyszłym roku, na jesieni odbędą się w tym kraju wybory parlamentarne i pozycja rządzącej tam lewicy została poważnie zachwiana. Najnowsze sondaże pokazują, że 40 proc. Szwedów jest zaniepokojonych obecnością emigrantów. A w 2011 r. było to zaledwie 22 proc. 60 proc. chce ograniczenia emigracji, a 72 proc. twierdzi, że sprowadzenie emigrantów nie powiodło się.

Na tej fali wzrasta popularność antyemigranckiej partii Szwedzcy Demokraci z Jimmim Akessonem na czele. Utworzył on sojusz z trzema centroprawicowymi partiami opozycyjnymi. Gotowi są na przejęcie władzy z rąk obecnej lewicowej koalicji. Według sondaży prawicowy blok razem ze Szwedzkimi Demokratami uważanymi dotąd za niebezpieczną skrajnie prawicową partię o korzeniach rasistowskich, może liczyć na 47,3 proc., a socjaldemokraci z zielonymi i mniejszymi partiami lewicowymi ma poparcie tylko 44,5 proc. Szwedzcy Demokraci stępili swoje ultraprawicowe poglądy, zrezygnowali ze swojego czołowego postulatu o wyjściu Szwecji z Unii Europejskiej i pozbyli się ze swoich szeregów polityków  podejrzanych o dziwne preferencje rasistowskie. Poszli drogą Marine Le Pen we Francji.

Te szwedzkie przeszeregowania na politycznej scenie mają swoją genezę w polityce proemigracyjnej, której Szwedzi mają już dosyć. W 2015 r. system relokacji uchodźców ukuty przez Brukselę, a któremu zdecydowanie sprzeciwiła się Polska, rozkwitał w Europie. Premier Szwecji Stefan Lofen zadeklarował nawet, że Szwecja jest gotowa przyjąć więcej uchodźców niż UE chce jej przydzielić. - Moja Europa nie buduje murów - twierdził. Przekonywano Szwedów, że imigranci poprawią demografię kraju i wypełnią luki na rynku pracy. Uchodźcy szybko wyprowadzili ich z iluzji. Już na jesieni tamtego roku 10 tys. azylantów tygodniowo okazało się zbyt dużym obciążeniem dla 9,5 mln Szwedów. Konieczne stało się ograniczenia w prawie imigracyjnym. Uznano, że trzeba wprowadzić ograniczenia możliwości sprowadzania członków rodziny, a kontrole na granicach zostały zaostrzone. Emigranci bez okazania dokumentów tożsamości nie byli wpuszczani do Szwecji. W 2019 r. próbowano stworzyć nowe prawo, ale nie wypracowano zgodnego stanowiska. W lipcu tego roku „tymczasowe” prawo imigracyjne traci swoją moc i widać, że powrotu do przeszłości nie będzie.  Rządząca koalicja zaproponowała, aby obowiązujące dotąd przepisy weszły na stałe do prawodawstwa szwedzkiego. W mocy tych przepisów pozwolenia na pobyt mają być wydawane na próbę, na okres trzech lat. A prawo stałego pobytu zostanie przyznane dopiero wówczas, gdy imigranci spełnią wymagania, takie jak znajomość języka szwedzkiego, szwedzkiej kultury i społeczeństwa i wykażą wystarczające dochody, które pozwolą im się utrzymać. Prawo bez stawiania warunków ma jedynie obowiązywać tylko na gruncie humanitarnym, czyli gdy azylant jest ciężko chory. Sprowadzenie członków rodzin może być jedynie wówczas, gdy wnioskodawców stać na  ich utrzymanie. Ubiegający się o stały pobyt nie mogą mieć przestępczej przeszłości.

Obecnie liczba imigrantów poważnie spadła. W 2015 r. było ich 163 tys., a 2020 r. nieco ponad 12 tys., jednak gdy kraj się na nich ponownie otworzy, liczba uchodźców znów poszybuje w górę. Obecnie 675 tys. dorosłych imigrantów w Szwecji żyje z zasiłków. A przez ostatnią dekadę udzielono ponad 400 tys. pozwoleń na pobyt stały. Obecnie na tysiąc Szwedów przypada 28 azylantów. Dla porównania W Finlandii liczba ta wynosi 6, a w Danii -2.

Dlaczego Szwedzi są tak niechętni nowym imigrantom? Na przedmieściach Sztokholmu, Goteborga, Malmo powstały odrębne dzielnice opanowane przez azylantów. W największych miastach dochodzi często do strzelanin, zamachów bombowych, podpaleń, co dawniej w Szwecji było praktycznie nieznane. - Tyle eksplozji co w Szwecji, odnotowuje się już tylko w Afganistanie - twierdzi Henrik Haggstrom ze Szwedzkiej Akademii Wojskowej. W 2019 r, z broni palnej zginęło cztery razy więcej osób niż w Niemczech. W 2020 r. doszło do 320 strzelanin. Te dane zmusiły w końcu premiera do przyznania, że poziom przemocy jest związany z poziomem emigracji. Do tej pory socjaldemokraci temu zaprzeczali i forsowali zasadę radosnej multi-kulti. Szwedzi dorobili się w swoich miastach gett emigranckich, w których rzadko można usłyszeć język szwedzki. Za to rozwija się tam handel bronią i narkotykami.

Obecnie Szwedzcy Demokraci forsują tezę, że Szwecja ma się stać „drugą Danią”. W tym celu prawicowy blok złożył propozycję bardziej restrykcyjnych przepisów, które praktycznie uniemożliwiały by łączenie rodzin i zniosły by udzielanie azylu humanitarnego. A krajom, które nie chcą wziąć z powrotem swoich obywateli ma być odebrana pomoc rozwojowa. Lider Szwedzkich Demokratów ma nadzieję na wejście do koalicji rządzącej i otrzymania teki ministra sprawiedliwości, która miałby możliwość kształtowania polityki azylowej.

Warto przypomnieć sobie lata rządzącej koalicji u nas, PO-PSL, kiedy rząd Ewy Kopacz słowami jej rzecznika Cezarego Tomczyka deklarował chęć przyjęcia dowolnej liczby emigrantów. - Kraj jest na to gotowy – przekonywał. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak byśmy dzisiaj żyli w tym emigranckim piekle. A jeszcze stosunkowo niedawno w parlamencie, gdy Jarosław Kaczyński mówił o sytuacji emigranckiej w Szwecji, śmiano się z niego jako z bredzącego oszołoma.

Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną