Trzaskowski powinien odpowiedzieć za bierność w sprawie złodziejskiej reprywatyzacji

0
0
/ By European People's Party - IMG_7404, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61922633

Ewa urodziła się kiedy ta część śródmieścia tonęła jeszcze w gruzach. Zrujnowany dom, w którym przyszła na świat jako tako ludzie połatali, starając się ten najgorszy czas przeżyć. Mijały lata, miasto stawało na nogi. Ich kamienica dzięki trosce mieszkańców wreszcie ożyła. Do czasu…

Nadeszły rządy prezydent Gronkiewicz Waltz, a wraz z nimi zaczął się horror reprywatyzacji. Z dnia na dzień dowiedzieli się, że z prawem do ich posesji wystąpił przedwojenny właściciel. I choć ten wojny nie przeżył, znalazł się ktoś, kto podawał się za jego pełnomocnika. Darmo ludzie z kamienicy tłumaczyli, że to jawny przekręt, bo właściciel miałby teraz grubo ponad setkę, do tego nie posiadał  żadnych spadkobierców. Nic to nie dało. Postanowieniem urzędów mieszkańcy musieli dom opuścić.

To tylko jeden z przykładów działań stołecznych władz, określonych jako afera reprywatyzacyjna. Takich historii były tysiące. Na podstawie a to przekrętów adwokatów, a to wątpliwej dokumentacji swój dom straciły ok. 44 tysiące ludzi. Za to do łap pseudo właścicieli trafiły potężne kwoty, liczone na miliony. Nieco milionów dostało się też rodzinie pani prezydent, chociaż dostępna dokumentacja dowodziła, że w sprawie „ich kamienicy” doszło kiedyś do sfałszowania testamentu, co nie było żadną tajemnicą. Na nic zdały się wysiłki powołanej do ustalenia prawdy Komisji Reprywatyzacyjnej. Jej wspartych o szczegółową analizę decyzji stołeczny Ratusz nie zamierzał akceptować. Zresztą zapewne znacie Państwo te przepychanki. Swego czasu było o nich głośno.

Tymczasem wygnańcy, w tym sporo osób starszych, już niedołężnych, trafiali albo do przeważnie nędznych lokali zastępczych albo do piwnic lub altanek na działkach. Bolejąc nad złamanym życiem mogli za to wysłuchiwać arogancko pewnych siebie mów urzędasów i samej HGW, blisko której, jako szef jej sztabu wyborczego (2010 r.) stał aktualny kandydat opozycji na urząd prezydenta kraju.

Kiedy słuchamy z Ewą (poznałam ją przed paru laty, gdy zrozpaczona musiała wynieść się z domu i szukała miejsca do życia ) jego przemówień, gdzie pokrzykuje i wymyśla rządzącym, burzy się w nas krew. Jawi się w nich niemal jako zbawca. Prezentuje swoje ego człowieka uczciwego, co to nie skalał się niskim czynem. Jakby co dnia polewał się wybielaczem, kąpał w wodzie zapomnienia. A przecież był świadkiem dziejącego się w mieście horroru. Bliskim świadkiem. Nieświadomym zła?  

Niewiele się w sytuacji wygnańców zmieniło gdy objął fotel prezydenta Warszawy. Za to jakby złośliwym zrządzeniem losu zaczął ciągnąć się za nim pech. Dotknął nawet eksperymentalne kozy, sprowadzone na Wiślane kępy. Jednak niewdzięczne stworzenia, mające służyć za naturalne kosiarki wzięły i zdechły. Na otarcie łez po nieszczęsnych kozulach mieszkańcy dostali sztuczną i wcale nie tanią plażę nad Wisłą, która niestety też nie przetrwała. Dzieła uprzyjemniania życia warszawiakom dopełnić miały strefy relaksu, wkrótce potem powszechnie obśmiane, bowiem na ich miejsce wybrano najbardziej zanieczyszczone fragmenty miasta, choćby Plac Bankowy, tonący w smrodach i spalinach. Zbite z paneli ławy i rośliny w donicach też tanie nie były. Na dechy i kwiaty wywalono blisko milion.

Najgorsza była jednak awaria sieci kanalizacyjnej. Do Wisły wlała się potężna fala zanieczyszczeń, która zatruła rzekę po wybrzeże Bałtyku, wywołując nawet interwencję innych nadmorskich krajów. A co na po prezydent stolicy? Cóż, próbował za pomocą swojej gładkiej mowy obarczyć winą nie niedbalstwo podległych mu służb, a rząd. Nawiasem, właśnie ów rząd ruszył miastu na pomoc.

Słuchamy z Ewą mowy kandydata i krew nas zalewa, gdy słyszymy jego napomnienia i żądania: - Dosyć gładkich formułek wygłaszanych przez kontrkandydatów! Koniec z klepaniem utartych formułek!

Hasła to poniekąd słuszne. Tyle, że w wykonaniu sławnego warszawskiego psuja brzmią po prostu śmiesznie. W życiu, a więc i w polityce liczy się nie tylko rozwaga ale i szczęście. Pechowiec  nie ma szans. Zaś kandydat opozycji totalnej to pechowiec pierwszej klasy. Oddać mu Polskę? Nie! Szkoda chociażby kóz, bo mogą wyzdychać z wrażenia.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Zuzanna Śliwa

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną