Kolejne badanie potwierdza - obostrzenia niszczą społeczeństwa psychicznie i robią większe szkody, niż sam koronawirus

W kontekście koronawirusa dziś pojawia się nowy problem. Strach. Obawa o ludzkie zdrowie przeradza się w formę wyniszczenia psychicznego. Z jednej strony mowa o dbaniu o uniknięcie zakażenia, a jednocześnie również odciskanie piętna na ludziach na skalę jaka do tej pory nie była spotykana. Naukowcy donoszą - depresja rośnie.
Drugiego września ukazał się artykuł w ramach "Jama Network Open". Twórcami tego artykułu są Catherenie K. Ettman, Salma M. Abdalla, Gregory H. Cohen i Laura Sampson. "Przewaga symptomów depresji u Amerykańskich dorosłych przed i w trakcie pandemii Covid-19” odpowiada na pytanie między związkami odnośnie depresją, a koronawirusem. Aczkolwiek tematem badań nie jest, czy sam Covid powoduje zmiany neurologiczne, lecz jak na ludzi oddziałują wszelkie obostrzenia i wytyczne.
Wedle ustaleń dwadzieścia siedem i osiem dziesiątych osób posiada cechy związane z depresją, a jakie zostały połączone z wpływem sytuacji związanej z koronawirusem. Dla porównania przed pandemią doświadczyło ich osiem i pół procenta osób. Oznacza to ponad trzykrotny wzrost. Tym samym więcej niż co czwarta osoba ma problemy psychiczne z powodu informacji o koronawirusie. Zdaniem związanego z Uniwersytetem Bostońskim Michelle Samuels głównym czynnikiem jest tutaj kwestia finansów.
Zamykanie firm dla ochrony zdrowia skutkuje pogorszeniem go na polu psychicznym. Dane te wskazują, jak wyglądała obecnie sytuacja na tle przełomu lat 2017-2018. Współautor cytowanego opracowania profesor Sandro Galea (zarazem dziekan Uniwersytetu Bostońskiego) dodaje: „Depresja w ogólnej populacji wskutek wydarzeń traumatycznych o dużej skali jak zaobserwowano zwiększa się co najwyżej dwukrotnie”. Dane jednak mówią coś innego. Przy czym swoje wnioski wyciąga w oparciu o epidemię Eboli, choroby jaka zależnie od odmiany posiada śmiertelność między siedemdziesiąt do dziewięćdziesięciu procent. Innymi słowy skutkiem zachorowania na Ebole jest przeżycie od trzydziestu do dziesięciu osób na każdą setkę.
W ramach badania zmian związanych z depresją badacze użyli kwestionariusz PHQ-9, używany do oceny zdrowia psychicznego przez psychologów. Ciekawe, że badania dotyczą sytuacji w jakiej dziewięćdziesiąt sześć procent Amerykanów posiadało zakaz wyjścia z domu. Obejmuje okres od trzydziestego pierwszego marca do trzynastego kwietnia 2020. Przy liczbie tysiąca czterystu czterdziestu jeden respondentów w okresie pandemii osobną kwestię stanowi czas opracowania badań, a właściwie okres po jakim ukazały się wyniki.
Dla typowo materialistycznego ujęcia sprawy znaczenie ma wskazanie, że osoby z oszczędnościami na poziomie do pięciu tysięcy dolarów posiadały o połowę większe ryzyko posiadania depresji. Doktorantka Catherine Ettman z Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Browna wskazuje, że problemy finansowe również przed pandemią miały wpływ na zdrowie psychiczne.
Za badaniami stoi Fundacja Rockefellera przy współpracy z Narodowym Instytutem Zdrowia (NIH). Wnioski jakie wynikają z poczynionych badań nie są osamotnione. Centrum na rzecz Kontroli Zachorowań i Prewencji (CDC) na pięciu tysiącach czterystu osobach końcem czerwca dokonało badań. Ustalenia tym razem Marka Czeislera, Rashona Lane’a i Emiko Petrosky’ego wskazują posiadanie depresji u trzydziestu jeden procent badanych. Zarazem sięgnęło po używki, lub zwiększyło ich spożycie trzynaście procent badanych. Jedenaście procent rozważało próbę samobójczą. Dla osób starszych mowa o sześćdziesięciu ośmiu procentach poczuło ograniczenie w kontakcie i dodatkowo siedemdziesiąt dziewięć procent przyznało, że ich życie na tym ucierpiało. Tak głoszą badania Anne Krendl z Uniwersytetu Indiana opublikowane w Journal of Gerentology: Series B.
Zarówno pierwsze, jak i aktualne badania ukazują, że mówienie o koronawirusie jako zagrożeniu dla zdrowia niszczy ludzi psychicznie. Tak samo izolacja grozi faktycznym wzrostem liczby osób zabitych w wyniku samobójstwa, co wyjaśnia czemu pojawia się niechęć do ponownego zamykania gospodarki ze strony rządów. Z jednej strony, jak wskazał założyciel Centrum Adama Smitha Andrzej Sadowski ostatnie miesiące uwidoczniły, że bez pracy nie ma gospodarki. Nie istnieje możliwość generowania życia społecznego dodrukami oraz przez machinacje biurokracji. Obok tego również jednak rodzi się pytanie, czy podjęta skala działań na rzecz ochrony zdrowia przed koronawirusem w rzeczywistości bardziej nie szkodzi, niż pomaga.
Jacek Skrzypacz
Źródło: prawy.pl