Rośnie spór na linii Mińsk-Moskwa. USA wysyłają ambasadora na Białoruś

W ostatnich miesiącach na linii Mińsk-Moskwa panuje wyjątkowo chłodna atmosfera. Przyczyny tej sytuacji należy szukać na początku tego roku, kiedy Łukaszenka postawił się Putinowi w kwestii dostaw ropy i gazu z Rosji. Jak na tym sporze może skorzystać Polska?
Przypomnijmy, że na poczatku lutego w Soczi odbyło się spotkanie delegacji oraz prezydentów Rosji i Białorusi. Po kilku tygodniach negocjacji uzgodniono wówczas warunki dostaw gazu. Zadecydowano, że Białoruś będzie kupować go od Rosji na takich samych zasadach jak w ubiegłym roku. Nie udało się natomiast osiągnąć porozumienia w sprawie ceny za dostawy ropy. Od 1 stycznia Mińsk zamawia surowiec bezpośrednio z firm w Rosji. Dla Białorusi jest to duży problem, bowiem znaczną część eksportu tego kraju stanowią substancje pozyskiwane z węglowodorów. Białoruś dotychczas reeksportowała produkty naftowe wytwarzane przez rafinerie w Mozyrzu i Nowopołocku. Napięcie w sprawie dostaw surowców sprawiło, że kraje, które jeszcze kilka miesięcy temu miały się scalić w jeden organizm państwowy, mają obecnie najgorsze stosunki od kilku dekad.
- Potwierdzamy, że eksport produktów naftowych został czasowo zawieszony w związku ze wstrzymaniem dostaw ropy do naszych zakładów rafineryjnych – informowało źródło agencji TASS 3 stycznia.
W ostatnim czasie pomiędzy Moskwą a Mińskiem doszło do niemałej przepychanki cenowej. Na samym początku stycznia tranzyt ropy przez Białoruś odbywał się tak jak wcześniej, czyli bez zakłóceń. Po kilkunastu dniach okazało się, że różnice zdań są zbyt duże. Mińsk chciał ustalić wyższy poziom taryf, aby zrekompensować straty spowodowane zanieczyszczoną ropą, która płynęła rurociągiem Przyjaźń w 2019 r. Chodziło o wzrost nawet o 21,7%, podczas gdy Moskwa już w ubiegłym roku zgodziła się na podwyżkę zaledwie o 3,7%. Łukaszenka wprowadził specjalnym dekretem podatek ekologiczny na transport i tranzyt ropy w wysokości 50 proc. Odliczany jest on od dochodu przedsiębiorstw transportujących surowiec i ropopochodne przez terytorium Białorusi, w tym także tranzytem.
Jedyna ugoda pomiędzy oboma krajami dotyczyła rekompensat za brudną ropę. Na tym jednak wzajemne ustępstwa się zakończyły. Atmosferę podgrzał sekretarz stanu USA Mike Pompeo. 1 lutego przybył do Mińska z przesłaniem, że "USA są gotowe dostarczać 100% ropy potrzebnej Białorusi". Dodał też, że Waszyngton wspiera niezależność i suwerenność Białorusi. MSZ w Mińsku wypowiedział się z kolei z zadowoleniem o bardziej aktywnej roli USA na swoim terytorium. Można mówić o przełomowym wydarzeniu, bowiem od 2008 roku Białoruś nie ma nawet amerykańskiego ambasadora. Wkrótce pojawiły się informacje o odwróceniu dostaw poprzez ropociąg Przyjaźń. Białoruś postanowiła sprowadzać ropę z zachodu rurą, którą od jej powstania surowiec płynął w przeciwnym kierunku.
- Patrząc nawet teoretycznie na tę sprawę, nie ma fizycznej możliwości odwrócenia dostaw na ropociąg z powodu zaangażowania zbyt dużej liczby stron w proces wykorzystania tej magistrali. Są tu Polacy, jesteśmy my, są Białorusini i do tego inni spedytorzy. W naszej opinii, byłoby to delikatnie mówiąc niewłaściwe - tłumaczył Nikołaj Tokariew, szef rosyjskiego Transnieftu.
To jednak nie koniec zaangażowania Stanów Zjednoczonych w konflikt Moskwą a Mińskiem. Waszyngton zdecydował w ostatnich dniach o wysłaniu ambasadora na Białoruś. Decyzję ogłosił prezydent USA Donald Trump. Relacje dyplomatyczne między tymi krajami zostały zerwane po tym, jak Białorusini wycofali ambasadora z Waszyngtonu w 2008 roku w wyniku wprowadzenia sankcji na firmy białoruskie.
– Będziemy przyglądać się temu, co to oznacza w praktyce – powiedział Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji.
O porozumienie między Moskwą a Mińskiem będzie w najbliższym czasie trudno. to stwarza doskonałą szanse dla Polski. Polski rząd powinien stanowczo wesprzeć próby dywersyfikacji dostaw surowców na Białoruś. Umowy na tranzyt ropy przez Przyjaźń już zostały podpisane. Nasz kraj może pośredniczyć w sprzedaży ropy i gazu dzięki terminalowi LNG w Świnoujściu oraz innym portom. Możliwości znacznie wzrosną, kiedy zacznie działać Baltic Pipe. Polska stanęła zatem przed szansą, aby zyskać na arenie międzynarodowej. Czy ją wykorzysta? Dowiemy się niedługo.
PZ
Źródło: Energetyka24.pl, biznesalert.pl
Źródło: Energetyka24.pl, biznesalert.pl