LOCKDOWN w przyszłym tygodniu? W rządzie trwają burzliwe narady

Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, w rządzie mają miejsce burzliwe narady dotyczące formy i terminu wejścia w życie całkowitego lockdownu. Jak donosi portal, decyzje dotyczące ewentualnego wprowadzenia lockdownu miały zapaść w tym tygodniu, ale prawdopodobnie zostaną przesunięte na tydzień następny.
Pod uwagę brane jest maksymalne ograniczenie kontaktów pozazawodowych. Możliwy jest też scenariusz znany z innych państw UE – wprowadzenia tzw. godziny policyjnej. To jednak ma być ostateczność.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, decyzje ws. lockdownu i narodowej kwarantanny podejmować będą nie tylko premier i minister zdrowia, ale także Rada Koalicyjna Zjednoczonej Prawicy. Rada Koalicyjna ma zebrać się w tym tygodniu. Wprowadzenie bądź nie lockdownu to dziś główny temat narad na szczytach władzy.
Jedną z poważnie branych pod uwagę możliwości jest maksymalne ograniczenie kontaktów "pozazawodowych", towarzyskich, co obejmowałoby również wprowadzenie tzw. godziny policyjnej.
- Chodzi po prostu o maksymalne ograniczenie przemieszczania się w celu innym niż dotyczącym podstawowych potrzeb życiowych – zaznaczają politycy z rządu. Ulice polskich miast kontrolowałaby w jeszcze większym stopniu policja.
O rządowych planach co do ostrego lockdownu pisze wtorkowa "Rzeczpospolita". Za takim rozwiązaniem mają się opowiadać doradzający premierowi lekarze i epidemiolodzy. Zamrożenie życia gospodarczego i społecznego kraju miałoby przerwać transmisję wirusa i dać chwilę tak potrzebnego służbie zdrowia oddechu.
Z drugiej strony swoje argumenty forsują przedsiębiorcy zwracający uwagę, że zamknięcie gospodarki spowoduje potężny kryzys i likwidację ogromnej liczby miejsc pracy. Można też się spodziewać bankructw.
- Według licznika strat gospodarczych spowodowanych przez Covid-19 już dziś polska gospodarka traci codziennie ponad 660 mln zł – wylicza Rada Przedsiębiorczości. Jak wskazuje gazeta, powołując się na anonimowego informatora z otoczenia premiera, szef rządu przychyla się raczej do racji przedsiębiorców.
- Sytuacja jest dynamiczna, ale żadnej decyzji na razie nie ma. Rząd patrzy dziś przede wszystkim na dane o liczbie zakażeń i zgonów - mówi cytowany współpracownik premiera.
Prof. Andrzej Horban w rozmowie z "Rzeczpospolitą" był pytany o to, czy konieczne będzie wprowadzenie w Polsce lockdownu. Odpowiedział, że, "jeżeli liczba nowo zdiagnozowanych zacznie przekraczać 30 tys., zdecydowanie tak".
- Musimy zakazać ludziom wychodzenia z domu bez powodu, jedynie do pracy w zawodach, które są niezbędne do funkcjonowania kraju. Wszystko inne należy zamknąć na miesiąc - tłumaczył główny doradca premiera ds. Covid-19. Jak ocenił, już teraz powinny zostać zamknięte kościoły.
Na pytanie, dlaczego w Polsce nie zastosujemy modelu słowackiego, czyli nie przetestujemy wszystkich obywateli, prof. Horban stwierdził, że to nie ma dużego sensu. Przede wszystkim jest nas dużo więcej. Ale jeśli nawet jakimś cudem to by się udało, to powinniśmy wszystkich testować przez 14 dni i codziennie izolować kolejnych zakażonych. Poza tym test antygenowy nie wykrywa praktycznie osób bezobjawowych, bo wirusa jest wówczas za mało. To, co możemy zrobić, to naprawdę izolować osoby starsze - wyjaśnił ekspert.
Ale jest i pewne pocieszenie. Przy takiej liczbie zakażeń osiągniemy odporność stadną w ciągu 3-4 miesięcy. Dlaczego? Jeśli mamy 30 tys. zakażeń dziennie i przyjmując, że pięć razy tyle jest chorych bezobjawowych, to w ciągu miesiąca przechoruje prawie 6 mln osób - wyliczył główny doradca premiera ds. Covid-19. Prof. Horban był pytany również o zasadność szczepionki na grypę.
- Należy się oczywiście szczepić. Ale nie ma to chwilowo większego znaczenia, nie mamy bowiem teraz praktycznie normalnej grypy, bo większość ludzi nosi maseczki - ocenił lekarz. Jak dodał, grypa jest gorzej transmitowana niż SARS-CoV-2.
Jak widać, wobec walki z COVID-19 nie ma jednej powszechnie uznanej strategii. Tym bardziej potrzebna jest debata na ten temat. Być może wówczas okaże się, że troska o zdrowie i życie obywateli nie musi przeciwstawiać się dbaniu o gospodarkę. Największa krytyka wobec zapowiedzi lockdownu dociera ze strony środowisk, które ponoszą ekonomiczne straty w wyniku wprowadzonych obostrzeń. Często oskarżają one rząd o nieprzemyślane decyzje, które mogą pogrążyć polską gospodarkę. Ich zdaniem, może mieć to znacznie gorsze konsekwencje, niż sam koronawirus.
PZ
Źródło: DoRzeczy.pl, wp.pl, money.pl, Rzeczpospolita