Gowin chce „demokratycznie” rozstrzygnąć, kto ma prawo się urodzić

Wicepremier Jarosław Gowin zaproponował przeprowadzenie referendum ws. zabijania dzieci nienarodzonych. Polityk twierdzi, że nie ma dzisiaj innej możliwości, jak tylko poddanie aborcji pod „demokratyczną” ocenę.
Szef Porozumienia chce zorganizowania aborcyjnego referendum. Zdaniem ministra rozwoju, głosowanie nad tym, kto i w jakich sytuacjach ma prawo do życia, to dobry pomysł.
Jak przyznał w rozmowie z portalem Gazeta.pl, początkowo chciał zakończyć „spór o aborcję” podobnie jak prezydent Andrzej Duda, który przedstawił eugeniczny projekt z przesłanką letalną. Tak skonstruowane prawo pozwalałoby na zabijanie dzieci z podejrzeniem śmiertelnej choroby. Teraz jednak Jarosław Gowin zmienił zdanie i chce głosowania.
– Jeszcze tydzień temu bym tego nie powiedział, ale teraz już tak. Po tym, gdy naruszono tzw. kompromis aborcyjny z 1993 r., którego byłem i jestem zwolennikiem, być może nie ma już innej drogi jak tylko referendum. Należałoby dobrze przemyśleć pytania i wówczas oddać głos Polakom – stwierdził.
Jak podkreśla portal PCh24.pl, poddanie pod głosowanie prawa do mordowania dzieci nienarodzonych jest „największą z wyobrażalnych patologii systemu demokratycznego”. Prawo do decydowania o życiu drugiego człowieka powierzone zostałoby bowiem „woli ludu” wyrażonej za pomocą kartki referendalnej.
W przeszłości podobne stanowisko w tej sprawie prezentował także szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Gowin natomiast deklarował, że Porozumienie chętnie widziałoby ludowców w rządzie.
Źródło: gazeta.pl/PCh24.pl