Chiny zwiększają inwigilację z powodu koronawirusa

0
0
/

Komunistyczne Chiny ujawniają swoje oblicze. Nie liczy się dla nich ochrona zdrowia ludzi, ale panowanie nad swoimi obywatelami za wszelką cenę. Obawy budzi między innymi Internet. Rząd nie chce, aby z kraju wyciekały nieautoryzowane informacje o zakresie pandemii koronawirusa. Rozpoczęła się akcja zwalczania prywatności na niespotykaną wcześniej skalę.

Wyobraźmy sobie scenariusz. Rozpoczyna się w Polsce epidemia grypy. W odpowiedzi na nią służby rozpoczynają oblężenie poczty, wizyty u dostawców sieci  i tym podobne. Podobnie się wydarzyło w Chinach. Przykładowo w prowincji Guangzhou, jak donoszą dziennikarze, nie ma dostępu do zagranicznych stron. The New York Times, Google, czy Facebook są niedostępne. Do tej pory za pomocą na przykład takich płatnych platform, jak Express VPN, była jeszcze możliwość połączenia się z nimi pomimo Wielkiego Firewall. Od początku lutego już jest to niemożliwe.

Użytkownicy zyskują tylko informacje w ciągu pierwszych kilku minut, że się łączy z siecią, ale ostatecznie nie nawiązuje. VPN, czyli wirtualne sieci prywatne używają istniejącej infrastruktury. Przekształcają dostępne, publiczne połączenia w taki sposób, że namierzenie skąd dochodzi sygnał jest niemożliwe. W porównaniu do korzystania z publicznych punktów Wifi dzięki szyfrowaniu oferują wyższy poziom zabezpieczeń. Tworzą one bowiem tak zwane tunele. W nich następuje z punktu widzenia systemów komputerowych przeniesienie się w przestrzeni. Dla administratorów wygląda to jakby ktoś znajdował się fizycznie w innym miejscu.

Wskuek szyfrowania połączeń w VPN nie ma możliwości odczytania danych. Uniemożliwia to podsłuch i tym samym analizowanie co ktoś robi w sieci. Ktoś znajduje się poza kontrolą. Oznacza to, że nie jest możliwe ustalenie kto i co przeglądał. Bez tego dostawca usługi ma pełen wgląd w nasze dane przeglądania. W zapisach z aktywności (logach) jest bowiem używany adres sieciowy VPN, a nie faktyczny. Ten drobiazg przekłada się na to, że bez wirtualnej sieci prywatnej każdy może być śledzony z łatwością o ile tylko ktoś skorzysta w węzła sieci do jakiego jest podłączony.

Od strony praktycznej oznacza to na przykład wpisywanie informacji do sieci reklamowych. Za pomocą ciasteczek jest tworzony profil pozwalający na identyfikacje dane osoby po unikalnym oznaczeniu. Równocześnie dostawca Internetu ma możliwość sprzedaży historii tego, co przeglądaliśmy. Fizyczne położenie i lokalizacja łączy się z sieciowym adresem IP. Oznacza to, że jest możliwość na przykład kategoryzowania osób ze względu na położenia (na przykład seriale amerykańskie niedostępne poza USA).

Bez VPN służby takie jak policja, czy wywiad mają możliwość pozyskiwania informacji o aktywności w sieci. Innymi słowy ułatwiają inwigilację, a także utratę tożsamości cyfrowej. Przykładowo bez nich istnieje możliwość przechwycenia naszego imienia, nazwiska, czy adresu z formularzy i użycia ich dla na przykład dokonywania zakupów na czyjś koszt.

Oczywiście nie ma również rozwiązań idealnych, bo jeśli VPN nie używa nowoczesnych protokołów jak PPTP istnieje możliwość przełamania zabezpieczeń i pomimo pozornej ochrony śledzenia użytkowników. Położenie fizyczne serwerów używanych do VPN wpływa na prędkość usługi. Dodatkowo dochodzi problem, że część usług chroni tylko do określonego poziomu przesyłu danych. Przykładowo darmowy Hotspod Shield chroni tylko do pół gigabajta danych przesłanych dziennie. Zależnie od firmy liczba użytych serwerów wacha się od siedmiuset (Safer VPN) do ponad sześciu tysięcy (Cyber Ghost). Takie usługi jak HMA pozwalają na połączenie przez ponad dwieście dziewięćdziesiąt lokalizacji na świecie. Dzięki zastosowaniu AES, belgijskiego sposoby szyfrowania kryptografów Joan Daemane i Vincenta Rijmena są one światowym standardem.

Od koronawirusa sytuacja uległa zmianie. Do tej pory Chiny przymykały oko na VPN. Stanowiły jeden z elementów zagranicznego biznesu, jak to określił prawnik z Uniwersytetu Chińskiego w Hong Kongu Jyh An-Lee. Za pomocą Express, Astrill, czy Nord, usług VPN, było możliwe obchodzenie zabezpieczeń. Zastępca prezydenta Konsylium Biznesowego USA-Chiny Jacob Parker wskazał, że brak VPN „miałby niszczący wpływ na działalność operującego biznesu” w Chinach. Pomimo istnienia VPN rząd miał dalej możliwość ustalenia kto ma prawo do szerszego dostępu do informacji.

W Chinach z VPN korzystało na osiemset pięćdziesięciu milionów osób od jednego do czternastu procent. Autor strony Greatfire, zajmującej się VPN w Chinach, znany pod pseudonimem Charlie Smith wskazuje, że od końca stycznia 2020 rząd utrudnia połączenia w wirtualnych sieciach prywatnych. Wśród uwięzionych w Chinach osób rośnie zdaniem badacza z Uniwersytetu w Berkley Xiao Qianga liczba osób gotowych do korzystania z VPN. Liczba chętnych jest dwu i trzykrotnie większa niż normalnie.

Trwają badania na rzecz obejścia ograniczeń dla VPN ze strony firm. Na chwilę obecną Chiny wygrywają w cenzurze. Nieliczni mają możliwość działania, część jak PureVPN działa o siedemdziesiąt procent wolniej. Proces odcinania informacji o koronawirusie z Chin dalej jednak trwa.

 

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną