Egzotyczni najemnicy w Donbasie? Kompromitacja dziennikarzy!

Jeden z czołowych polskich dzienników zaskakuje swoją mocno spóźnioną błyskotliwością. Otóż publikuje pod koniec lipca 2020 r. artykuł pt. „W Donbasie po stronie separatystów walczyli nawet Brazylijczycy”, informujący o tym, że w Donbasie po stronie prorosyjskich separatystów walczyli bojownicy z egzotycznych państw. Przypomnę, że konflikt rozpoczął się w 2014 roku. Jak podaje ukraińska Prokuratura Generalna wśród walczących znaleźli się Bośniacy, Kirgizi oraz Brazylijczycy. W sumie ukraińskim postępowaniem karnym zostało objętych piętnastu cudzoziemców, choć łącznie zidentyfikowano ich ponad pięćdziesięciu. Na Ukrainie za udział w takim procederze grozi nawet dożywocie.
Odkrycie Rzepy należy potraktować jako newsa w sezonie ogórkowym, ponieważ o walczących bojownikach w Donbasie powszechnie wiadomo niemal od początku konfliktu a więc kilka lat. Lista państw z których pochodzą bojownicy i najemnicy też jest znacznie dłuższa. Piszę o bojownikach i najemnikach ponieważ wśród walczących są ludzie, którzy walczą tam dla idei (w większości), jak i ci którzy robią to dla pieniędzy. Po stronie separatystów walczą przedstawiciele państw ameryki łacińskiej, głównie lewicowej proweniencji, bardzo liczną grupę stanowią Serbowie zawsze solidarni z Rosją, wiadomo też o co najmniej dwóch Polakach z których jeden to sympatyk lewicy a drugi to narodowiec, walczą też Czeczeni wierni Rosji tzw. Kadyrowcy, a więc zwolennicy Ramzana Kadyrowa pełniącego funkcję Szefa Republiki Czeczeńskiej, rosyjscy Kozacy kultywujący konserwatywne i patriotyczne tradycje. Zdarzają się też pojedynczy obywatele państwa Zachodu głównie tych w których są silne np. Włosi.
Rzeczpospolita nie wspomina jednak o drugiej stronie medalu mianowicie o bojownikach i najemnikach walczących po stronie ukraińskiej. Co ciekawe tu również mamy Czeczenów, ale tych nie uznających władzy rosyjskiej w Czeczenii. Skoro po stronie separatystów walczą Serbowie wiec niemal z automatu po stronie ukraińskiej pojawili się Chorwaci sympatyzujący z linią polityczną kolaborujących z Niemcami ustaszy Ante Pavelica. Wśród walczących są Gruzini, Litwini, Łotysze, białoruscy orędownicy stworzenia federacji Białorusi i Ukrainy czy Tatarzy Krymscy nie potrafiący się pogodzić z przynależnością Krymu do Rosji. Pojawił się Szwed, Polak, zdążają się Azerowie którzy w ten sposób odreagowują swoją niechęć do Rosji za jej życzliwość względem Armenii, z którą są wstanie wojny. Wszystkie te walczące po stronie ukraińskiej nacje często w oddziałach o neobaderowskim zabarwieniu łączy nienawiść do Rosji będąca efektem zaszłości historycznych albo aktualnych napięć we wzajemnych relacjach. Zdarzają się jednak również czarnoskórzy najemnicy rodem z Afryki, którzy walczą z separatystami i ich sojusznikami dla pieniędzy.
Podsumowując po stronie separatystów walczą obcokrajowcy przede wszystkim lewicowej czy wręcz komunistycznej proweniencji, traktujący walki z neobanderowskimi oddziałami ukraińskim jako formę dania odporu neonazizmowi, który kultywowany jest na Ukrainie. Natomiast obcokrajowcy walczący po stronie ukraińskiej najczęściej reprezentują państwa, które były lub są skonfrontowane z Rosją, przy czym często są to członkowie organizacji o zabarwieniu neonazistowskim kultywujące tradycje antykomunistycznej krucjaty przeciwko bolszewickiej Rosji. Co ciekawe i zastanawiające po żadnej ze stron nie walczą Czesi. Złośliwi powiedzieliby pewnie, że to nic nowego.
Konflikt przypomina więc pod tym względem wojnę domową w Hiszpanii, w trakcie której obie strony hiszpańskiego konfliktu wspierane były przez ochotników z całej Europy reprezentujących dwa odmienne systemy wartości. Tam również po obu stronach walczyli Polacy, po stronie generała Franco walczyli polscy narodowcy, a po stronie hiszpańskich komunistów i anarchistów komuniści polscy sterowani z ZSRR.
Arkadiusz Miksa
Źródło: redakcja