Rząd ZAKAZUJE LECZENIA koronawirusa amantadyną! Czy lek jest niebezpieczny? Lekarze nie mają wątpliwości

Chlorwodorek amantadyny jest znanym lekiem stosowanym w przypadku choroby i zespołu Parkinsona oraz w leczeniu dyskinezy późnej u osób dorosłych. Pulmonolog i pediatra dr Włodzimierz Bodnar z Przemyśla stosuje ze skutkiem amantadynę na koronawirusa COVID-19. Od lat leczy w ten sposób grypę. A teraz lek ten okazał się skuteczny na koronawirusa. - Mamy skuteczny lek, który leczy w 100 proc.. Przez 30 lat leczę grypę amantadyną. 2x100 mg przez cztery-sześć dni i nigdy mi się nie zdarzyło, żeby nie zadziałała. Ponieważ w przypadku COVID-19 organizm wytwarza przeciwciała, podobnie jak w przypadku grypy (choć ten wirus to nie grypa), postanowiłem spróbować zastosować ten lek, nie mając innego wyboru. Moje przypuszczenia się potwierdziły. Bezpośrednio chlorowodorkiem amantadyny wyleczyłem blisko 500 osób, pośrednio w sumie prawie 2 tys. Pośrednio znaczy, ze konsultuję lekarzy, którzy także zapisują amantadynę - mówi.
Lek jest dobrze tolerowany u blisko 90 proc. pacjentów. 6 proc. ma przejściowe objawy gorszej tolerancji, ale wówczas stosuje się korekcję dawkowania, albo wprowadza się leki dodatkowe. 2 proc. ma objawy niepożądane np. wczesną arytmię. I wtedy lek należy odstawić. Amandatynę szybko się wypłukuje z organizmu. Doktor mówi, że nie było żadnego przypadku, aby amantadyna nie zadziałała skutecznie na koronawirusa.
Dr Bodnar sam zachorował na COVID i leczył się amantadyną, korygując wcześniejsze jej dawkowanie. Początkowo bowiem stosował takie jej ilości, jak przy grypie, ale dynamika wirusa okazała się mocniejsza niż przy zwykłej grypie i silniejsze są powikłania. Im szybciej ten lek zadziała, tym lepiej, bo koronawirus niszczy płuca i daje wielonarządowe powikłania.
Nie tylko dr. Bodnar uważa, że amantadyna leczy COVID. Tak twierdzą także profesorowie Konrad Rejdak i Cezary Pakulski. Problem jest w tym, że aby dopuścić dany lek do leczenia, trzeba przeprowadzić naukowe badania. U części podaje się wówczas placebo. I to budzi sprzeciw dra Bodnara, bo nie chce brać odpowiedzialności za nieleczenie pacjentów. Jest lekarzem, ale nie klinicystą. Nie ma zaplecza naukowego. Nie rozumie jednak oporu ekspertów zgromadzonych wokół rządu. Brakuje dobrej woli, bo środki potrzebne na badania są niewielkie.
Prof. Pakulski przedstawił prosty schemat, dzięki któremu w krótkim czasie można lek przebadać. Prof. Rejdak także starał się o grant. I nic z tego.
A prawda jest taka, że po zastosowaniu tego, leku wirus przestaje się rozwijać. Lek jest również stosunkowo tani.
- Przygotowuję publikację z naukowcami z Meksyku i Hiszpanii na podstawie wiedzy, którą teraz posiadamy. Mamy też grupę naukową w Polsce. Przygotowanie takiej publikacji trwa. Ale brak dobrej woli w Polsce podcina nam skrzydła. Od marca pukam do wszystkich możliwych instytucji państwowych z informacją o tym leku, ale nikt nie chce potraktować mnie poważnie. Nie ma w Polsce chyba takiej instytucji, której nie poinformowałem, że podejmuję skuteczne leczenie amantadyną. Jednak powtórzę: nie jestem klinicystą, nie poradzę sobie z napisaniem wniosku do komisji bioetycznej, jestem zwykłym lekarzem, który chce leczyć ludzi. I robię to skutecznie - mówi dr Bodnar.
Ludzie dowiedzieli się o skuteczności amantadyny i próbują ją stosować na własną rękę. Lek znika szybko z aptek. Ale dr Bodnar przestrzega.
- Wielokrotnie apelowałem, by nie leczyć się na własną rękę. Niektórzy próbują to robić. Jeszcze raz podkreślę: nie jest żadnym problemem wyleczyć COVID-19, gorzej gdy zaczynają się powikłania, np. zapalenie płuc, tego nie można w żadnym razie leczyć na własną rękę. Amantadyna nie leczy powikłań. Tuż przed śmiercią nie zadziała, bo działa na wirusa, a nie na powikłania - wyjaśnia.
Amantadyna najlepiej działa w pierwszej fazie choroby, gdy nawet nie jest potrzebne stosowanie antybiotyku. Najwyżej można podawać leki przeciwgorączkowe i przeciwbólowe. Choroba wówczas cofa się w przeciągu trzech – czterech dni. Ale dobrze działa także na etapie rozległego zapalenia płuc. Wymaga wówczas bardzo intensywnego leczenia objawowego, czyli antybiotyków podawanych w zastrzykach, heparyny drobnocząsteczkowej i innych leków.
26 listopada Ministerstwo Zdrowia wydało rozporządzenie, że produkty lecznicze mogą być stosowane przez lekarza poza wskazaniami rejestracyjnymi. Ale już 30 listopada w obwieszczeniu MZ pojawił się nakaz stosowania chlorowodorku amantadyny wyłącznie w przypadku choroby Parkinsona i w leczeniu dyskinezy późnej. Od tego czasu dr Bodnar poinformował, że nie będzie leczył amantadyną swoich pacjentów. Poprosił, żeby w tej sprawie nie pisać do niego, bo nie będzie odpowiadał. Do leczenia tym specyfikiem wróci, gdy Ministerstwo Zdrowia zmieni stanowisko w tej sprawie. Swoją decyzję tłumaczy tym, że pacjenci stracili równy dostęp do leku, a każdy powinien mieć dostęp do leku, który jest skuteczny.
Dr Włodzimierz Bodnar wystosował apel, który opublikował na stronie przychodni w Przemyślu.
- Wzywam wszystkich profesorów i osoby odpowiedzialne w Polsce za leczenie CVOVID-19 (w tym Ministerstwo Zdrowia) do przeprowadzenia badania skuteczności amantadyny. Wystarczą zaledwie dwa tygodnie, by wprowadzić leczenie amantadyną w Polsce. Z mojej perspektywy leczenie jest skuteczne, tanie, a lek jest przebadany i znany od dekad - czytamy.
Nic dodać, nic ująć. Po prostu ręce opadają.
Iwona Galińska
Źródło: prawy.pl