Wojna na Bliskim Wschodzie, exodus migrantów do Europy, koronawirus - czy świat się destabilizuje?

Na naszych oczach miejsce mają wydarzenia, z których każde samo w sobie grozi destabilizacją całego świata. Tymczasem występują one naraz, tworząc niebezpieczną mieszankę.
Turcja rozpoczęła operację wojskową "Tarcza wiosny". W jej ramach w prowincji Idlib w Syrii Turcy chcą wziąć odwet na syryjskich wojskach rządowych i rosyjskich żołnierzach za śmierć kilkudziesięciu swoich żołnierzy, którzy zginęli w atakach na syryjskich rebeliantów. Już podano, że Turcy zestrzelili dwa syryjskie bombowce Su-24. Turcja zapowiedziała jednocześnie, że zamyka przestrzeń powietrzną nad północną częścią regionu i zestrzeli każdy samolot, helikopter lub dron, który w nią wleci.
Turcja spełniła też swoje groźby i odpaliła broń, która przyniesie gorsze skutki niż atak nuklearny. Otworzyła granice uchodźcom z Syrii, których w Turcji przebywa obecnie kilka milionów. Ludzie ci chcą dostać się do EU. Kryzys migracyjny z 2015 r. może okazać się małym problemem w porównaniu z tym, co dzieje się teraz.
W dodatku w Europie i na świecie szaleje koronawirus. Wiele się mówi o "epidemii histerii", ale z drugiej strony specjaliści mówią, że nawet 70% populacji świata może zostać zainfekowanych. Jeśli nawet zdecydowana większość przejdzie chorobę łagodnie, to i tak zdestabilizuje to całkowicie gospodarkę, doprowadzając do upadku wiele rządów.
W najbliższych miesiącach czeka nas więc niezwykle newralgiczny okres, który może wpłynąć na wielkie zmiany na świecie. Każdy kryzys jest szansą na odrodzenie, ale niestety także zagrożeniem jeszcze większego przykręcenia śruby społeczeństwom w imię bezpieczeństwa.
Źródło: Redakcja