SZOK! Mężczyzna umarł na Covid-19. Dowiedział się o tym przez telefon. Teraz musi odkręcać pomyłkę urzędników

0
0
Po prostu szok!
Po prostu szok! / fot. ilustracyjne/fot. YouTube/ukur23

Mężczyzna został uznany za zmarłego na Covid-19. Ponieważ chodziło o koronawirusa, nie pozwolono rodzinie zidentyfikować zmarłego. Potem okazało się, że jednak żyje, ale administracyjno-biurokratyczna machina ruszyła i teraz mężczyzna musi odkręcać swój zgon.

O sprawie poinformowała Interwencja Polsat News. 24 listopada mieszkanka Jeleniej Góry otrzymała wiadomość, że jej bezdomny brat zmarł w szpitalu w Krakowie. Kobieta postanowiła zająć się pochówkiem i zleciła jego kremację. Nie mogła jednak zidentyfikować nieboszczyka. Ponieważ przyczyną śmierci według medyków miał być Covid-19, nie wolno było dopuszczać rodziny do ciała denata.

- 24 listopada pracownica MOPS-u w Jeleniej Górze przyszła z wiadomością, że brat nie żyje. Dostaliśmy informację, że brat został przywieziony do V Szpitala Wojskowego w Krakowie. Podjęto reanimację, ale niestety nie udało się go uratować. Nie poproszono nas o identyfikację, ponieważ pacjent miał COVID-19. Stwierdziłyśmy z mamą, że będziemy sprowadzać zwłoki brata do Jeleniej Góry. Była zlecona kremacja - powiedział w programie siostra mężczyzny.

Córka z kolei powiedziała, że "ojciec był osobą karaną". - Pomyślałam, że skoro jest znany policji, to jednak na pewno wiedzą, że to on - dodała.

Pogrzeb miał odbyć się 28 listopada. Dzień wcześniej siostra rzekomo zmarłego na Covid-19 bezdomnego zadzwoniła do córki jego przyjaciela, mieszkającej w Krakowie. Ta przekazała tragiczną wiadomość ojcu. Jak się okazało, ten w momencie odebrania telefonu przebywał z rzekomym nieboszczykiem. Po kilku minutach sprawa się wyjaśniła. A przynajmniej dla rodziny, bo nie dla państwa.

- Kobieta w ostatniej chwili powstrzymała kremację osoby, która została uznana za jej brata. Powiadomiła także wszystkie stosowne urzędy o zaistniałej pomyłce. Nie udało się jednak wstrzymać wystawienia aktu zgonu. Rzekomy zmarły nie ma w tej chwili żadnych ważnych na chwilę obecną dokumentów. Nie może załatwić jakiejkolwiek sprawy czy otrzymać opieki lekarskiej, gdyż zgodnie z zapisami – nie żyje - podaje antyradio.pl.

 - Mam duże problemy, dzisiaj miałem karetkę zamówioną, bo nogę zwichnąłem. I żadne pogotowie mnie nie wzięło. Oni na jakiejś podstawie muszą dokumentację wystawić, a takiej osoby jak ja – nie ma. Nic nie załatwię w żadnym urzędzie, nie wyjadę do Niemiec do pracy, gdzie pracowałem, nic nie mogę zrobić. Nie istnieję - powiedział Zbigniew Alencynowicz, który uznany został za zmarłego na Covid-19.

Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura.

Źródło: antyradio.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną