Reforma sądownictwa konieczna niezależnie od poglądów

0
0
/

Nieuznawanie obowiązującego prawa i istniejących instytucji, ciągłe groźby Brukseli pod adresem Polski, skandaliczne wyroki wydawane w polskich sądach... To tylko niektóre z argumentów przemawiających za szybką i sprawną reformą sądownictwa.

Roman Giertych chce w oczach opinii publicznej pozować na „męczennika” ustawy dyscyplinującej sędziów, zwaną w kręgach totalnej opozycji „kagańcową” i „represyjną”. W minionym tygodniu mecenas stawił się przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, gdzie odpowiedział za swoje słowa dot. katastrofy smoleńskiej. W trakcie rozprawy Giertych kpił z sędziów Sądu Najwyższego i odmawiał ich uznania. W pewnym momencie, gdy sędzia upomniał byłego wicepremiera, aby zmierzał do końca swojej wypowiedzi, Giertych odparł: "nie może mnie pan upominać, bo nie jest pan sądem".

Gdy sędziowie opuszczali salę, zebrani zaczęli krzyczeć "hańba" i "tchórze". Mecenas na te krzyki nie reagował i nikogo nie upomniał.

- Próbowałem przekonać tzw. sędziów z tzw. Izby Dyscyplinarnej SN, aby porzucili uzurpację. Ogłosili 10 minut przerwy, a minęło 30 min. Może ich przekonałem? – stwierdził z kpiną polityk.

Po zakończeniu przerwy Giertych nie został już wpuszczony na salę rozpraw. Izba Dyscyplinarna SN nałożyła na niego 3000 zł kary porządkowej i wyprosiła publiczność. Mecenas już zapowiedział, że nie zapłaci grzywny, gdyż, jak twierdzi, Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Jak podkreślił, jeśli zostanie zamknięty w areszcie, będzie to „bezprawne pozbawienie wolności”. W obronie Giertycha stanął m.in. Donald Tusk, który zaapelował o wsparcie dla byłego wicepremiera.

To nie jedyny przykład publicznego deprecjonowania sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.  Głośnym echem odbiła się sprawa sędziego Pawła Juszczyszyna, sędziego z Olsztyna, który zażądał od Kancelarii Sejmu ujawnienia list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa. Został za to zawieszony w orzekaniu, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odwołał go z delegacji. Sędziemu postawiono także zarzuty dyscyplinarne. Obrońcy sędziego Juszczyszyna twierdzą, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem i nie ma prawa zakazać mu orzekania. Zapewniają, że Paweł Juszczyszyn będzie kontynuował swoje obowiązki. Innego zdania jest m.in. prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki. W zdecydowany sposób odpowiedział na wystosowany przez część sędziów apel w obronie Juszczyszyna.

– To jest niedopuszczalny zakres kompetencji zebrania. W tym momencie, skoro nikt nie chce zająć głosu, zamykam zebranie – powiedział prezes olsztyńskiego sądu po czym przedarł wręczone mu dokumenty.

Ostatnie tygodnie były pasmem interwencji instytucji Unii Europejskiej w kształt wewnętrznych reform w polskim systemie prawnym. Po wizycie Komisji Weneckiej, zaproszonej przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, ustawę o Izbie Dyscyplinarnej podważyła Komisja Europejska, kierując sprawę do TSUE, a na forum Parlamentu Europejskiego odbyła się debata zakończona uchwaleniem rezolucji potępiającej reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Wszystkie te działania mają miejsce przy dużym zaangażowaniu „totalnej opozycji”, która zamiast merytorycznie argumentując swoje stanowisko, przenosi wewnętrzne polskie sprawy na forum międzynarodowe. Wielu komentatorów zauważa, że polski rząd musi okazać się asertywnością i nie ulegać presji, ponieważ każde ustępstwo może oznaczać znaczne ukrócenie suwerenności naszego kraju.

O potrzebie reformy sądownictwa świadczą również bezkarnie wydawane kuriozalne wyroki. Przykładów powszechnego poczucia niesprawiedliwości jest tak dużo, że obywatele często czują się bezsilni w walce z systemem.Popularnym stało się powiedzenie:„do sądu idę po wyrok, a nie po sprawiedliwość”. Z drugiej strony, taki stan rzeczy urąga wszystkim sędziom, którzy nie nadużywają swojej władzy i podchodzą do swojej funkcji w sposób rzetelny. W ubiegłym tygodniu w mediach aż huczało o skandalicznym wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który złagodził karę z 25 do 15 lat pozbawienia wolności mężczyźnie, który brutalnie zgwałcił i zamordował 3-letnie dziecko. W ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Sieradzu skazał mężczyznę na 25 lat więzienia, choć prokuratura domagała się dożywocia. Uzasadniając złagodzenie kary do 15 lat, sędzia Krzysztof Eichstaedt stwierdził, że wydany wcześniej wyrok… jest zbyt surowy (sic!).

- Argumentacja jest zdumiewająca. Powinno być zero tolerancji dla takich zwyrodnialców. Dzieci muszą być bezwzględnie chronione – napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda, komentując wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Do sprawy odniósł się również na swoim profilu na Facebooku premier Mateusz Morawiecki, który zaznaczył, że "najwyższe prawo bywa najwyższym bezprawiem".

- Oto Sąd Apelacyjny w Łodzi złagodził karę z 25 do 15 lat więzienia dla mężczyzny, który zgwałcił i zamordował trzyletnie dziecko. Państwo wskutek takich wyroków przestaje być państwem prawa, a staje się oazą dla przestępców. To tylko jeden z wyroków, po którym można dojść do wniosku, że droga prawna nie zawsze jest drogą prawa - czytamy w oświadczeniu szefa polskiego rządu. Nie wszyscy politycy potępili wyrok wydany przez sędziego Eichstaedta. W osobliwy sposób decyzję skomentowała Małgorzata Kidawa-Błońska.

- Ja nie komentuję wyroków sądu. To sąd wydaje wyrok. Od każdego wyroku sądu są apelacje. Politycy nie powinni komentować wyroków sądu – powiedziała kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich.

W wyrokach polskich sędziów spotykamy też drugą skrajność. Przykładem może być decyzja Sądu Rejonowego w Kołobrzegu. Sędzia orzekł, że 70-letni emeryt ze Szczecina, który zjadł w sklepie cukierka o wartości 40 groszy musi zapłacić 20 złotych kary i 100 złotych kosztów sądowych. W opinii wielu komentatorów, wyrok jest zdecydowanie niewspółmierny do dokonanego czynu.

Powyższe przykłady potwierdzają, że mamy do czynienia z bałaganem prawno-organizacyjnym w niezwykle ważnej gałęzi państwowej, jaką jest sądownictwo. Jego reforma wymaga ponadpartyjnego porozumienia i autentycznej woli politycznej wielu środowisk. O kształt konkretnych rozwiązań można się spierać, ale obecny stan rzeczy jest nie do zaakceptowania. Na sporach kompetencyjnych pomiędzy poszczególnymi instytucjami, uleganiu presji Unii Europejskiej i braku jakiejkolwiek kontroli wymiaru sprawiedliwości traci przede wszystkim polski obywatel.

Paweł Zdziarski

 

Źródło: dorzeczy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną